Kochany Pamiętniczku
Zainspirowany komentarzami kolegi
Kaszubskiego, o tym, że można skoczyć sobie od nas do centrum A10 pod Berlinem, aby kupić proszki do prania
a przy okazji coś zobaczyć w samym Berlinie lub jego okolicach skoczyliśmy w ostatni weekend do Berlina. Dla mnie OSOBIŚCIE oczywiście wyjazd ten nie był wyjazdem zakupowym, jeno turystycznym (choć mega krótkim)
więc zakupy w Realu w A10 (Wildau k. Berlina) oraz spacer po galerii handlowej były uciążliwą koniecznością i z niecierpliwością czekałem na słowa w rodzaju "nie ma żadnych promocji, a taką szmatkę mogę u nas kupić za 60 peelenów, a nie za 60 Oiro, spadamy stąd".
Jednak wcześniej musieliśmy kupić "na sklepie" parę Conversów (tańsze niż w PL) nazwanych na rachunku jako "freizeitschuhe Conv", LEGO i cały koszyk znaczy wózek
(bo były też zlecenia) chemii. Zadziwiające, że przy regałach z chemią kręcili się sami Polacy z błyszczącymi oczami wąchający płyny do płukania (dobra, ja też dwa powąchałem, bo zostałem zmuszony do selekcji końcowej - "ten czy ten"?)
Szczególnie serdecznie pozdrawiam wieloosobową rodzinę, która zajęła na długi czas teren 5 metrów
kwadratowych wydając z siebie liczne okrzyki zachwytu, pohukiwania, nawoływania i przeliczniki na manualnym kalkulatorze
Niestety mało mi było dane poćwiczyć języka Mozarta i Bastiana Schweinsteigera, ponieważ
- zamawiając jedzenie w tureckiej restauracyjce z kebabem
pan Turek od razu wyczuł, żem nie krajan Didiego Bohlena i Thomasa Andersa i zagaił do mnie po ... polsku ...mówił świetnie, naprawdę
Aż pochwaliłem go ... "na złość" po niemiecku
- w hotelu, gdy szprechałem "czystą" niemiecczyzną "Ich habe ein Zimmer reserviert, fur zwei Erwachsene und zwei Kinder", na co urocza recepcjonistka odpowiedziała: "Könnten Sie mir Ihr ID zeigen?", na co pokazałem swe id, papieren, dokumente, a laska zgrabnie przeszła na polski ze szwargocącym nieco tylko akcentem...
Dobrze, że choć na kolacji we włoskiej knajpce 200 metrów od unser Hotelu turecka obsługa pożegnała nas staropolskim "Spasiba!"
No, ale wyprzedzam fakty - ok. 13 byliśmy przy A10. Zdjęcia pochodzą z momentu, w którym byłem zataskać chemię do fury ...
Jakoś po 17 padły jednak wspomniane słowa i "witaj przygodo"!
możemy jechać do hotelu!
Taką traską -
http://goo.gl/maps/BKbYm (edit:poprawiłem link, bo był niewłaściwy) ponad 30 km, ale większość autostradą i trzypasmową obwodnicą ... wrrrr, jak ja im zazdroszczę..
Słów kilka o samym hotelu. Położony w IDEALNYM miejscu - jeszcze bardziej idealnym niż ten z maja 2011 (jest w tym wątku o tym na początku) ponieważ praktycznie na granicy dzielnic Kreuzberg (gdzie formalnie się znajduje) oraz Mitte (ścisłe centrum Berlina). Dość powiedzieć, że do Potsdamer Platz, ale także do Checkpoint Charlie było niecałe 10 minut piechotką ...
Cena (jakby kto pytał) baaardzo atrakcyjna (śniadanie w cenie), tylko za parking trochę kasują
AUF WIEDERSEHEN!