Murter jest stosunkowo małą miejscowością, więc odległości do plaż nie powinny być jakimś szczególnym utrapieniem. Co do ustronnych zatoczek to nie leżą one blisko apartamentów i trzeba się liczyć ze spacerem w granicach 20-30minut. Jeśli ma się rowery to problem raczej nie istnieje a można je wypożyczyć w porcie.
część 3
Sobota, 26.07.08.
Tutejszy bazarowy folklor nie różni się zbytnio od naszego. Masa warzyw i owoców. Każdy zachęca swój towar często podkreślając, że jego jest najlepszy, bo domačij. Smak tamtejszych pomidorów też jest wyjątkowy, a zielona sałata palce lizać. Figi jeszcze drogie po 30kn za kg . Niezłe są winogrona, u nas takich nie ma, 15kn za kg warto wydać.
Targ w Šibeniku.
Hala z rybami.
Przekupki zachęcają do kupna domowego wina w butelkach po coca-coli, ale tu trzeba być ostrożnym, można nadziać się na wyjątkowo kiepskie. Tym razem wybieramy sprawdzoną rozlewnie, gdzie oprócz wina można nabyć mocniejsze trunki.
Rozlewnia wina na targu,11-17kn/l.
Już nam czyszczą.
Niedziela, 27.06.08.
Przemierzając Chorwację bardzo często widuje się przy drogach, przed knajpami piece, w których na ruszcie smażą się prosięta i jagnięta. Warto zatrzymać się przed taką knajpą, aby spróbować jednego z większych przysmaków tego kraju.
Postanowiliśmy dzisiaj udać się na odświętny obiad do restauracji Konoba przy jadrańskiej magistrali. Wiadomo, że specjalnością tego lokalu jest jagnię i prosię prosto z pieca.
Odojak 100kn/kg
Janije 180kn/kg
Nie ma co się rozpisywać o smakach, to trzeba samemu spróbować.
- Odojak lepszy.
Niektórym bardziej smakowało janije.
Poniedziałek, 28.07.08.
Kolejna wizyta na targu i kolejna dostawa świeżych ryb, nie wspominając wina, które, mimo że umiarkowanie dozowane szybko się skończyło.
Ryby od 20kn do 200kn za kg
- Pójdą na ruszt.
Brancin z rusztu.
Można popijać wodą.
Koniecznie z pomidorami.
- Ja nie zjem dwóch?
Wieczorem składają nam wizytę sąsiedzi, z którymi gaworzymy sobie do późna przy szklaneczce dobrego wina.
Szwajcarsko-włosko-austriacko-polski melanż.
Wtorek, 29.07.08.
Z wiadomych powodów (patrz wyżej) do Dubrownika wybraliśmy się nieco później. Stracony czas próbowałem nadrobić szybszą jazdą i nadziałem się na radar, bodaj na jedynym prostym odcinku trasy, w dolinie Neretwy. Policjant pokazał mi „suszarkę” i stwierdził, że jechałem 30km szybciej niż wolno. Chciał mnie ukarać mandatem w wysokości 1000kn lub 150€. Targowałem się dosyć zawzięcie. Odwoływałem się do odwiecznej przyjaźni chorwacko-polskiej, do tradycji chrześcijańskiej, wychwalałem ichniejszych koszykarzy, piłkarzy. Nie omieszkałem piać zachwyty nad alpejczykami i lekkoatletami. Poskutkowało, sto kuna za pouczenie zadowoliło obie strony zwłaszcza, że na radarze zapiszczało a w objęcia policjantów wpadł Austriak, jadący nieźle wypasionym autem.
Wokół bośniackiej wysepki hodowla muszli.
Jedno z setki miasteczek na wybrzeżu.
Neumo, dziesięciokilometrowy kawałek Bośni.
Droga wiedzie wzdłuż linii brzegowej
Dubrownik.
Tradycyjnym miejscem do zwiedzania w Dubrowniku jest Stare Miasto. Zazwyczaj można tam natknąć się na dzikie tłumy turystów stłoczonych na niewielkim skrawku ziemi. Mieliśmy wyjątkowe szczęście, bowiem było bardzo spokojnie.
Na głównej ulicy.
Wtopiłem się w niemiecką wycieczkę.
Ponoć jak się dotknie wody w tej studni to się tu jeszcze wróci (Specyfika chyba każdej studni i fontanny).
Na murach obronnych.
Co mogło na murach zainteresować wuefistkę?
Ale im odbiła.
Wszędobylska bugenwilla.
Obiad i łyk wody w zacienionej knajpce.
Ostatni rzut oka na miasto.
W drodze powrotnej składamy wizytę krajanom urlopującym się w Lokvie koło Omiša. Mała miejscowość gdzie góry schodzą stromo do morza. Gdyby ktoś mi zadał pytanie „gdzie wolę spędzać urlop w górach czy na morzem?”, odpowiedź „w Chorwacji”, pogodzi taką alternatywę. Tam są przepiękne góry,
z których szczytów można rozkoszować się kojącą barwą morza i jego bezkresną dalą, w którą można wpatrywać się godzinami.
Spotkanie w Lokvie.
- Piękny widok na góry.
Góry to czy morze?
Czas na fotkę.
Wieczorny spacer po Omišu.
Spacer po miasteczku dostarczył palpitacji serca. W centrum na jednym metrze kwadratowym czterech turystów. Kakofonia dźwięków rozłupywała mózg. Rezygnujemy z lodów, kawy, piwa, z czegokolwiek, aby jak najszybciej znaleźć się na naszym spokojnym Murterze. Tłumy, nieprzebrane zastępy chodzących tam i z powrotem ludzi. Skąd tylu ich się tu znalazło?
Wciśnięto mi niemal siłą ulotkę napisaną po polsku. 3-4 godziny przygody na rzece Cetina, wyczytałem, z doświadczonym kapitanem, mogą uczynić twoje wakacje niezapomnianymi. Nie trzeba być w top formie, ale marsz do wiosła. Rafting na rzece Cetina trwa około 3,4 godziny na 9 km trasie, która kończy się w restauracji o nazwie Radmanove Mlinice. Wszystko, czego potrzebujesz to swimsuit, parę butów nadających się do wody, ręcznik i ubranie na zmianę. Całą resztę dostaniesz. Tak zachęcała ulotka.
Rafting, zadanie na przyszły rok.
cdn.