
tradycyjny podtytuł ... ,,moja grecka Sycylia"

Bardzo szybko ... zbyt szybko przyszedł dzień 28 czerwca

Żegnamy się więc z naszym gospodarzem informując go jednocześnie, że wrócę za rok ... i ten plan cały czas jest aktualny

Jedziemy do Pigadii ... papa Arkaso

Prom mamy jakoś o 11.40 ...
Z Felkiem od auta jesteśmy umówieni o 11.00, ale mamy zadzwonić jak już będziemy.
Jesteśmy ze sporym zapasem, bo jeszcze trzeba dokupić kilka badziewiaków ...

Ale najpierw idziemy do baru przy porcie, bo tam na godzinę przed przypłynięciem promu można kupić bilety

No to ok, mamy tikety

Zostawiamy panów z walizeczkami przy aucie i ruszamy na ostatnie zakupy ...

Atmosfera jest leniwa ... no ale jest dosyć wcześnie

No ale czasu nie oszukamy, nieubłaganie nadchodzi godzina powrotu ... prom już płynie ...

Ostatnie spojrzenie na Pigadię ... już z pokładu promu ...
Odpływamy ...
Tym razem zajmujemy miejsca na kanapach ...
Mąż cały czas nie czuje się najlepiej i śpi prawie przez całą drogę ...
Ja też trochę leżę, trochę czytam, przeliczam magnesiki ...

Małgorzata próbuje uruchomić myślenie

Ale generalnie nuuuuda ...
Tym razem jest jeden przystanek ... na Kasos
Nie czeka zbyt wielu nowych pasażerów ...
Szybki rozładunek-załadunek ... i płyniemy dalej ...
W końcu dopłyneliśmy ... jak widać zbyt wiele aut nie było

Walizeczki w dłonie i idziemy ...
Przy melinie jesteśmy umówieni z naszym elektrycznym wozidłem ...

Zajmuję z Małgorzatą miejsce z tyłu z nadzieją, że zrobię jakieś zdjęcia

Ale kierowca jechał jak szalony ... więc są raczej krzywe i nieostre

Rano schodzimy na śniadanko ...
Idziemy na ostatni spacerek po starówce ...
O 13.00 przyjeżdża po nas ta sama taxi, która odbierała nas z lotniska ...
Pogawędziliśmy z kierowcą jak nam się udały wakacje, itp ...
I po godzinie 14.00 siedzimy już w hali odlotów ... lżejsi o parasolkę plażową ... bo moja walizeczka ważyła o PÓŁ KILOGRAMA za dużo i grecki służbista chciał 70 euro za nadbagaż

Gdzie jego grecki luz się pytam ...

Tak przy okazji wspomnę, że kilka dni temu wracając z Sycylii nawet nie włączyli wagi, żeby mi zważyć walizeczkę ... włoski luż

Ten prom płynie z Karpatosa ...
No i na koniec powód, dla którego ta moja walizeczka była ciut za ciężka

I tak oto zakończyły się MOJE WIELKIE GRECKIE WAKACJE EVER!!!!
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali i się odzywali



Tym bardziej nieśmiałym, którzy się nie odzywali również dziękuję za obecność



Do zobaczenia w karpatoskiej relacji ... już za około 10 miesięcy










A teraz wszystkich chętnych zapraszam na Sycylię
