Bułgaria - Sierpień 2013W drugiej połowie sierpnia wybraliśmy się ze znajomymi do
Słonecznego Brzegu.
Oni na dwa tygodnie, my na tydzień
Samolot z Gdańska do Warny, godziny wieczorne, lot zaplanowany na 22.05.
Oczywiście jak to w naszych wojażach samolotowych MUSIAŁO się COŚ zdarzyć (vide: kompletowanie załogi przez linie lotnicze w lutym, gdy lecieliśmy z Warszawki na Cypr)
Tym razem bez słowa wyjaśnienia, po odprawie połowy pasażerów, w tym mojego sześciolatka (osoby te przeszły już za bramkę, za którą czekał już autobus wiozący do samolotu) PRZERWANO ODPRAWĘ...
20 minut czekania, zero komunikatów, zdenerwowane twarze pań odprawiających, po czym włączył się GŁOS (ale nie Wojtka Manna) z głośników:
"Achtung Achtung, na lotnisku wykryto niebezpieczeństwo, proszę spokojnie udać sie do wyjść ewakuacyjnych..."
No to sie BEZ PANIKI udaliśmy, stokilkadziesiąt osób lecących do Warny zaczęło schodzić schodami w dół do drzwi ewakuacyjnych, które okazały się być ZAMKNIĘTE na cztery spusty...
Usiedliśmy zatem, czekaliśmy, zero informacji, czy uciekać czy czekać, w końcu przyszła pani z mundurze i otworzyła szeroko drzwi, te drzwi, którymi weszliśmy do odprawy....
Nadal nie wiedzieliśmy co robić, czy wychodzić, czy siedzieć, a może jest jakieś niebezpieczeństwo, ot 23 godzina wieczór, piąteczek, polskie piekiełko i "jakoś to będzie"
Pochodziliśmy trochę po lotnisku, chłopaki z baru nic nie wiedziały, pani w mundurze też nie, w końcu wrócilismy na salę a tam.... odprawa trwa w najlepsze.... na szczęście zdążylismy na samolot
W samolocie pilot spokojnie poinformował i przeprosił, że opóźnienie spowodowane jest dłuższym niż zwykle przeglądem technicznym....
To kiego chu....steczkę ten GŁOS mówił o wykrytym niebezpieczeństwie ... nie wiem... może Łowcy Lotów przeżywają takie rzeczy w standardzie na lotniskach ale np mój sześciolatek (który PARĘ RAZY juz przecież leciał) był przerażony i pokazywał rączką ruch w dół.....
Zastanawiałem się szczerze mówiąc czy żądać po powrocie wyjaśnień od lotniska, ale dałem sobie spokój, czas uleczył "rany", nikt z tego sprawy chyba nie robił, to ja mam wychodzić przed szereg? Swoje zdanie jednak mam, przy takiej organizacji i braku odpowiedzialności w Polsce może ZDARZYĆ się WSZYSTKO....
W Warnie byliśmy w połowie nocy, na nas jadących do SlanchevBrjag czekał busik z przyczepką na bagaże - koleś zapierdzielał niemożebnie, łeb mi skakał na wszystkie strony, siedziałem na samym końcu z chmarą śpiących dzieciaków, którym na szczęście nie przeszkadzało wchodzenie w zakręty, przy których stało ograniczenie do 30 albo 40 - osiemdziesiątką.....ja się namodliłem w duchu za wszystkie czasy....
Raz po raz sprawdzałem, czy jedna z walizek nie wymsknęła się z przyczepki, bo ta fruwała na wszystkie strony, przysiągłbym nawet że nieraz widziałem ją LATAJĄCĄ za nami jakiś metr nad ziemią, ja PIERDZIELĘ czy ja ŚNIĘ NA JAWIE myślałem?!?! Gdyby sie od nas oderwała jakiś bułgar nocny marek jadący ta drogą mógłby sfotografować UFO o dziwnych kształtach, z którego wysypują się kosmici o kształcie walizek podróżnych....
Szaleńcza jazda trwała i trwała .... Bułgar Kierowca zatrzymał się tylko raz na jakiejś stacji benzynowej aby uzupełnić chyba rezonu i testorenu, aby po chwili kontynuować swoją szaleńczą jazdę...
Od Obzoru do Słonecznego Brzegu sa juz same zakręty więc sytuacja z wchodzeniem na 80 na serpentyny ograniczone 30km/h powtarzało się co minutę, ja próbowałem zasnąć aby o tym nie myśleć, jakoś to przeżyć, dochodziła 5 nad ranem a ten pruł i pruł, przyczepka latała na wszystkie strony, skakała, wisiała prze długie sekundy w powietrzu, bułgarski Coperfield kierownicy sprawiał, że ponownie opadała i jakąś magiczną siłą nadal trzymała się haka naszego busika
W końcu jest... ON.... nasz luksusowy przybytek ... IVANA PALACE... nasz dom na najbliższy tydzień (dla znajomych na dwa tygodnie)
Jest po 5 rano czasu bułgarskiego, doatajemy po kanapce z suchą szynką i równie suchym chlebem, niedobrej wodzie mineralnej, jabłku któe zerwał chyba Maksiu z Seksmisji ze świętego drzewa ("święte? Te PSIARY święte??") i próbujemy spać
Padnięty jestem, ale jakoś udaje mi sie zasnąć, zaś o 9 jesteśmy już na nogach - ŻYCIE STYGNIE!
Czas spróbować legendarną "Kamenitzę" tudzież "Szumieńsko"
Nasz kącik był w prawym górnym rogu, było przyjemnie w cieniu
DASWIDANIA!