Wtorek, 7 Lipiec 2009
O siódmej wyjazd, mamy kilkanaście kilometrów do portu i godzinę do pierwszego promu płynącego do Splitu. Pomny ostatniej szalonej jazdy do Susuraju i wpadnięcie dosłownie w ostatniej minucie na prom, wolę być trochę wcześniej, tym bardziej, że następny odpływa o jedenastej.
O 7.30 przypłynęła dosyć spora jednostka załadowana samymi autami dostawczymi, istny pociąg towarowy. Domniemywam, że ktoś, kto chciałby ze Splitu zabrać się nim na wyspę miałby kłopot, pierwszeństwo ma dostawa towarów.
Cisza, wszyscy o tej porze śpią jeszcze
Ostatnie spojrzenie na zatoczkę i nasze lokum
Na szczęście w tunelu tylko jedno auto, długo nie czekaliśmy na wjazd
Załadunek szedł sprawnie. Siedem pasów zapełniono w dwadzieścia minut
Płyniemy
Bezskutecznie próbowałem pospać, nie mogłem wyłączyć się
Split
Dokładnie o dziesiątej jako ostatni zjechaliśmy na ląd. Trochę ścisku na nabrzeżu, bowiem o tej samej niemal porze przypływa do Splitu kilka promów. Pół godziny później mknęliśmy już autostradą. Jechałem dosyć ostrożnie, przyspieszając tylko wtedy, kiedy miałem przed sobą tak zwanego zająca. Na szczęście nie jest to gatunek na wymarciu, więc trzy godziny później zameldowałem się na granicy ze Słowenią.
Przez chwilę rozważaliśmy krótka wizytę na Murterze, minęliśmy jednak zjazd
Są tu świetne autostrady, nie napiszę co o tym sądzę, bo nie to forum
Czy ktoś liczył ile jest tu tuneli?
Witamy w Unii
Z przyczepą
Ciekwe, czy za rok Słoweńcy skończą budowę autostrady
Na forum wiele postów dotyczy różnych instrukcji jak ominąć płatną autostradę. W jedna stronę nie omijałem i nie zapłaciłem, ale był to zupełny przypadek, że przejechałem nie kupując winietki. Tym razem dotarłem do samego ronda w Mariborze a dalej jak na poniższych zdjęciach.
Prosto
Jak znaki prowadzą
Prosto
Koniec
Dokładnie piętnaście kilometrów dalej wjechałem na austriacką autostradę. W tym momencie doznałem lekkiego szoku, nie kupiłem winietki na Austrię!!! Moje wszystkie założenia, gdzie kupować winietki, wzięły w łeb w momencie, kiedy przedarłem się przez Słowenię za frico. W drodze powrotnej miałem na autostradowej stacji benzynowej ją kupić.
Cóż, jadąc już autostradą szukamy na mapie najbliższej stacji, okazuje się, że nie tak prędko, chyba, że zjedzie się do miasta. Nagle szlaban, nakaz zjazdu na parking gdzie ustawiło się wzdłuż wąskiej drogi kilka służb austriackich od Grenzschutzu do Zollpolizei włącznie i wybierali auta do gruntownej kontroli. Jechałem 20km/godz kroplami potu na skroniach, układałem sobie już linię obrony na wypadek wpadki. Wśród wielu funkcjonariuszy zwróciłem uwagę na rosłego blondyna w czarnym uniformie (mógłby statystować w filmach wojennych), który niemal zahaczył głową o maskę samochodu wpatrując się w starą winietkę. Nie zwolniłem nawet na sekundę mijając go z zupełnie obojętnym wzrokiem. Na parkingu było już sporo zatrzymanych aut, z których wypakowywano bagaże. Uff, następnym razem w Polsce kupię winietki, aby uniknąć takich sytuacji.
Dalej już było spokojnie.