Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Ja pie... Jakże pasujący tytuł do... "Fallen Art".
Katerina napisał(a):Pochodząca z Rumunii FANFARE CIOCĂRLIA to jedna z najsłynniejszych bałkańskich orkiestr dętych. Jej główny konkurent to Boban Marković Orchestra
Czyli dobrze zaszufladkowałem te fale dźwiękowe Bo jeśli konkurent, to w tym samym stylu/gatunku
A tą pamięcią, to czasem/często jest nie tak fajnie. Nierzadko kończy się ostracyzmem. Tylko dlatego, że więcej/lepiej pamiętasz/wiesz. Ale przywykłem ; -)
Fajna muza , ale zdjęcia wkurzonego burzą Jadrana - piękne . To był spektakl pożegnalny dla Ciebie
To był dopiero II Akt Zaraz będzie finale grande
Odcinek 20 - Koniec tej fjaki!
"Nera, jaszczurki na mieście mówią, że prom o 15.30 też może nie popłynąć " "Oh, Ivane Pavao II, to wróćcie, jestem tu w Komiży do 2 października, potem zamykam wszystko na klucz."
Bagaże plus spakowane wcześniej do bagażnika kamulce powodują, że tył Skody niemal dotyka koguli. Przepakowujemy dwie skały na podłogę auta.
Robię ostatnie zdjęcia lazurów - żeby mieć czym oczy paść w czasie wielkiej smuty - czyli po powrocie
Żegnamy się z Nerą i kotem Bowie, który zawsze tu krąży i opuszczamy Ribarską .
W połowie Serpentyny zatrzymuję się, by ostatni raz spojrzeć na Komiżę i białe grzyweczki morza (stąd wyglądające niepozornie).
Petar stoi (uziemiony od wczoraj w Visie) i zieje czeluścią pod pokładem...chyba jednak popłyniemy Kolejka samochodów ogromna - przecież wiele osób nie odpłynęło rano, ale wystarczyło dla nas biletów.
Powinniśmy - według viskiej tradycji - popełnić strzemiennego pelinkovca w barze Bejbi, ale oboje mamy ochotę na piwo i ostatniego w tym roku burgera z kozicami (przypominam sobie, że przez całe to ekscytowanie się garbinem nic dzisiaj jeszcze nie jadłam).
W Viskiej Luce wydaje się, że jugo-garbin omija tę część wyspy - woda w porcie delikatnie pomarszczona i w ogóle nie wieje
Pozory
Zanim wypłyniemy patrzę na Vis z górnego pokładu. Bar Bejbi i Fastfood Katarina (pod markizami)...ależ w nich była świetna fjaka
Palmowy park...
Nad półwyspem z klasztorem pojawiła się tęcza Czy to jakiś znak?
Prawdziwa zabawa zaczęła się, gdy wypłynęliśmy z bezwietrznej Viskiej Luki i minęliśmy wysepkę Host...
W ciągu kilku sekund dostaliśmy się w strefę takich porywów, że dosłownie nie dało się pozostać w pozycji stojącej - wszyscy chwytali się, czego się dało, a niektórzy ewakuowali się z górnych pokładów na czworakach. Pomimo skrupulatnego upięcia, moje włosy stanęły dęba pozbywając się części wsuwek Twardziele, którzy zdecydowali się zostać na zewnątrz posuwali krokiem marynarskim asekurując się elementami infrastruktury promowej - gorzej było, gdy barierka się kończyła i trzeba było poczekać na odpowiednią amplitudę fali, aby dopaść kolejnej - oddalonej o metr, lub innej ławki, czy ściany.
Oplotłam się wokół jakiejś rury , przywiązałam szalikiem i próbuję utrzymać telefon w ręce.
Tu jeszcze było łagodnie,...choć Vis i Neptun mają z nas pewnie niezły ubaw.
Ale już po jakiejś chwili Petar zaczyna stawać dęba, lub kłaść się na prawej burcie - pierwszy raz widziałam jak ten olbrzym walczy z żywiołem. Na przedostatnim pokładzie,przy barze pod daszkiem, zaczyna się chaos - nieliczna garstka śmiałków próbuje ratować swoje butelki ze stolików - z marnym skutkiem, dzieciaki ryczą, psy szczekają, bagaże turlają się po podłodze...A wszystko to w bryzgach fal, które docierają aż tutaj.
Młoda dziewczyna, siedząca nad filiżanką kawy z zamkniętymi oczami i sino szarą cerą, teraz zzieleniała jak Wodnik Szuwarek i nagłym sprintem - slalomem ruszyła w stronę..., tzn. na stronę.
Facet koło mnie, z wyrazem ekstazy na twarzy obserwuje sytuację, myśląc pewnie: "Jaka piękna katastrofa ". Nawet nie zauważa, że pali papierosa, który dawno zgasł od wiatru.
Przyznam się, że i ja patrzyłam w uniesieniu i z "wyszczerzem" szczęścia, zwłaszcza, że znowu pojawiła się tęcza - znak nadziei, że przeżyjemy
Zdjęcia ani trochę nie oddają skali zjawiska. Niestety, jedyny film, który nagrałam na promie przepadł w dziwny sposób - próbowałam go komuś wysłać przez Messengera, a tym samym zachować, następnie usunęłam film z galerii, żeby zwolnić pamięć. Mess. wyświetlił komunikat, że nie może przesłać wiadomości, mam spróbować później ( na promie nie było w tym momencie zasięgu). Potem okazało się, że film zniknął.
Mimo, że nasz "kataklizm" nie równał się temu pokazanemu poniżej na filmie z YT (wiatr nie osiągał 150 km/h), to możecie sobie w przybliżeniu wyobrazić, jak mogło być przy 100
W pewnym momencie zrobiło się spokojniej, jednocześnie pomyślałam, że jakoś dziwnie płyniemy, bo nie rozpoznaję znanych mi elementów krajobrazu na pewnych odcinkach. Chcę o tym powiedzieć Małżowi, ale...no, właśnie, gdzie jest Małż
Biegam po promie i szukam - uświadomiłam sobie, że nie widziałam go od godziny.
Znalazłam małżonka na puściutkim pokładzie górnym, gdzie spędził prawie całą przeprawę - szczęśliwy i mokry od chlustającego Jadrana.
Nasza forumowa Koleżanka śledziła trasę mojej przeprawy w necie, o czym wtedy nie wiedziałam. Okazało się, że Petar Hektorović odbił z wytyczonej - stałej trasy, żeby omijać prądy. Ta najkrótsza linia pokazuje ile zboczyliśmy z kursu.
Prom miał przez to opóźnienie około 25ciu minut, więc zamiast 2,5 płynęliśmy 3 godziny.
Te trzy godziny były...po prostu - piękne
W Splicie niespodzianka - 16 stopni Wypływając z Visu mieliśmy 24. Na autostradzie temperatura już tylko spadała, aby za tunelem Sv.Rok wynieść 3,8 st.
W międzyczasie zapadł zmrok, jedziemy tą autostradą i ze zdziwieniem zauważamy, że co drugi jadący z naprzeciwka daje nam sygnały świetlne
"Dlaczego nam tak migają?" - pytam. Drogą dedukcji wywnioskowaliśmy, że z powodu obciążenia kamieniami przód auta uniósł się do góry na tyle, że oślepialiśmy wszystkich jadących w drugą stronę Niebezpiecznie dla innych, a i mandatem grozi - przy okazji wyda się, że przywłaszczyliśmy sobie trochę chorwackiej ziemi
Na pierwszym możliwym postoju przepakowanie i tym sposobem spędziłam jako pasażer wiele godzin z nogami na materiale na potencjalne donice
Jechaliśmy na jeden raz, bo wtedy państwa tranzytowe nie zezwalały na noclegi, toteż odbyliśmy spanko w aucie przy temperaturze 1,5 na zewnątrz - na stacji benzynowej.
Poranna kawa w Austrii - o... śnieg !!
Wprawdzie tylko na szczytach gór, ale w połączeniu z polarnym zimnem widok ten wprawia mnie w melancholię. Zmiana jest zbyt drastyczna.
Kolejny postój i lunch wypadają w Mikulowie, gdzie trochę rozprostowujemy kości spacerując po ogrodach zamkowych.
Kolumna morowa, która, jak wiele innych na Morawach, powstała z wdzięczności dla Stwórcy za uratowanie od zarazy i aby chroniła przed kolejnymi - teraz, w szczycie pandemii, została szczelnie zakryta.
Może Czesi uznali ją za kpinę, albo znając ich poczucie humoru - przyprawili jej maskę ochronną, albo raczej kombinezon
Dalsze etapy podróży były nudne i bez postojów, bo do samego Gdańska było tak:
Kończę odcinek, ale nie relację - dopiszę małe podsumowanie wraz z wyjaśnieniem sprawy pozyskania donic Tak mnie wybujało na promie i zahibernowało w trasie, że padam
Katerina napisał(a):ostatniego w tym roku burgera z kozicami
Hmmm, dlaczego było tak mało o tym w relacji?
Katerina napisał(a):moje włosy stanęły dęba pozbywając się części wsuwek
I znowu skojarzenia Bugs Bunny i czarownica. Jak startowała na miotle, to z takim przyspieszeniem, że tylko spinki zostawały w powietrzu.
Katerina napisał(a):Młoda dziewczyna, siedząca nad filiżanką kawy z zamkniętymi oczami i sino szarą cerą, teraz zzieleniała jak Wodnik Szuwarek i nagłym sprintem - slalomem ruszyła w stronę..., tzn. na stronę.
To się nazywa: "poszła przypudrować nosek"
Katerina napisał(a):powodu obciążenia kamieniami przód auta uniósł się do góry na tyle, że oślepialiśmy wszystkich
A co z manualną regulacją ustawienia wysokości świateł?
No i "cytat z obrazka": Miś w pożegnalnym tańcu na tęczy
Zastanawiam się, jak przy takim kołysaniu promem, samochody znajdujące się pod pokładem, nie zmieniają swojego miejsca. Przecież nie są niczym zabezpieczone. Chyba, że są obciążone dodatkowymi kamieniami.
Zastanawiam się co też Katerina uczyni z tymi kamieniami. Skały żeby ciągnąć z Chorwacji po co, na co. Dziwne. Przecież nie zawierały w sobie metali szlachetnych typu złoto czy srebro.
elka21 napisał(a):Zastanawiam się, jak przy takim kołysaniu promem, samochody znajdujące się pod pokładem, nie zmieniają swojego miejsca. Przecież nie są niczym zabezpieczone. Chyba, że są obciążone dodatkowymi kamieniami.
Katerina napisał(a): ostatniego w tym roku burgera z kozicami
Hmmm, dlaczego było tak mało o tym w relacji?
Było dużo - na stronie 28ej opisałam Bar Bejbi i wspomniałam o burgerach i innych delicjach z Fastfood Katarina
A co z manualną regulacją ustawienia wysokości świateł?
Nie wiem To pytanie do Małża, coś tam ustawiał, ale i tak uszczęśliwił mnie kamlotem pod siedzeniem pasażera.
Miś w pożegnalnym tańcu na tęczy mis_na_teczy.png
Tak, teraz zauważyłam i przyglądam się temu misiu
elka21, Flayszakal
elka21 napisał(a): Zastanawiam się, jak przy takim kołysaniu promem, samochody znajdujące się pod pokładem, nie zmieniają swojego miejsca. Przecież nie są niczym zabezpieczone. Chyba, że są obciążone dodatkowymi kamieniami.
To samo mnie zastanawia
Mój na pewno nie przesunął się ani o milimetr Dobre pytanie, w necie piszą coś o zabezpieczeniach za pomocą pasów, ale nie przyszło mi do głowy zbiegać do garażu i sprawdzać jak te auta się zachowywały Nie podejrzewam obsługi promowej o jakieś działania prewencyjne A tutaj jest pokazane jak może być w pewnych warunkach Geniusze
Późno się przyłączam do relacji. Vis mnie od jakiegoś czasu interesuje a ta relacja bardzo zachęca do odwiedzin.
Lepiej późno, niż wcale Zapraszam - do tej i do poprzednich relacji z Visu. I korzystając z okazji - do kolejnej , wkrótce.
Ural
Zastanawiam się co też Katerina uczyni z tymi kamieniami. Skały żeby ciągnąć z Chorwacji po co, na co. Dziwne. Przecież nie zawierały w sobie metali szlachetnych typu złoto czy srebro.
Rzeźbić w kamieniu będzie ???
Jak tak dalej będzie relacjonować to się nigdy nie dowiemy.
Piszę, już piszę Do jutra powinno się wyjaśnić
Wprawdzie nie przywiązuję wagi do dzisiejszej okoliczności, ale życzę wszystkim, którzy jeszcze nie zakotwiczyli, aby znaleźli swoją wyspę
Co też Katerina jutro zawrze w swojej chyba ostatniej relacji. Czyżby miała się wyjaśnić tajemnicza zagadka związana z donicą. Może omotała Garbina, że dla świętego spokoju oddał jej donicę za przysłowiową kunę. Kto to wie, a może jej nie kupiła. No chyba .........nie roztrzaskała jej na głowie Garbina.
Palmowa park ?. Nawet na niego nie zwróciłam uwagi, bo pierwsze co mi się rzuciło w oczy na tym zdjęciu, to wisielec wiszący na maszcie - niebieskie spodnie, biała koszula i czerwona chusta na głowie. Dopiero po wnikliwej analizie dotarło do mnie, to to jest flaga.
Katerina napisał(a):Mimo, że nasz "kataklizm" nie równał się temu pokazanemu poniżej na filmie z YT (wiatr nie osiągał 150 km/h), to możecie sobie w przybliżeniu wyobrazić, jak mogło być przy 100
Bardzo drastyczne sceny widać na tym filmie.
Katerina napisał(a):Te trzy godziny były...po prostu - piękne
Mnie by się też podobało, ale myślę, że ta dziewczyna od kawy miała inne zdanie.
Niesamowita przeprawa promowa. Na pewno na długo ją zapamiętacie Chociaż ostatnio wiatr trochę rozrabia (u Was na północy szczególnie ) i już go tak nie lubię, jak do tej pory Dał nam się we znaki w ostatni czwartek w Austrii