napisał(a) mara39 » 27.09.2014 17:45
w końcu koło godziny 12 dotarliśmy do Mostaru podążając za znakami bez problemu dotarliśmy na ostatni przed głównym targiem parking strzeżony bo na innym balibyśmy się zostawić nasze samochody. Jak tylko otworzyliśmy drzwi buchnęło w nas takim żarem i duchotą że mieliśmy wrażenie jak by na dworze było z 50 stopnia wszystko przez to, ze cały czas jechaliśmy z włączoną klimą. Szybki i zakup picia i idziemy na uliczkę targową. No i tu się zaczęło..
Wszyscy rozpierzchli się w innym kierunku bo każdemu podobało się co innego i ciężko było się nie pogubić. Na targu można kupić dosłownie wszystko od ręcznie robionej biżuterii, przez różne cudowne rękodzieła aż po broń którą po przejściu całego targu możemy bez problemu złożyć do kompletu łącznie z pociskami.
Ile pieniędzy wydaliśmy na tym targu nie chcę nawet liczyć ale niektórym rzeczom na prawdę nie można było się oprzeć. Mnie osobiście zauroczyły kolorowe lampeczki i po jedną upatrzoną wracałam przez cały targ
W sumie zaopatrzyliśmy się też w ręcznie tkane poszewki na poduszki, biżuterię z mosiądzu, kolorową lampeczkę, turkusowy wazonik z głową kozła, tkany plecak, ręcznie tkane chusty i helikopter zrobiony z moździerza.
W połowie targu znajduje się chyba najbardziej charakterystyczny zabytek z Mostaru jakim jest zabytkowy most wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Most zawieszony nad Neretwą jest jakby sybolicznym oddzieleniem wschodu z zachodem i katolicyzmu z islamem. Z mostu skaczą też po zebraniu określonej sumy młodzi chłopacy udało nam się być świadkami jednego z tak widowiskowych skoków.
Nagle wszyscy poczuliśmy się niesamowicie głodni więc rozpoczęliśmy poszukiwania restauracji. Ta która nas zachęciła znajdowała się kawałek za głównym targiem. Serwowali tam typowo bośniackie jedzenie. Było przepyszne a największym problemem było zmieszczenie wszystkiego.
cdn. opowieści z Mostaru i Medugorje wkrótce