MOJE WIELKIE GRECKIE WAKACJE! cz. III ALIKIRozejrzymy się teraz w naszej miejscowości
Aliki to mała rybacka wioska. Rano bardzo spokojna i lekko senna ...
Zawsze na naszą bazę wybieram takie "nieturystyczne" miejsca, żeby tłumów nie było ...
To jest plaża koło portu, która była najbliżej naszego apartmana ... jakieś 5 minut spacerkiem
Ale takie widoki bym miała ...
Wolałam chodzić 10 minut dalej
Ale to co działo się w Aliki wieczorem, to przeszło moje oczekiwania
Co prawda czytałam, że na najlepsze owoce morza warto przyjechać właśnie do Aliki ... ale żeby cała wyspa tu zjeżdżała
Serio, w knajpkach prawie wszystkie stoliki były co wieczór zajęte.
Jedna z nich musiała być chyba wyjątkowa, bo nie dość, że wszystkie, ale to absolutnie wszystkie stoliki były zawsze zajęte (a było ich sporo, myślę że dobrze ponad 50
), to ludzie czekali w kolejce aż jakiś stolik się zwolni
Zapewne dobrze tam karmili ...
Ale to nie dla mnie, ja bym się w tej knajpie chyba niestrawności nabawiła
Stoliki były tak pościskane, że ciężko było przejść, człowiek siedział prawie na człowieku
Nieeee, to zdecydowanie nie dla mnie
To jest ta knajpka ... rano zazwyczaj kilku tubylców popijało kawę ...
Wieczorem drugie tyle stolików były dostwianych na chodniku (cały "deptak" był wieczorem zamykany dla ruchu samochodowego)
Jedzonko na wieczór ...
Zobaczmy jednak co poza knajpkami jest w Aliki ...
Jedną z kawiarnio-lodziarni prowadzi bardzo miły człowiek ...
Pierwszego dnia wchodzę z Zuzią po lody, ale głośno "myślę", że może ja jednak kawki bym się napiła
Na co ów miły pan pyta, doskonałą polszczyzną:
ciepłej czy zimnej? Pan chyba ma żonę Polkę (bo na Greczynkę ona nie wyglądała, a na Słowiankę to i owszem - bardzo ładna
), no i auto na polskich numerach
Przyjeżdżały też do nas ciekawe auta ...
Niektóre chyba porzucone ...