Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Nefer napisał(a):Z rybackich tradycji jest jeszcze pielgrzymka rybaków na przystrojonych kutrach do Pucka na odpust z okazji święta św. św. Piotra i Pawła.
Można jeszcze wspomnieć o imprezie "Kaszubskie Łodzie pod Żaglami", czyli regaty tradycyjnych rybackich łodzi żaglowych w Chałupach, które corocznie odbywają się w lipcu. https://puck.naszemiasto.pl/41-kaszebscze-bote-pod-zoglama-czyli-kaszubskie-lodzie-pod/ar/c7-7279767 Pięknie prezentują się na Zatoce. No i oczywiście dla Ciebie Kasiu, Twojego Męża i wszystkich czytających, w tym pewnego Tomka z uroczą żonką wszystkiego najlepszego i dużo zdrówka
piotrf Piękne zdjęcia, Piotrze Ja tej zimy dobrowolnie ( choć z rozdartym sercem) zrezygnowałam z wyjazdu w góry Za to małżonek tak mnie tam reprezentował, że mamy teraz gipsy, szynę i jedną ortezę Pozdrawiam
Odcinek 3 - Trudne dobrego początki
Gdy tylko zobaczyłam znajome mi widoki z balkonu poczułam się dużo lepiej.
Nie bez powodu różni artyści z depresją i panie z "globusem" , tudzież neurozą, uderzali zawsze do śródziemnomorskich części Europy, by tam - w gorącym słońcu południa i soczystych okolicznościach przyrody osiągnąć równowagę
Mój balkon jest idealny do zatapiania się...w nicnierobieniu i kontemplacji otoczenia - pisałam już o tym, ale wciąż nie mogę się tym nazachwycać
Mogę godzinami przyglądać się z niego jak inni osiągają błogostan...
A takie słoneczne refleksy na wodzie sprawiają, że kompletnie odpływam...
Nie wszyscy jednak są zdolni do osiągnięcia takiego "levelu" świadomości - małżonkowi przeszkadza palące popołudniowe słońce padające pod takim kątem, że nawet nasza markiza nie daje rady. Toteż, często stosuję mój wypróbowany patent z sarongiem...
Małżowi wystarczy szum morza i chrobot kamyczków na plaży, by pogrążyć się w swojej własnej fjace - grając w szachy z komputerem na balkonie
Spoglądam z góry w stronę ulicy Ribarskiej - oprócz kociarni prawie nikt nie szwenda się pomiędzy rozgrzanymi murami.
Schodzę na dół, by sama przywitać się z plażą pod domem - po 28 godzinach razem w samochodzie i na promie potrzebuję trochę odosobnienia Pod drzwiami też koty.
Na ścianie budynku znajduję dwa ogłoszenia, które od razu działają mi na wyobraźnię...
Relaksacyjne warsztaty taneczne..Hmm ...Czyżby alternatywa dla Goulash Festival, który w tym roku jest (oficjalnie ) odwołany?
Natomiast to daje inspirację - jak spędzić cały sezon w Komiży zarabiając i mając jednocześnie lokum
Ktoś oferuje opiekę nad apartmanami i zarządzanie ich wynajmem - gdyby tak znać dobrze chorwacki Podoba mi się ich nazwa -Joy Alegria, czyli Radość
Schodzę na plażę pod domem przez zaułek za rogiem, rzucając okiem za siebie w stronę "centrum"...
Jest cudnie - jak zawsze
Jednak jest jeszcze bardzo daleko od OK, o fjace nie wspominając
Bo jak tu antycypować fjakę mając na sobie opatrunki i zalecenie lekarskie, by broń boże nie opalać się???
W torbie plażowej, nieużywanej od zeszłych wakacji, znajduję taki kamień - pochodzi z Pagu. Pewnie nie był nigdy wcześniej na Visie Przez chwilę myślę, czy go tu zostawić - przecież znajdę w te wakacje nie jeden kamień , ale po chwili stwierdzam, że to mogłoby przerwać ciągłość corocznych przyjazdów do Cro
I tak, siedząc i angażując myślenie magiczne, nie podejrzewałam nawet, że niezbyt dobry stan ducha paradoksalnie pomoże mi z czasem osiągnąć stan fjaki
Skojarzyła mi się taka piosenka chłopaków z Czarnogóry - "Pusti probleme", czyli "Dajcie problemom zniknąć", albo po prostu..."Odpuśćcie problemy", czyli...niech będzie co ma być - w wolnym tłumaczeniu. Wtedy jeszcze jej nie znałam - dostałam ją ostatnio od mojej nauczycielki chorwackiego, jako materiał dydaktyczny Wielu z Was od razu zorientuje się, gdzie kręcony był ten video clip...
I ja wtedy pomyślałam - niech będzie co ma być - i jedną z decyzji była ta, żeby trochę zignorować ten zakaz opalania i kąpieli w morzu
Wracając zajrzałam jeszcze na plażyczkę obok - wiem, że pokazywałam te obrazy wielokrotnie, ale napatrzcie się , bo w tej relacji będzie mało zdjęć Komiży, za to pokażę dużo miasta Vis.
Bardzo potrzebowałam tych chwil w samotności, ale z czasem ...zgłodniałam
Wracam do miejscówki, gdzie Nera - córka naszej Vanji - raczy nas świeżo upieczoną komišką pogačą - jest jeszcze ciepła i cudownie pachnie pomidorami, cebulą i słoną rybą.
Przy okazji dowiadujemy się ,że Vanja nie była i nie będzie w tym sezonie w Komiży, gdyż zarówno ona, jak i jej mąż boją się pandemii i izolują się w domu w Splicie - ze względu na podeszły wiek i poważne choroby. Smutno mi, że nie spotkamy naszej kochanej Vanji , ale Nera okaże się równie fantastyczną gospodynią i wkrótce będziemy przyjaciółmi
Ze smakiem pochłaniam pogačę na balkonie, na którym zaczyna się piękny, przedwieczorny spektakl światła...
Nie każdy zachód słońca w Komiży barwi tak na czerwono okoliczne wzgórza i klify - tym bardziej cieszę się, że dane nam to było na powitanie
Taki zachód słońca trzeba uczcić ...na Petit Paris, czyli placu Škor, na którym...okazuje się,że pandemia nie istnieje
W euforii zatracamy poczucie rozsądku - znajdujemy stolik i zamawiamy bijelo stolno z lodem, gdyż żar tropików nie odpuszcza - i długo nie odpuści - przez kolejne 3 tygodnie
Jak na powyższym zdjęciu, oprócz karafek nieodłącznym elementem stolika będzie przez cały nasz wyjazd sprej do dezynfekcji
Małż przysypia zmęczony długą podróżą, więc idzie do domu, a ja oglądam jeszcze przez chwilę pełnię - czy też zbliżająca się pełnię księżyca - z nie pełną butelką - butelka jest po Jamnicy, a przelano nam do niej wino, którego nie zdołaliśmy już wypić w barze
Ja już poczułam tą fjakę siedzę na balkonie, słońce oświetla morze, czuję zapach ziół i słyszę cykady chcę poczytać, ale wzrok ucieka mi ciągle w stronę morza... czyli taki mój zwykły dzień w Chorwacji
Super. Taki jest zamysł tej relacji, żeby inni też poczuli
chcę poczytać, ale wzrok ucieka mi ciągle w stronę morza... czyli taki mój zwykły dzień w Chorwacji
Ja o czytaniu w Chorwacji niestety mogę zapomnieć Chyba, że jelovnik, albo ogłoszenia na murach Za wiele bodźców, które odciągają, nawet od najciekawszej lektury.
majkik75
Bardzo fajne i klimatyczne miasteczko się jawi z Twoich zdjęć. Nie wiem dlaczego, ale mam jakieś skojarzenia / podobieństwa z Włochami ...
Mamma mia Skojarzenie jak najbardziej poprawne . Vis i Komiża są bardzo włoskie.
Wielu mieszkańców Komiży ma włoskich przodków - stąd tyle tu włosko brzmiących nazwisk, np. Fiamengo, Sciccimaro, lub Zanchi (Zanki). Włoska rodzina Zanchi osiedliła się na nieodległej wysepce Svetac kilkaset lat temu, dlatego jedna piąta populacji komiskiej - ich potomkowie - nosi to nazwisko. Moja gospodyni i jej rodzina również mają włoskie korzenie, jej córka jest też obecnie żoną Włocha, co akurat na Visie jest bardzo często spotykane.
Dialekt viski również zawiera mnóstwo włoskich, lub przejętych z włoskiego słów - dlatego osoba ucząca się chorwackiego może poczuć się początkowo zdezorientowana. Np. zamiast šećer mówią cukar (zuzcherro), zamiast baka i djed - tu funkcjonują nona i nono, a okno to nie chorwackie: prozor, tylko ponistra (finestra). Takich przykładów jest mnóstwo - mogłabym długo wymieniać :tramontana, trapula, tiramola, teraferma, peškarija, maništra (danie...makaronowe z sosem pomidorowym), parangal, gvančera itd I są one używane na co dzień.
Czasem, gdy nie mogę porozumieć się z moimi gospodyniami (Vanją i jej córką, bo one nie mówią po angielsku), to wystarczy jedno włoskie słowo i wszystko jest jasne.
A najpopularniejszym imieniem dla małych chłopców jest obecnie Luka (zaraz po Marko i Andżelo)
No i temperament mają tu również włoski
travel
Ach cudna Komiža i te kolory o zachodzie słońca
A winko to widzę ,że po karafce na łebka
Panienka się myli z powodu źle panienka widzi z powodu zdjęcie kiepskie Ta druga to obićna, točena voda, czyli...kranówa do zrobienia bevandy z winem i lodem
Domowa pogača wygląda na zdecydowanie bogatszą, jeśli chodzi o nadzienie, niż te, które kupowaliśmy w pekarach. Bardziej odpowiadała mi kompozycja komiška niż ta z miasta Vis
Mówisz, że będzie więcej Visu niż Komižy? Hmmm, ciekawe... W sumie dobrze, bo Vis poznaliśmy słabiej, a wydaje mi się interesujący (zwłaszcza Kut).
Katerina napisał(a):Czasem, gdy nie mogę porozumieć się z moimi gospodyniami (Vanją i jej córką, bo one nie mówią po angielsku), to wystarczy jedno włoskie słowo i wszystko jest jasne.
Dzięki za tipa, mam nadzieję, że kiedyś wykorzystam Jeśli (przy kolejnej wizycie na wyspie ) trafimy na lokalsów, bo ostatnio kwaterkę wynajmowaliśmy od pani mieszkającej na stałe w Zagrzebiu (na Vis przyjeżdżała tylko w sezonie), która mówiła idealną štokavicą , jak pani z telewizji