Jak miło w taki paskudny, jezienny dzień wrócić na gorącą Korsykę
No więc dotarliśmy wreszcie na camping. Po szybkim rozpakowaniu się i zjedzeniu obiadku idziemy na plażę
Camping leży bezpośrednio przy szerokiej, piaszczystej plaży. Wybrzeże, na którym jesteśmy nazywa się Costa Serena, jedynie na wschodnim wybrzeżu Korsyki znajdziemy takie szerokie, piaszczyste plaże, w innych częściach wyspy przeważają skaliste wybrzeża i jedynie piasczyste lub kamieniste zatoczki. Natomiast nasza plaża ciągnie się kilometrami.
Woda jest niezwykle przejrzysta i bardzo ciepła.
Oto nasze pierwsze popołudniowe spotkanie z plażą:
Dzień ósmy i dziwiąty - 29/30. sierpnia (piątek, sobota)
Ponieważ w Szwajcarii mieliśmy dość napięty program postanawiamy, że pierwsze dwa dni na Korsyce spędzimy głownie na plaży i w końcu trochę poodpoczywamy
Na plaży nie ma tłoku, w okolicach wyjścia z campingu jest trochę ludzi ale wystarczy odejść kawałek i jest praktycznie pusto Woda jest cudowna, niesamowicie przejżyste i bardzo ciepła, można moczyć się godzinami. Misiek szaleje, natomiast Kajtulek wybrał zabawę na piasku.
Ponieważ nie jesteśmy zbytnimi fanami plażowania, pomimo, że morze jest cudowne zaczyna nam się nudzić i po ok.3 godzinach wracamy do namiotu a po obiadku idziemy na spacer do położonego obok campingu mini-zoo. Dzieciaki mają wielką frajdę, są tam konie, osły, strusie, pawie, kangury, kaczki, dziki, kozy itp.
Idąc jeszcze dalej znajdujemy mały lasek palmowy:
Następnego dnia jest podobny scenariusz, dopołudnia plaża, potem Kajtul sobie śpi a starszak ogląda bajki na laptopie natomiast my mamy 45min. spokoju
Potem obiadek na świerzym powietrzu (tak jak w Szwajcarii, na Korsyce również głównie gotujemy sobie sami), tym razem spagetti
Popołudniu nie wytrzymujemy już dłużej w jednym miejscu i jedziemy na wycieczkę po okolicy
Celem pierwszej wycieczki jest malutka miejscowość Prunelli-di-Fiumorbo. Nasza miejscowość - Ghiosinaccia leży na tzw. równinie wschodniej czyli szerokim wypłaszczeniu wzdłuż wybrzeża, natomiast Prunelli-di-Fiumorbo jest pierwszą miejscowością leżącą w górach i roztacza się z niej rozległy widok na całą równinę, morze a także góry.
Podziwiamy widoki w Prunelli-di-Fiumorbo:
i idzemy na spacer po miasteczku:
Po bardzo przyjemnym spcerze pora wracać na camping, ale oczywiście my nie możemy wracać drogą, którą przyjechaliśmy, wybieramy drogę na około...
Jedziemy więc nizwykle wąską i krętą górską drogą. I dość szybko mamy tej drogi dosyć! Droga jest bardzo wąska (na szerokość jednego samochodu ) do tego wogóle nie ma pobocza tak więc na minięcie się z drugim samochodem nie ma szans (trzeba szukać zatoczki), na szczęście nie spotykamy innych samochodów i nie mamy kłopotu. Jedziemy bardzo wolno i po jakimś czasie zaczynam wątpić czy wogóle wyjedziemy z tych gór... Niestety droga rownież nie jest zbyt widokowa, w większości prowadzi przez gęste zarośla, krzaki, niskie drzewka. Za to można na niej spotkać pasące się świnie, co jest zresztą popoularnym obrazkem na całej Korsyce.
Częstym widokiem na korsykańskich drogach są wraki samochodów, można je sotkać wszędzie: w lesie, na polu, przy drodze, czasami na niektórych podórkach są po 2,3 takie stare samochody. Złomowanie pojazdów nie nadających się już do jazdy nie jest chyba zbyt popularne.
Ten stoi tu już chyba dość długo:
Na szczęście w końcu zjeżdżamy na równinę i wracamy na camping. I tak kończy się drugi dzień na Korsyce, jutro ruszymy się gdzieś dalej
cdn...