Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina napisał(a):teraz kolej na najdalej położony od chorwackiego wybrzeża archipelag - Palagruža - w odległości 75 km od Visu i około 54 km od wybrzeża Włoch.
Wybacz, jeśli okaże się, że niezbyt dokładnie czytałem Twoją relację. Czy na wyspie Vis organizowane są rejsy na Palagružę? I jeśli tak to jakiego mniej więcej rzędu są to koszty?
No, pieknie Powtórzę za Michałem - nie podejrzewałam Cię o tak romantyczną duszę
Ural
Czyżby miała się wyjaśnić tajemnicza zagadka związana z donicą. Może omotała Garbina... No chyba .........nie roztrzaskała jej na głowie Garbina.
Gigi'ego Garbin nie daje się omotać, choć donice roztrzaskać może
megidh
Palmowy park ?. Nawet na niego nie zwróciłam uwagi, bo pierwsze co mi się rzuciło w oczy na tym zdjęciu, to wisielec wiszący na maszcie..
Taak Ciekawe komu/czemu się naraził? Może gwizdał na pokładzie, przez co sprowadził wiatr - garbin i załoga skazała go na karę w postaci wysmagania przez ten wiatr na maszcie
pomorzanka zachodnia
Jejku. Wy jednak oboje jesteście wariaci
Kto z kim przestaje...
maslinka
Nadrabiam zaległości po narciarskim tygodniu... ostatnio wiatr trochę rozrabia (u Was na północy szczególnie ) i już go tak nie lubię, jak do tej pory Dał nam się we znaki w ostatni czwartek w Austrii
Eh, nie chcę się powtarzać, bo wyjdę na tą, co wciąż narzeka na wiatr Poważnie myślę o porządnym ubezpieczeniu od szkód wiatrowych.
Niesamowita przeprawa promowa. Na pewno na długo ją zapamiętacie
Na pewno Ale dla nas była to fajna przygoda na koniec wakacji, a Wam wicher pewnie zepsuł cenny dzień na nartach? Udanego wypoczynku - mamy przecież jeszcze tydzień ferii
empire13
Czy na wyspie Vis organizowane są rejsy na Palagružę? I jeśli tak to jakiego mniej więcej rzędu są to koszty?
Ostatni raz zasięgałam języka w tej sprawie lata temu - co najmniej 4. O ile mnie pamięć nie myli to za przejażdżkę tam i z powrotem małym speed boat'em chcieli 600Kn od osoby. Teraz, przy tej inflacji, wynosi to pewnie dużo więcej. Wysłałam Ci link do agencji Alternatura, oni zabierają RIBem większe, 12-osobowe grupy, jest tam cena 120 EUR za osobę. Osobiście chyba bym się nie zdecydowała na taką atrakcję - 1,5 h (w jedną stronę) wytrzęsienia mózgu i wnętrzności Warto też rozważyć dużo krótszy rejs na Svetac, lub Sušac na początek
Odcinek 21 - końcowy
Kończąc temat jugo vel garbina - ostatnio mam dosyć wszelkich zjawisk związanych z wiatrem - chcę Wam pokazać jaki wpływ na życie mieszkańców chorwackich wybrzeży ma każdy taki "malowniczy" pokaz siły demonstrowanej przez naturę. Tu: dzień po garbinie w Komiży...
Dziwną muzyczkę podłożyli
Ale nie będę przedłużać i tak rozwlekłej relacji - niektórzy czekali na wyjaśnienie w sprawie pitarów.
Wkrótce po powrocie, wykorzystując nastrój zwany z angielska post-holiday blues, lub PTD - post-travel depression , jak też rozsierdzenie na artystę kamieniarza, postanowiłam wziąć się za działanie licząc na potencjał mojego małżonka i drażniąc jego ambicję .
Małż, z racji swojego wykształcenia(choć rzeźbiarzem nie jest) i wykonywanego zawodu, dysponuje zapleczem intelektualnym i technicznym aby podjąć się zadania - czyli wykonania takiej donicy jaką miał poczynić Gigi - w moim mniemaniu Oczyma wyobraźni widzę jak w przyszłości robię biznes na tych pitarach
Okazało się, że jest to jak najbardziej możliwe, ale...cholernie trudne, bo wapień z Dalmacji nie jest gipsem, ani kamieniem polnym/rzecznym z jakim studenci ASP mają do czynienia na zajęciach z rzeźby (w tamtych czasach nikt im marmuru do ćwiczeń nie dawał).
Jeszcze raz zdjęcie materiału do obróbki...
Na pierwszy ogień poszedł ten okrągły - Małż postanowił nawiercić środek specjalnym wiertłem, aby potem wydłubywać dłutem przestrzenie między nawierceniami.
Oops, jeden nieostrożny ruch, za duża siła nacisku na wiertło...i kawałek odłupany - niestety nie w tym miejscu co trzeba (nie mam zdjęcia)
Wapień jest bardzo kruchy w porównaniu z kamieniem polnym, granitem.
Szukamy info i instruktażu w necie...
Wszelkie potrzebne narzędzia mamy, problemem jest kwestia zapylenia przestrzeni w hali produkcyjnej, którą dysponujemy, nie można pozwolić, by kamienny pył osiadał na maszynach i urządzeniach do prac niemal laboratoryjnych.
Zmiana planu - robimy wycieczkę po gdyńskich cmentarzach , a raczej zakładach kamieniarskich. Wszystkie trzy kamienie w aucie - pokazujemy, pytamy rodzimych kamieniarzy o dostępne technologie... Niestety, nikt nie zna się na takiej robocie, sugerują żmudne dłubanie dłutem - tyle to my też wiemy Ktoś wspomina, że można wodą pod dużym ciśnieniem, ale to nie jest rozwiązanie, bo wapień tego nie wytrzyma i pęknie.
Zaczynam rozumieć Gigi'ego i jego wysiłek (plus wiedzę), które przekładają się na cenę donicy.
Z powodu nawału obowiązków kwestia donicy schodzi na plan dalszy, czyli ...na jakieś "kiedyś, jak będzie czas".
Po kilku dniach otrzymuję telefon od syna znajomych, których poznaliśmy na Visie, i którzy mają tam dom. Ów syn i jego żona są zawodowymi nurkami, pracują w Komiży przez całe lato do końca października i właśnie wrócili do domu - w Gdyni ( być może wspomniałam, że świat jest mały i okazało się, że mieszkają za naszym rogiem ) Zaprasza nas po sąsiedzku na wino z Visu, ale nalega, żebyśmy przyjechali samochodem Dlaczego, przecież mieszkamy 400 metrów od nich ?? Może chcą nas obdarować skrzynką tego wina
W trakcie urlopu na Visie opowiedziałam im historię naszych pertraktacji z Gigi, zdołałam ich zainteresować tematem, i- jako, że są właściwie lokalsami na wyspie, wypytywałam, czy są jeszcze inni konkurencyjni kamieniarze itd. Dwa dni przed naszym wyjazdem z Visu Maciek znalazł na chorwackim odpowiedniku OLX ogłoszenie - ktoś z miasta Sinj wystawiał na sprzedaż siedem starych donic - naprawdę starych za około 260 Kn za sztukę . Uznaliśmy, że to cena właściwa dla nas , nawet jeśli mielibyśmy zboczyć z trasy do Polski i podjechać do tego Sinja.
Niestety, facet nie odpowiadał, uznaliśmy ogłoszenie za nieaktywne, a temat za upadły.
Tak więc, teraz odwiedzamy ich (po miesiącu) w Gdyni i widzimy na podłodze ich mieszkania niespodziankę - cztery donice - dwie dla mnie, dwie dla nich. Okazało się, że sprzedający z Sinja odezwał się do nich i specjalnie wybrali się tam wracając do Polski w celu zakupu.
Dwa pitary to prezent Każdy waży po 20 kilo , chociaż nie są duże - w sam raz na balkon.
Są piękne, choć mocno omszałe i zabrudzone - jak to starocie.
Najpierw szorujemy je w wannie szczotką, ale efekt nie całkiem zadowala. Wpadamy na pomysł Jedziemy z Maćkiem do myjni samochodowej i traktujemy wapień myjką pod ciśnieniem - samą wodą
Ten po prawej jeszcze brudny...
...oba czyste
I pozostałe...
Tak się prezentują moje obecnie :
Nowi znajomi okazali się ...wspaniałymi nowymi znajomymi
Ten większy pitar jest taki piękny, iż uznałam, że szkoda go na donicę Służy za ozdobę jako czysta forma.
I to na razie koniec historii (burzliwej ) z pitarami, chociaż nie koniec mojej historii z Gigi. Wystąpi on jeszcze w kolejnej relacji, o ile taka powstanie.
Podsumowanie wakacji 2020:
- mimo obaw związanych ze "świeżą" wciąż zarazą dotarłam do Cro i szybko się od zarazy oderwałam mentalnie ,
- po raz kolejny potwierdziło się ,że Jadran i chorwacki klimat leczą rany - wbrew zaleceniom lekarzy moje rozległe poparzenia 3 i 2 stopnia wyleczyłam kąpielami w morzu, a zabroniona ekspozycja na słońce wcale im nie zaszkodziła - dzisiaj nie ma po nich śladu, choć wyglądało to dramatycznie ,
- stwierdziłam, że mogę i nie boję się jeździć jako kierowca po szutrach i urwiskach,
- popłynęłam na Palagrużę i spędziłam piękną i straszną noc u jej wybrzeża,
- odbyłam kolejne, miłe cromaniackie spotkanie,
- uczestniczyłam przez chwilę w nieoficjalnym, pandemicznym Goulash festiwalu,
- skonsolidowałam zażyłość ze znajomymi Chorwatami, jak też nawiązałam wiele nowych znajomości - to moje "wżycie się w wyspę", jak to ładnie określiła Agata (agata26061), zaskutkowało silną potrzebą i chęcią nauczenia się j. chorwackiego, stąd od od ponad roku walczę, ale też świetnie się bawię
,
- pomimo częstych spotkań integracyjnych z autochtonami udało mi się utrzymać stałą wagę ,
- z powodu częstych spotkań integracyjnych z autochtonami pogłębiły się istniejące nałogi, lub rozwinęły się nowe
- w negocjacjach z artystą wynik - 1:1 - wprawdzie nie zbiłam ceny do akceptowalnego pułapu, ale doczekałam przełomu ; jednocześnie..., drążąc skałę (nomen omen) dopięłam swego i jestem posiadaczką donic, mimo, że weszłam w ich posiadanie w inny od oczekiwanego sposób.
Mam nadzieję, że udało mi się w jakimś stopniu opisać i oddać stan FJAKI. Dziękuję Czytającym - aktywnym i ukrytym, miło mi było czytać komentarze i jeszcze raz przeżyć te wakacje.
Katerina napisał(a):Na pewno Ale dla nas była to fajna przygoda na koniec wakacji, a Wam wicher pewnie zepsuł cenny dzień na nartach? Udanego wypoczynku - mamy przecież jeszcze tydzień ferii
Wypoczywam i właśnie dlatego doczekałam tak późnej pory i Twojego odcinka
E tam, dzień na nartach. Było znacznie gorzej - z daszku na kwaterze spadł kawałek blachy wprost na Maździaka Nowego Maździaka, którego Wam jeszcze nie przedstawiałam (Tzn. auto nie jest nowe, ale mamy je od listopada.) No i jest teraz porysowany i ma wgniecenia Trwa proces załatwiania odszkodowania z austriackim ubezpieczycielem gospodarzy...
I jeszcze nam bramę rozwaliło przy wjeździe na podwórko, to już w Gliwicach. Dlatego przestaję lubić wiatr... Chyba.
Ale dosyć smutków Historia z pitarami od początku była niecodzienna i takie też okazało się rozwiązanie tajemnicy Donice są piękne A nowe znajomości i nauka języka to najlepsze "pozostałości" po urlopie To będzie rosło w siłę
Dziękuję, Kasiu, za inspirującą relację Czytając ją, momentami czułam fjakę albo czułam, że Ty ją czujesz Pozdrawiam ciepło
Jak już wcześniej pisałem, jestem jednym z tych ukrytych czytających (choć z tym walczę). Cała relacja jak zwykle super, zakończenie tak samo.
Dobry pomysł z myjką z wysokim ciśnieniem, teraz wyglądają jak świeżo zrobione.
Co do nałogów - jakie to życie jak wszystkiego będziemy sobie odmawiać w imię zdrowia i lepszego, dłuższego życia Dzisiaj jesteśmy jutro może nas nie być. Przepraszam ale tak jest. Ile znamy ludzi, którzy "zwinęli" się z tego świata o wiele za wcześnie... choć starali się nie "wariować".
Przeczytałem ostatni odcinek i bardzo dziękuję za wspaniałą relację. I zdjęciowo-filmowo było bardzo fajnie, ale również - co dla mnie nawet ważniejsze - była to literacka (bez mała duchowa) uczta .
No i koniec fajnej relacji. Trochę jak koniec wakacji Wyjaśniła się tajemnicza sprawa donic itd. Byłem, przeczytałem, ze dwa zdania napisałem Dziękować, dziękować
To już kolejna relacja, która skończyła się w ciągu ostatnich kilku dni. Nie lubię, jak się relacje kończą. To tak, jakbym musiała wracać z bardzo udanych wakacji. Ale za to dowiedzieliśmy się wreszcie, jak zakończyła się sprawa z pitarami. No najlepszy scenarzysta nie wymyśliłby takiego zakończenia. Ciekawe, czy wrócicie kiedyś do drążenia dziur w przywiezionych kamieniach Dzięki za przekazanie nam Waszych wspaniałych wspomnień i pokazanie takiej Chorwacji, jakiej zapewne większość z nas nie będzie miała okazji zobaczyć. Marzy mi się taka FJAKA, ale to może na emeryturze (oczywiście jak będzie mnie wtedy stać na wyjazdy).
W życiu, w życiu nie postawiłbym na OLX'owe zakończenie "kobry" z pitarami
A co do podsumowania relacji: to moje (prywatne, wewnętrzne) podsumowanie Twojego podsumowania każe mi "po cichutku" czekać na relację z... przeprowadzki
Nie spodziewałem się takiego zakończenia Kamienie piękne , ale przede wszystkim Twoja jak zwykle ciekawa relacja , którą zapewne odwiedzę nie raz przy planowaniu wakacji na Visie . Kiedyś . "Zaraza" Wam nie przeszkodziła w odpoczynku , a Jadran wyleczył , poznałaś nowych przyjaciół i pokonałaś własne ograniczenia ( przed Tobą off road i kolejne maszyny latające ) - to dobro samo w sobie . Było pięknie , dziękuję że mogłem w tym uczestniczyć Czekam też na następną Twoją relację i kolejne
Dzień dobry Dawno tu nie nie zaglądałam, bowiem - z powodu sytuacji globalnej i lokalnej muszę poświęcić moje ulubione forum ( czyli czas tu spędzany) na rzecz orki (oopss)...na ugorze, i jeszcze na rozkminianie jak to działa - że nie mogę odłożyć tego co bym chciała na kolejne wakacje, bo to jest dla mojego i ogólnego dobra.
Dziękuję raz jeszcze wszystkim za dobre słowa pod tą relacją i pytam - bo nie wiem jak ta społeczność obecnie działa - czy są chętni na "nówkesztukę" ? Tym razem ma być krótko, szybko i na temat... Temat znany, ale nowy. Jeśli zbiorę kilka głosów to zasilę ten dział relacją.
Pozdrav.
Ostatnio edytowano 06.05.2022 20:47 przez Katerina, łącznie edytowano 1 raz
Katerina napisał(a):Dziękuję raz jeszcze wszystkim za dobre słowa pod tą relacją i pytam - bo nie wiem jak ta społeczność obecnie działa - czy są chętni na "nówkesztukę" ? Tym razem ma być krótko, szybko i na temat... Temat znany, ale nowy. Jeśli zbiorę kilka głosów to zasilę ten dział relacją.
Pozdrav.
Na Twoją relację jestem bardzo chętna, więc zaczynaj.