Już o tym pisalam ale w temacie o Podgorze pozwolę sobie to jeszcze raz napisać w osobnym poście ciekawe czy żona któregoś z forumowiczów coś takiego doświadczyła.Wieczorową porą wystroiłam się i wraz z rodziną udałam się na spacer na deptak w Podgorzę mąż zapragnął rybki z grilla która znajdowała na statku stoliki były również na pomoście drewnianym W knajpie na statku który cumował przy tz pomoście ,zajeliśmy stolik na pomoście po zamowieniu dań, krzesło weszlo w szparę i strcilo stabilność i wpadłam do morza głową w dól na głębokość ok 4 m. Rekcja właściele 0 sprawdził czy krzesło nie zatoneło nie dał nawet ręcznika , jedynie kropelkę rakiji na rozgrzewkę. Zapłaciliśmy rachunek i tyle. Żałuję że nie zaregowałam innaczej tylko że wszystko przyjełam za normalne dla kogoś kto nie umnie dobrze pływać lub dziecka mogłoby to się źle skończyć. Szkoda że nikt tego nie nagrał pewnie bym coś wygrała u Drozdy na przykład zapas wody mineralnej na 2 lata. Widok był debest była baba nie ma baby. Wracałam w majtkach i koszulce Marcina bez fryzury ale z biżuterię, i głodna. Ale za to jakie wspomnienia urazu do wody nie mam ale kiedy się wynurzałam miałam jedną myśl , ale siara co ze mnie za kalectwo pierwsze słowa kiedy mnie wciągneli na pomost to że nie mam 1 buta typowo kobiece, but ja ja sam wypłynąl tak że ani mnie ani buta nikt nie musiał ratować. Tak zakończyła się moja romantyczna kolacje przy blasku świecy i księżyca.Uważajcie na pomosty Napiszcie waszą historię
Grazka