Moje miasto

weldon napisał(a):Bez statywu, zmarzniętymi ręcami w cienkich rękawiczkach

Tak zazwyczaj było na dzisiejszych spacerkach

Jak pięknie ...

A ta wasza szklana fontanna to świeci?
A jak rynek wygląda? Bo to, chyba, nie jest na rynku?

weldon napisał(a):A ta wasza szklana fontanna to świeci?
A jak rynek wygląda? Bo to, chyba, nie jest na rynku?

Zarówno szklana fontanna jak i choinka, są na rynku, chociaż nieco oddalone od ratusza. Rynek u nas duży .
Szklana część fontanny ozdobiona jest światełkami, ale jakoś tak blado to wygląda.

Ratusz otoczony jest budkami świątecznego jarmarku. Fotki jakieś robiłam oczywiście, ale ... No właśnie, aż tyle grzanego wina nie wypiłam . Chyba najwyższa pora wyruszać na wieczorny spacer ze statywem .Tyle, że muszę się postarać o nowy. W domu co prawda jest jakiś przedpotopowy, strasznie wielki i ciężki... Z czasów, gdy z kasy ze ślubnych prezentów, sprawiliśmy sobie zenita . Za niecały tydzień wybije 25 lat

dangol napisał(a):
Zarówno szklana fontanna jak i choinka, są na rynku, chociaż nieco oddalone od ratusza. Rynek u nas duży .
Szklana część fontanny ozdobiona jest światełkami, ale jakoś tak blado to wygląda.

Sto lat nie byłem we Wrocławiu.....

dangol napisał(a): Rynek u nas duży .

Jak przez mgłę pamiętam Obchodziłem w koło, zdaje się, że ratusz, stojący na środku.

A wiesz, co mi najbardziej utkwiło z Wrocławia?
Ja tam byłem kilka dni, nocowałem w jakimś akademiku i żywiłem się takimi różnymi wynalazkami,
które wtedy dopiero się w Polsce pojawiały: pizza, pita, kebab ...

I zachciało mi się normalnego, polskiego obiadu. I znalazłem.

Takie obwiesie, jak u mnie na Pradze, zaprowadziły nas w ciemne podwórko,
gdzie była taka mała dobudówka, dwa stoliki, piwo i taki starszy gość siedział za barem.
Zupełnie jak na starych filmach.
Ogórki w słoiku, kapusta kiszona ...

I ja tam zjadłem najpierw najlepszą na świecie golonkę, a następnego dnia,
najlepszy na świecie schabowy, z ziemniaczkami i buraczkamy.

Zupełnie, jak po warszawsku.

Flaczków tylko nie miał

Ratusz oczywiście nadal jest pośrodku rynku , tyle jego "właściwa", wiekowa i zarazem najładniejsza część, tak naprawdę zajmuje jedynie mały fragment tych centralnych budowli...

A co do żarełka... W czasach, jak mieszkałam w akademiku, najtaniej wychodziło jednak w uczelnianej stołówce , więc nie bardzo wiem, co i gdzie dało się wówczas zjeść .
Od święta faktycznie czasem chodziło się wtedy do pizzeri - jedna z tych najstarszych, "Rancho" na Kuźniczej, istnieje zresztą do dziś . Działa też szereg tanich barów, gdzie obiad ze wspomnianym schabowym z ziemniakami i buraczkami, można zjeść za około 5 zł

W Pierwoszowie Trzebnickim ulepiono 7-metrowego bałwana, co pokazały nawet wieczorne wiadomości. Ten na trzebnickim Rynku też niczego sobie. Oby tylko nasza skłonność do bałwanów nie przybrała rozmiarów niebezpiecznych (a może już jest za późno?)

Janku, dlaczego dzieciaczki na łańcuchu trzymacie?

Po pierwsze nie dzieciaczki, tylko jedno dziecko, a po drugie, co mam robić, żeby mi nie uciekło, dopóki nie ustawię aparatu?

Jakość zdjęć taka se, bo już ciemno było a mój aparacik tego nie lubi... ale

parę ujęć z dzisiaj:

A jeszcze parę:

Joanka23 napisał(a):J

A gdzie śnieg
W Poznaniu biało

Gliwice.

maslinka napisał(a):Smoki, to Ty z Gliwic jesteś?

Częściowo, mam rodzinkę.