napisał(a) Opium » 17.08.2004 12:05
Wróciliśmy kilka dni temu z Puli. Jedliśmy tam mule, lignie i sardele (małe sardynki), przyrządzane pod czujnym okiem gospodarza. Przepis na mule został już podany. Dodam tylko, ze muszle te podawane były razem z rosołkiem, w którym się gotowały. Do tego serwowany był sos, składający się z drobniutko pokrojonej cebuli, czosnku, wszystko to osolone i polane oliwa z oliwek oraz octem. Konsumpcja wyglądała następująco: Po rozpołowieniu muszli, na część, do której przylegała małża, nabierało się rosołku, a pustą częścią muszli nabierało się sosu i nakładało na małże. Pycha!
Natomiast lignie, obtoczone w mące krupczatce, smazone były na oliwie. Gospodarz nie solił ich wcześniej i mial rację, ponieważ następnego dnia wybraliśmy się do knajpki, gdzie chyba krążki zostały przed usmażeniem posolone. Nie dało się tego zjeść. Uwaga: lignie brdzo pryskają podczas smażenia!
Teraz kilka słów o sardelach. Są to przepyszne małe rybki. Ich też nie soli się przed smażeniem. Obtacza się je w mące i smaży. Do tego przygotowuje się dużą ilość posiekanego czosnku, dużą ilość posiekanej natki pietruszki, dodaje się sól i oliwę z oliwek. Taką pastą przekłada się kolejne warstwy rybek. Palce lizać.
Gospodarz serwował również bakłażany smazone w ciescie naleśnikowym oraz ziemniaki gotowane z blitwą (to są to zielone liście, podobne trochę do szczawiu, ale zupełnie inne w smaku, nie ma podobno w Polsce odpowiednika blitwy). Do prawie ugotowanych ziemniaków, kilka minut przed odlaniem wody, wrzuca się blitwę, podem odcedza całość, ale tak, aby jednak trochę wody zostało. Ugniata się wszystko razem, obficie polewa oliwą, dodaje się posiekany czosnek. Pycha! Polecam wszystkie te potrawy. Smacznego:-)
Służę również informacjami wyjeżdżającym w okolice Puli. Pozdrawiam