Wstęp.
Na początku chciałbym napisać, że jestem nowym użytkownikiem forum i wiedziony wieloma relacjami z podróży chciałbym napisać własne refleksje na temat wyjazdu do Chorwacji.
Podróż.
Wyjazd do Marusici zaplanowaliśmy na sobotę 03.07.2010. Liczba osób 4. Auto : Seat Ibiza 1,4 TDI.
Na początku obawialiśmy się trochę jak zapakujemy się w to bądź, co bądź małe auto, jednak w dzień wyjazdu miło się rozczarowaliśmy. Każda para zapakowała się w walizkę. Obie sztuki wylądowały w bagażniku raz z laptopem, 3 karimatami, aparatem, kamerą, parasolem plażowym oraz innymi drobiazgami. Do kabiny trafiły : torba turystyczna, dwa małe plecaki oraz dwie poduszki. Po zapakowaniu się, zgodnie z planem o godzinie 12 wyruszyliśmy z Łodzi. Trasę do Zwardonia przez Częstochowę i Żywiec pokonaliśmy w około 4 godziny i po godzinie 16 kleiliśmy już na szybie winietkę po słowackiej stronie ( 9,9 EUR na miesiąc ). Trasę przez Słowację pokonaliśmy bez większych problemów i równo o 18:45 przekroczylimy granicę słowacko - austriacką. Po kupieniu kolejnej winietki ( 7,9 EUR na 10 dni ) pojechaliśmy dalej w stronę obwodnicy Wiednia a stamtąd w kierunku Grazu. Po drodze spotkała nas niestety niemiła niespodzianka. Trafiliśmy na burzę z piorunami, połączoną z opadem gradu. Kulki miały około 2-3 cm średnicy i całe szczęście, że udało nam się zatrzymać pod mostem. Uniknęliśmy w ten sposób zniszczenia auta, które skutecznie mogłoby nam zepsuć urlop. Gdy tylko burza ustała po oględzinach auta, udaliśmy się dalej w kierunku miejscowości Spielfeld, gdzie chcieliśmy przekroczyć granicę ze Słowenią. Dotarliśmy tam około godziny 23:00. Gdy tyko opuściliśmy austriacką autostradę zostaliśmy zatrzymani przez patrol policji, który jak po chwili zauważyliśmy zatrzymywał każdy przejeżdżający samochód z obcymi tablicami.
Usłyszeliśmy pięknie brzmiące : Auto Papieren, bitte;. Policjant sprawdził dowód rejestracyjny, tablice i oczywiście ważność naklejki na szybie. Oddając dokumenty, powiedział tylko ;Alles in Ordnung wskazując nam palcem drogę do przejścia.
Drogę przez Słowenię chcieliśmy pokonać wersją bezpłatną i w tym wypadku forum cro.pl przydało się jak nie wiem co. Po ustawieniu odpowiedniej, wcześniej przygotowanej mapy w Automapie ruszyliśmy przez miejscowości Lenart i Ptuj tak aby dostać się do starej, niepłatnej drogi nr 9 prowadzącej na przejście graniczne z Chorwacją. Muszę powiedzieć, że nawet boczne drogi w Słowenii są o niebo lepsze od polskich. Podróżując z prędkością nieprzekraczającą 70 km/h po 1,5 godzinie dotarliśmy do przejścia granicznego z Chorwacją. Muszę podkreślić, że na całej trasie było to jedyne przejście, gdzie sprawdzane mieliśmy paszporty zarówno przez stronę słoweńską jak i chorwacką. Wcześniej przejście graniczne wiązało się jedynie z koniecznością zdjęcia nogi z gazu tak aby zmieścić się między bramkami.
Po sprawdzeniu paszportów i przejechaniu kilku kilometrów ujrzeliśmy pierwsze bramki płatnych, chorwackich autostrad. Tutaj muszę napisać, że cwani Chorwaci żądają 42 kuny za przejechanie kilkudziesięciu kilometrów w stronę Zagrzebia co moim skromnym zdaniem zakrawa o rozbój w biały dzień. Jeśli macie możliwość, omińcie ten odcinek i dojedźcie sobie do węzła drogowego pod Zagrzebiem drogami bezpłatnymi. Sama obwodnica Zagrzebia jest bezpłatna, kolejny płatny odcinek zaczyna się kilkanaście km od miasta. Tutaj pobierając bilet wjazdu wjeżdża się na całą sieć autostrad prowadzących na południe kraju. My po przejechaniu około 350 km zjechaliśmy z autostrady na węźle nr 18 pod Zadarem ( odcinek Zagrzeb - Zadar kosztował 109 kun ) z dwóch powodów :
Po pierwsze, primo : była godzina 4:30, kwaterę mieliśmy od godziny 9 a do pokonania zostało nam już tylko około 160 km, po drugie : secondo chcieliśmy w końcu zobaczyć morze. Z węzła 18 udaliśmy się więc na zachód i po około 25 km dojechaliśmy do Jadranskiej Magistrali i ujrzeliśmy morze. Coś pięknego, tak malowniczo położonej drogi nie widziałem w żadnym, innym kraju.
Pokonanie Jadranką wyżej wspomnianych 160 km zajęło nam z dwoma postojami około 3,5 godziny i o 8 rano ujrzeliśmy tabliczkę Marusici w końcu byliśmy na miejscu. Tak nam się zdawało...;
Info dla kierowców :
Długość trasy : 1580 km, średnia prędkość na autostradach 110-120 km/h. Średnie spalanie na całym odcinku : 4,8 l/100 km.
Kwatera.
Kwatera jest położona w pięknym miejscu, w pierwszej linii brzegowej z widokiem na morze i wyspę Brac. Napisałem powyżej, że zdawało nam się, że jesteśmy na miejscu z jednego powodu. Otóż droga na kwaterę od pewnego miejsca jest wykuta w skale, ma nachylenie około 30 stopni i jest tylko dla odważnych kierowców. Gdy już się pokona ten stromy zjazd dopiero wtedy można poczuć luz i czas urlopu. Aby dojechać tutaj na sam dół pod dom dobrze mieć auto typu hatchback, sedanem lub kombi ciężko jest na dole zawrócić a tym bardziej pokonać wąski, 90-cio stopniowy zakręt na samym dole. To tylko moja sugestia, każdy może ocenić to po przyjeździe.
Sam budynek jest w miarę nowy,3 poziomowy z czego my wybraliśmy ostatnie piętro, gdyż wg nas dawało ono nam najwięcej prywatności i swobody z prostej przyczyny : po tarasach na dolnym i środkowym poziomie kręcą się ludzie. Apartman na górze ma dwie sypialnie, w pełni wyposażoną kuchnię, łazienkę oraz balkon. W sumie na oko powierzchnia około 50 m2. Dodatkowo za opłatą 5 EUR dziennie można sobie zamówić klimatyzację, która jest bardzo przydatna i są to dobrze zainwestowane pieniądze. W sumie płacimy 55 EUR / dobę za cały apartman, gdzie mamy TV i co ważne stałe łącze internetowe.
Gospodarzem jest Josif Mrvic, 68-letni pan, wyglądający 15 lat młodziej.
Na samym początku zostaliśmy serdecznie przywitani szklanką rakiji i nie chciał on słyszeć żadnej odmowy. Swoją drogą wódeczka była smaczna, tak samo jak wino jego własnej produkcji, które można kupić u niego na kwaterze.
Tak jak wcześniej pisałem : widok przepiękny, z jednej strony na wyspę Brac, z drugiej na masyw Biokovo i góry.
Zejście na plażę znajduje się około 50 m od domu, z resztą widać ją z balkonu. Na plażę schodzi się po dość stromych schodach, tak samo osoby chcące zrobić zakupy muszą się liczyć z dość stromym, jednokilometrowym podejściem do sklepu, jednak na dłuższą metę nie jest to bardzo uciążliwe.
Na samej plaży nie jest tłoczno, turystów w samej miejscowości nie jest dużo.
Możliwe, że w przyszłości na tą kwaterę wrócę, gdyż warta jest każdej wydanej kuny. Z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu.
Sklep i bar.
W sklepie jest dosłownie wszystko : począwszy od chleba, skończywszy na chemii i alkoholach. Panie obsługujące klientów nie mówią nawet słowa po angielsku jednak doskonale rozumieją na migi, jeśli chcemy np. kupić połowę chleba, czy ser drobno pokrojony w plastry ( cytat jednego Polaka ).
Przykładowe ceny w sklepie :
- piwo Karlovacko 0,5 L 5,5 kuny
-chleb 8 kun za bochenek
- woda mineralna 2 L 5,5 kuny
- Coca Cola Zero 2 L 14,9 kun
W barze obok sklepu można zjeść dosłownie wszystko - począwszy od zup, przez potrawy mięsne aż do samych frytek. Ceny odstraszające nie są, choć wiadomo, wyższe niż w sklepie.
Pobyt i finanse.
Tutaj od razu nadmienię, że wraz z żoną nastawiliśmy się na odpoczynek z małym zwiedzaniem okolicy bliższej i dalszej. W banku w Makarskiej wymieniliśmy 1500 zł co dało nam 2582 kuny, które w zamyśle miały nam starczyć na 8 dni pobytu.
Mięso na obiady przywieźliśmy z kraju, na miejscu dokupujemy sobie makaron, sok pomidorowy i jemy spaghetti. Zaraz ktoś powie, że to monotonne, no cóż, każdy robi to, na co pozwala mu portfel.
W sumie na miejscu nie żałujemy sobie niczego, idąc do sklepu bierzemy produkty, nie patrząc specjalnie na ich cenę i dziennie wydajemy około 100 kun w sklepie. Wczoraj byliśmy w Parku Narodowym Krka ( wejście 95 kun/osoba ) oraz na zwiedzaniu w Trogirze, w sobotę wybieramy się na rafting na rzece Cetina ( 150 kun/osoba ). Odwiedziliśmy też Makarską oraz Omis. Kupujemy także piwa, wina aby usiąść sobie przyjemnie na plaży czy wieczorami i popodziwiać trochę widok z naszego balkonu. Nie żałujemy sobie także w czasie zwiedzania na kugle ( lody gałkowe ) czy kebaby.
W drodze powrotnej do Polski chcemy zwiedzić Jeziora Plitwickie i... dalej nie wiemy co zrobimy z pieniędzmi, które nam zostaną. Tutaj chciałbym obalić mit drogiej Chorwacji. Chorwacja jest droga, a i owszem, ale tylko wtedy jeśli ktoś codziennie wszystkie posiłki je w restauracjach. Jeśli obiady są gotowane we własnym zakresie, śniadania i kolacje są robione na kwaterze z produktów kupionych w sklepie, koszty naprawdę ograniczają się w dużym stopniu. Dlatego moim zdaniem o wiele lepszym rozwiązaniem są apartmany z zapleczem kuchennym niż sobe - pokoje.
Jeśli chodzi o pytania : możecie je zadawać na forum.
Pozdrawiam,
Łukasz