napisał(a) margaret-ka » 02.11.2017 21:14
30 września, niedziela
Pozostała nam najmniej satysfakcjonująca część urlopu- powrót do domu. Z powrotem zawsze jedzie się gorzej.
Zakupy i śniadanie w Kamena Vourla i kąpiel w Termopilach to już rytuał.
Sklep wolnocłowy- żaden interes, ale jakieś butelczyny jeszcze lądują w bagażniku.
W Macedonii skręcamy do Veles. Jesteśmy już głodni. Z poprzednich wycieczek znamy knajpę nad Vardarem, w której można zjeść pstrąga. Mimo późnej pory na targowisku odbywa się jakiś handel. Miodu nigdy za dużo, pomidory tez zjemy, bo po naszych śladu już nie ma. A w cukierni obok sprzedają baklawę. Jadąc w pierwszą stronę wymienialiśmy na granicach pieniądze serbskie i macedońskie, bo rozliczenia w €€ zawsze słabo wychodzą. Za paliwo i hotel płaciłam kartą.
Nocleg w Serbii rezerwowałam dzień wcześniej więc mamy nadzieję, że mimo późnej pory na nas czekają. Cruiser Hotel urządzony na barce stojącej na Morawie w Cuprija będzie alternatywą dla Paracina.
Zawsze zastanawiam się z czego żyją właściciele takich obiektów. Byliśmy jedynymi gośćmi w knajpie i w hotelu, a rano kręciło się 5 osób z obsługi. Ogólnie czysto i przytulnie. Zastrzeżenia miałam do rodzaju przykrycia- koc bez prześcieradła pod spodem, czyżby był wymieniany dla każdego gościa
Wyjechaliśmy dość późno, śniadanie podano dopiero o ósmej. O wcześniejsze trzeba poprosić, czego wczoraj nie zrobiliśmy. Rano było 8 stopni
Sądziliśmy, że 1go października już nie powinno być zatorów na granicach. Nic bardziej błędnego, na wjazd do Unii czekaliśmy równo 2 godziny.
Reszta to tylko ki-lo-me-try drogi.