Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Moje spotkanie z Janem Pawłem II

Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004
Moje spotkanie z Janem Pawłem II

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 03.04.2005 00:01

W Polsce trwa stan wojenny, choć w Jaworznie, gdzie wtedy mieszkałem nie był aż tak bardzo odczuwalny. Ot, czasami patrol wojska, a jadąc na zakupy do Katowic można zobaczyć czołg stojący na Niwce. Co innego Kraków, Warszawa, Gdańsk... manifestacje, starcia z milicją, ranni, zabici... W tej atmosferze z drugą pielgrzymką przejeżdża do Polski Jan Paweł II, nasz, polski Papież.
Przygotowania do wyjazdu zaczęliśmy tydzień wcześniej. W szkole udało się nam załatwić (cud jakiś, bo dyrektor to partyjny beton) dzień wolny. Czas się dłuży... Nareszcie nadchodzi 21 czerwca. Rano załadowałem do pożyczonej od ojca Zorki 5 cudem zdobyty 1 film. Ale nie jakiś tam radziecki Foto... Nie, oryginalny enerdowski ORWO, co prawda czarno-biały, ale 400 ISO! Mama zrobiła kanapki na drogę i dzień następny... i w drogę. Ok. 13 prawie cała klasa, II b spotyka się na dworcu. Za kilka minut mamy pociąg do Krakowa. W pociągu tłok, ale podróż mija szybko... żarty, śpiewy, rozmowy. Wysiadamy w Łobzowie, dalej pociąg nie jedzie. Stąd na nogach idziemy na krakowskie Błonia. Powoli śmiech i gwar cichnie... mijamy wiele patroli milicji i oddziały ZOMO.
Na Błonia docieramy ok. 17... czekamy. Ponad nami nieśmiało powiewają flagi polskie i Solidarności. Dzień ciepły, choć nie upalny.
Nareszcie... jest późne popołudnie, a raczej wczesny wieczór. Chyba kolo 20. Ponad głowami słyszmy silnik śmigłowca, niebawem na Błoniach ląduje papieski śmigłowiec. Niewiele widzę, gdyż nie stoimy na samych Błoniach, lecz na jednej z przyległych ulic. Czekamy... Nagle poruszenie... obok nas na sygnale przejeżdża radiowóz, później 2-3 wozy z antyterorystami i wreszcie... biały, papieski samochód... w środku ON, Jan Paweł II. Tłum wiwatuje, łopoczą flagi, ogarnia nas wielka radość.
Samochód mija nas, a my udajemy się na Franciszkańską, pod Kurię. Po ok. 2 godzinach oczekiwania Papież ukazuje się w oknie, rozmawia z nami, żartuje, wspólnie śpiewamy. Po północy żegna się, życzy dobrej nocy...
Na nogach idziemy do Łobzowa... to tylko parę kilometrów. Szybki sen na kościelnej posadzce, poranna toaleta, bułka z serem zjedzona w pośpiechu... idziemy na Błonia. Na spotkanie z NIM. Po drodze mijamy setki, tysiące ludzi. Wszyscy, ze śpiewem, w wielkim podnieceniu idą na spotkanie z Ojcem Świętym.
Docieramy na Błonia, dość szybko znajdujemy nasz sektor. Sektory oddzielone są od siebie barierkami. Przez środek biegnie droga... Stoję tuż przy niej. Wciąż napływają ludzie, jak sie później okazało było nas tam półtora miliona.
Wtem poruszenie... w oddali widać samochód papieski - pomalowanego na biało Stara. Wolno przejeżdża wytyczoną trasą, Papież pozdrawia wiernych. Ponad nami łopocze morze flag: polskich i Solidarności. Papież przejeżdża obok, jedną ręką robię zdjęcia, drugą pozdrawiam Ojca Świętego.
Msza jest długa, trwa chyba 3 godziny, ale dla nas to zbyt krótko. Czuliśmy wielką radość z tego spotkania, podniecenie, ale też ogromną miłość, ludzką solidarność, czuliśmy się wolni... Na bezkresnym i szarym oceanie państwa totalitarnego, w którym władza podpierała się bagnetami, byliśmy okrętem wolności, a ON, Papież, Jan Paweł II był naszym sternikiem. Chcieliśmy, aby ta chwila trwała wiecznie...

W trakcie pisania tego tekstu dowiedziałem się o śmierci Jana Pawła II. Tamta chwila teraz stała się wiecznością... Amen.
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 03.04.2005 16:54

W związku z dymisją zabrałem ze sobą moją wypowiedź ze względu na treści osobiste...
Ostatnio edytowano 24.05.2005 12:12 przez JoeF, łącznie edytowano 1 raz
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 03.04.2005 18:58

Było to w Rzymie.Na targu.Wkoło małe kamieniczki a w środku pomnik
Giordano Bruno.Upał że z czoła nam kapało.Napilismy sie wody z kraniku który wystawał z jednej kamieniczek.Gdzies tam na placu św.Piotra zostawiliśmy tłumy.Zastanawialismy się czy zauważą jego nieobecność.
Kiedy jedliśmy arbuza postraszylismy gołębie pestkami,ale i tak się nie bały bo miały wkoło dużo jedzenia i za dobrze im było by się bać pestek.
Zastanawialismy się jak w ciagu jednego dnia pomysleć o wszystkich państwach na świecie tylko na jedną chwilę,by jakoś zaradzić ich problemom.Ba jak dotrzeć do każdego człowieka na Ziemi choć tylko krótka myślą by go wspomóc.Straganiarze zachwalali swój towar.Ludzie
oglądali ,kupowali.Tłum gęstniał.Tak to środa.Rzym.Audiencja.
A on był na targu i wystawiał twarz do słońca i śmiał się tak serdecznie.
mitam
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 281
Dołączył(a): 26.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mitam » 03.04.2005 19:46

Pamiętam jak maszerowałem z ojcem na Górę Św. Anny na piechotę żeby spotkać się z Janem Pawłem II. Miałem wetdy 12 lat. Ogrom ludzi, ale pamietam wielką serdeczność wszystkich. Żadnych podziałów wielka miłość i zrozumienie. Po różnych perypetiach stanęliśmy przy jakiejś asfaltowej drodze. Wszyscy vtwierdzili że po tej drodzę będzie jechać Jan Paweł II. Chwile w napięciu czy pojedzie czy go zobaczę. Nadjechał, siedzę u ojca na barana i widzę go z 2 metrów. Radosny i uśmiechnięty pozdrawia wszystkich. Później droga do domu i opowieści wśród kolegów. Nikt mi nie wierzył że widziałem go z takiej odległości.
Kolejny raz 1997rok wyjazd służbowy do Wrocławia. Zabezpieczenia wizyty. Wielka odpwoedzialność zmęczenie ale radość będę go widział z odległości mniejszej niż na Górze Św.Anny 10 godzin pilnowania chodnika na długości 2 m i wreszczcie jedzie. Za moimi plecami. Kątem oka spoglądam z lewej strony i później z prawy. Nie wiem ale biła od nioego jakaś dziwna moc. Na drugi dzień już z daleka z jednego z balkonów wspólnie z mieszkańcami podziwialiśmy Jana Pawła II.
Kolejny raz to Gliwice 1999rok Wyprawa pociągiem Ogromny tłok ale i tu życzliwość i podczas jazdy spekulacje czy papież przyjedzie? Przecież jest chory. Niech zdrowieje i nie przyjeżdża podpowiada rozum ale serce krzyczy Ojcze przyjedź do nas. Oczekiwanie w napięciu i komunikat który brzmi Ojciec Święty nie przyleci !!!
Lądują helikoptery wszyscy jednak wierzą że przyleciał jednak, nie chory. Bodajże za 2 dni ktoś mówi że papież jednak przylatuje do Gliwic w drodze do Częstochowy. Kilka telefonów po służbowych liniach i jest wiadomość - PAPIEŻ PRZYLATUJE. Służba do 6.00 rano do domu prysznic i w drogę do Gliwic. Tam totalny chaos ale życzliwość ludzi doprowadza do jakiegoś porządku. Po kilku godzinach oczekiwania komunikat BĘDZIE ZA CHWILĘ. I po chwili ląduje nic nie widać słabo słychać, nie ma odpwoeidniego nagłośnienia. Ktoś podpowiada że w radio słychać.Mam walkmana ustwiam odpowiednią częstotliwość i słucham. Ojciec Święty jak zwykle dowcipny, żartuje. Wizyta trwa chwilkę ale wszyscy sa zadowoleni. Ojciec Święty o nas nie zapomniał odwiedził nas.
Teraz pozstaje tylko wspominać !!!
Ale mam nadzieję że może uda się sprowadzić go na Wawel. Tam jest miejsce wielkich Polaków a on BYŁ JEST I BĘDZIE WIELKI
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 03.04.2005 20:34

1987r - Warszawa.
Specjalny skład PKP. Jesteśmy. Szarówka. Warszawa jeszcze śpi.Tłum maszeruje ulicami śpiewem otrząsając resztki snu i zmęczenia. Docieramy na plac. Jeszcze dużo czasu do spotkania. Oczekiwanie w swoim sektorze. Tłumy. Upał ... .
I msza.
Na "Boże , coś Polskę..." ludzie wznoszą dwa palce w górę, rozwijają się nowe transparenty, ktoś z pomnika sypnął ulotkami...
A potem spacer ulicami Warszawy. Nie opodal estakady przysiedliśmy ze Sławkiem na ławce - jedliśmy kanapki. Zdjęłam buty aby dać odpocząć stopom ... . Zamieszanie na ulicy. Papieski "konwój" w zasięgu ręki. Bez tłumów . Jedna chwila, może dwie ... .
1991r - Białystok.
Z 11-miesięcznym Kubą w wózku czekamy pod białostocką farą. Niesie nas fala ... . Jesteśmy ...
1994r - Watykan.
My - na 10 dniowym wypadzie do Rzymu. ON - w Castelgandolfo. Minęliśmy się. Choć można było wyczuć JEGO obecność na każdym kroku.

A poza tym - ech ... nie powiem już nic.
Nie potrafię.
Ostatnio edytowano 05.04.2005 14:17 przez a to ja, łącznie edytowano 2 razy
Leon
Cromaniak
Posty: 2350
Dołączył(a): 16.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leon » 03.04.2005 21:34

...nigdy nie bile w Watikanie....
widziale Papieza w Austry i w Chorwacji.
...jestem dumni ze go sluchale i czytale w jeziku Polskim...jestem dumni ze zyle w jego wczasach...ze zawsze wiedziale niech sie na Swiecie dzieje co chce ale my mamy naszego Papierza. Chorwaci kochaja Papierza, jego setna pastoralna podruz bila w Chorwacji. W chorwacji bil cztery razy jako Papierz trzy. Papierza kochamy bo wiemy ze opciarzany problemamy calego Swiata pamiental o cHORWACJI I NASZEJ MILOSCI DO NIEGO. Polakom zazdroszcze takego ojca......Kochani Polaci czimajcie sie w modlitwie, milosci i jednosci jakom was obdazil nasz Papa.
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 03.04.2005 23:54

Spotkania z Papieżem...

1983 rok. Warszawa i Częstochowa. Jestem na I roku studiów. Jedziemy z grupą studentów. Na spotkanie z Papieżem. Tysiące ludzi. Młodość. Radość. Entuzjazm. Papież jest bardzo daleko, wręcz niewidoczny dla oka, ale JEST. Nasz Papież.

1984 rok. Rok Jubileuszowy. Jubileusz Młodych. Jako jedna z trzech osób reprezentuję Olsztyńskie Duszpasterstwo Akademickie. Jako jedna z dziewięciu - Olsztyn. Jako jedna z około dwustu - Polskę. Miałam to szczęście być wtedy w Rzymie. O paszport nie było łatwo, ale, o dziwo, się udało. Radość - Miłość - Wolność. Młodzież z całego świata. Tydzień młodzieżowego świętowania z Papieżem. W słońcu i w deszczu. Niedziela Palmowa. Msza Święta na Placu św. Piotra. Powiewają gałązki palmowe i oliwne. Słońce praży. Upał. Papież jeszcze młody, w czerwieni, z gałązkami oliwki. Potem audiencja prywatna. Razem dwie grupy: Polska i... Chorwacja. Idziemy razem do Papieża.
Papież pyta nas o pozwolenie i najpierw zwraca się do Chorwatów. Potem do nas. Pamiętam tylko, że mówił o nadziei, i to chyba i do jednych, i do drugich. Zwyczajowe pamiątkowe zdjęcie. Ustawiamy się. Podchodzi Papież. Prawie wszyscy rzucają się na Niego. Ściskają ręce, całują pierścień, chcą chociaż dotknąć. Ja nie potrafię się tak rzucić. Stoję w miejscu. Gdy grupa się ustawiła, Papież wchodzi do środka i... staje za mną. Odwracam się do Papieża. On bierze mnie za rękę. Patrzymy sobie w oczy. Nic nie mówię, bo i cóż mogłabym powiedzieć. Wszystko albo za mało, albo za dużo. Milczę. Z dłonią w dłoni Papieża pozostaję utrwalona na tym zdjęciu. Dostajemy pamiątkowe różańce. Dziś jeszcze wyraźniej widzę napis "Totus Tuus" - tak, jak nigdy do tej pory. Teraz wszystko nabiera nowych znaczeń.

1987 rok. Westerplatte i Gdańsk-Zaspa. Ciąg dalszy "podążania za Papieżem".

1991 rok. Ojciec Święty przybywa do Olsztyna. Jest czerwiec. Ja akurat jestem "trudna" - z brzuchem pod nos. Za niecały miesiąc rozwiązanie. Boję się o dziecko. Nie idę. Idzie sam mąż, a ja oglądam relację w telewizji.

1999 rok. Sopot. Jedziemy całą rodziną. Piotr ma już osiem lat. Jest niesamowicie. Radość, że znowu możemy być z Papieżem.

2003 rok. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność organizuje Ogólnopolski Konkurs "List do Ojca Świętego Jana Pawła II" z okazji 25-lecia pontyfikatu. W konkursie bierze udział około 5 tys. uczniów z całego kraju, między innymi Piotr. Jego list zajmuje pierwsze miejsce w województwie, a drugie w Polsce.
Listy laureatów miały być wydane w specjalnej, okolicznościowej księdze, zawiezione i wręczone Papieżowi. Czy tak się stało? Nie wiem. Czy Papież przeczytał list od Piotra? Nie wiem. Ale jeśli przeczytał, to... na pewno się uśmiechnął.

I cóż można napisać na koniec?...
To, co napisał JoeF - nic dodać, nic ująć...
"Teraz zostaje tylko pamięć i wiara, że własnym życiem można zasłużyć na ponowne spotkanie..."
antek
Cromaniak
Posty: 1031
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) antek » 04.04.2005 07:28

...dzięki Wam za te opisy.......są piękne....
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.04.2005 19:28

Czerwiec 1983....Wrocław - Partynice (tor wyścigów konnych)....ok. 22 godziny w przeddzień idziemy w nocy, aby spróbować zająć miejsce w bliższych sektorach....potem cała noc pod gołym niebem...zmęczenie i chłód wczesnego poranka...oczy się zamykają, ale ok. 11 ląduje helikopter...z NIM na pokładzie....i chociaż zmęczenie i już wtedy nieznośny upał daje się we znaki...jesteśmy rześcy jak skowronki....śpiewamy, skandujemy....a wśród nas wokół mnóstwo flag "Solidarności" (zakazanych - przecież stan wojenny jeszcze.....)....po JEGO odlocie siły bezpieki mają wielką ochotę dotrzeć do ludzi trzymających owe flagi...Ci skupiają sie w jednym sektorze....a siła spojrzeń ludzi wokół każe im odpuścić.....tym razem nie było zadymy.....pewnie dzięki NIEMU......
jolek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3457
Dołączył(a): 08.02.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) jolek » 11.04.2005 02:47

Moje spotkanie z Janem Pawłem II...
Nie było radosne, jak to opisują moi przedmówcy...nie było uścisku rąk, całowania pierścienia, uśmiechu, błogosławieństwa ani nawet spojrzenia w Jego oczy...Nigdy nie widziałam Papieża " na żywo"...jakoś nie składało się...Ale widziałam Ojca Świętego....w Bazylice Św. Piotra...i oddałam Mu ostatni hołd...Właśnie wróciłam z Rzymu...
Piotr Lutynski
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1301
Dołączył(a): 04.02.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Piotr Lutynski » 12.04.2005 11:13

Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 15.04.2005 09:27

15 kwiecień 1984 roku. Niedziela Palmowa.

Właśnie dziś jest kolejny 15 kwiecień.
Przez tyle lat, zawsze tego dnia, pamiętałam szczególnie...

Dziś też pamiętam...
... a Totus Tuus... ma... nowe znaczenie...
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 15.04.2005 09:35

W związku z dymisją zabrałem ze sobą moją wypowiedź ze względu na treści osobiste...
Ostatnio edytowano 24.05.2005 12:15 przez JoeF, łącznie edytowano 1 raz
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 15.04.2005 16:38

:)
Dusia
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 206
Dołączył(a): 28.05.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dusia » 16.04.2005 19:55


Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko



cron
Moje spotkanie z Janem Pawłem II
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone