napisał(a) margaret-ka » 29.10.2017 22:27
18 września, poniedziałek
Dzisiejsza wycieczka, po Agios Ioannis i przedstawieniu w Irodnonie, była kolejnym punktem programu, na którym bardzo mi zależało. Chyba magia tego miejsca i tło literacko- historyczne sprawiły, że przestałam myśleć o sprawach przyziemnych. Aparat na szyję, do ręki bilety i woda, a potem szybko na dół bo łódka zaraz odpływa. Inne rzeczy, w tym torbę z dokumentami i pieniędzmi uznałam za zbędny balast, jako że płynie się tam tylko na 2 godzinki. Mąż też na wakacjach, więc z myślenia zwolniony
No i dopłynęliśmy, aparat pracował na pełnych obrotach.
W końcu w kadrze zarejestrowałam kasę, kolejkę i ciecia, który sprawdza bilety. A my bez jednego euro w kieszeni
Łajba, która nas przywiozła odpłynęła i wróci za 2 godziny. Fajnie
Co było robić? Zaczęłam przeszukiwać kolejkę w nadziej, że znajdę Polaków, którzy pożyczą nam 12 € i jakoś umówię się z nimi na oddanie kasy. Znaleźli się tacy dobrzy ludzie i poratowali nas; z tego miejsca jeszcze raz im serdecznie dziękuję i pozdrawiam Białystok. Adrenalina trochę nam się podniosła, ale nie musieliśmy rezygnować ze zwiedzania.
Tłumy przypływające na wyspę i głośny rosyjski na zmianę z niemieckim nie pozwalają za bardzo wczuć się w klimat z czasów, kiedy była tu kolonia trędowatych. Poza tym budynki są dokładnie zdewastowane i splądrowane, wiele do oglądania nie ma. Po prostu musi wystarczyć świadomość, że chodzi o to miejsce i należy podziwiać widoki w kierunku wybrzeża.
Ostatnio edytowano 30.10.2017 22:06 przez
margaret-ka, łącznie edytowano 1 raz