bjur napisał(a):
Masz klasę MorskiPasie - przyznaję ...
Dzięki Ci za dobre słowo. Nie zapomnę. Za to u mnie w cenie jest szczerość:
bjur napisał(a):- w Chorwacji nie pływałem jeszcze niczym ... co tu ściemniac ... chyba, że zaliczamy a'konto tzw. rajd wpław
Ja pływam na wszystkim, od deski windsurfnigowej do motorówek. Kiedyś pływałem też sportowo na kajakach, tych wyścigowych, ale nie górskich. Nie próbowałem tylko kitesurfingu i skuterów wodnych, ale życie przede mną.
I chociaż za "warczącymi pagajami" nie przepadam to powiem Ci, że wybór FUX-a i Espes'a jest najlepszym jaki mógłby być.
Jeśli założymy, że mieszkamy na stałym lądzie (lub wyspie, w każdym razie nie na łódce) i łódkę mamy własną, to nie może to być łódka wielka i ciężka, bo musi ją tam zaciągnąć samochód osobowy.
Przyjmując drugie założenie, że ta łódka ma służyć do wycieczek, a nie do kręcenia się kółko w pobliżu miejsca zamieszkania, to powiem, że małą żaglówką nie oddaliłbym się więcej niż 5 kilometrów, a nawet wtedy bacznie obserwowałbym pogodę, bo bora nadchodzi bez zapowiedzi. A z borą nie ma żartów, w najlepszym przypadku przewróci ci łodkę, zdmuchnie Cię do najbliższej wyspy i wyrzuci na brzeg, a jak wyspy nie będzie to masz szansę zwiedzić Italię. Jeśli dotrwasz, bo woda na środku Adriatyku chyba nie jest tak ciepła jak przy brzegu. Nie sprawdzałem.
Z kolei jeśli założysz mieszkanie na łódce, to nie może to być łupinka przyciągnięta na przyczepie i trzeba to wyczarterować na miejscu. I w tym przypadku tylko jacht żaglowy może być brany pod uwagę. Kolega opowiadał mi o Niemcach, którzy wyczarterowali taki wypasiony jacht motorowy, a jego (kolegę) wynajęli jako skipera. W planach mieli objechanie całego wybrzeża, a skończyło się na trasie Sukosan - Istria i z powrotem, bo zabrakło im "ojro" na następne tankowanie.
bjur napisał(a):- oprócz mnóstwa innych cnót i zalet
... trenowało się długo wyczynowo pływanie i ma się (oprócz wielu innych) także uprawnienia ratownika WOPR także naprawdę dziekuję za pomoc jakiejś łamagi ...
Za to Ci się zjebka należy, ale co mi tam. Ja jestem Rekin wegetarianin, ludzkie mięso mi nie smakuje.
Nie mam uprawnień ratownika ale mam "żólty czepek". Dawniej takie coś dawali, jak przepłynąłeś 2 kilometry i wynurkowałeś przedmiot z pięciu metrów.
Kiedyś wypłynąłem nie dalej jak 50 metrów w morze i trafiłem na taki prąd odpychający, że płynąłem ile sił miałem w stronę brzegu, a odległość się nie zmieniała. Jeszcze na deser rzuciło mnie na podwodne skały, i trochę posoki się polało.
Jakby się wtedy napatoczyła jakaś "łamaga" z WOPR-u na paskudnej małej motorówce, to bym jej podziękował i to szczerze, a nie z przekąsem.
Jedno jest pewne. Woda to żywioł, a i im więcej umiem, tym większy respekt przed nią czuję.
czego i Tobie życzę na dokładkę do tego "mnóstwa innych cnót i zalet"
Krzysiek