... już miałem "pierwsze objawy odwyku"
U mnie po okresie remisji... powrót do nałogu
piotrf
Kasiu , na inaugurację "TEGO" ciągu dalszego przygotowałem się jak należy , tzn. Japanese Style Peanut Crackers ( Mild ) oraz "ostatnie dwie" z tegorocznego zapasu puszki "Karlovačko"...
Piotrze To ogromny zaszczyt, że poświęciłeś dla mojej relacji OSTATNIE puszki hrvatskiego browara
Otwieraj to drugie, które Ci zostało, bo w tym odcinku jakieś piwo poczynimy
Ponieważ wyszłam z wprawy, to będzie odcinek " na rozruch"
Odcinek 15 - 40 stopni w cieniu
Tego dnia żegnaliśmy Roksanę i Arka, którzy udawali się w drogę powrotną do domu promem o 15-tej.
Dotarło do mnie, że i my mamy opuścić Vis kolejnego dnia , bo pandemiczne wakacje miały być krótkie i budżetowe.
Po drodze do Polski mieliśmy zaplanowany dzień w Splicie przeznaczony na cromaniackie spotkanie z parą naszych Forumowiczów.
Dzwonię do nich, żeby ustalić szczegóły spotkania nazajutrz, ale słyszę, że z pewnych względów nie będą mogli się spotkać
Schodzę na dół, na naszą plażę pod balkonem, na której siedzą Roksana i Arek, przysiadam się na kamyczkach i towarzyszę w przedwyjazdowej nostalgii.
Widzę naszą Nerę krzątającą się , by przygotować apartament po naszych forumowych sąsiadach dla nowych gości...i
Skoro cromaniackie spotkanie w Splicie jest odwołane, to właściwie nie muszę tak się stąd zrywać
Roksana uwieczniła moją desperacką decyzję , a raczej jej realizację.
" Nera, czy nasz apartament jest już wynajęty od jutra, czy możemy zostać dodatkowe dwa dni?"
Okazało się, że do przyjazdu kolejnych wczasowiczów zostały 3 dni, zatem możemy zostać te ekstra dwa, a trzeci mamy od niej w prezencie
Yes, yes, yes
Nasi nowi znajomi muszą przemieścić się w kierunku przystanku autobusowego, by dojechać do Visu na prom, więc towarzyszę im i pijemy strzemiennego, czyli kawę for the road na rivie przyglądając się życiu na niej.
Jest mi smutno (nie cierpię pożegnań), ale czuję też ulgę, że darowane mi są kolejne 3 dni fjaki.
Jak wykorzystać ten, który właśnie trwa?
Namawiam męża na odbiór samochodu z Visu , ale mówi,że za gorąco.
Faktycznie, to było chyba apogeum upału w tamte wakacje 2020.
Mówiłam już, że klimatyzacja w miejscówce wysiadła i czekamy wciąż na "fachowca" do jej naprawy?
Wracam do apartmana, żeby odetchnąć od skwaru, a tam jeszcze gorzej
Leżę na łóżku i dyszę, co chwilę biorę chłodny prysznic, zasłaniam okna mokrymi ręcznikami.
Co ja uczyniłam?? Zafundowałam nam kolejne trzy dni w żarze tropików
W pewnym momencie podjęłam decyzję, że pójdę na dół do naszego znajomego fryzjera Zoky, żeby obciął mi włosy na krótko (tak mi było w nich gorąco)
Na szczęście miał sjestę do godziny dwudziestej
Idziemy szukać chłodu na zewnątrz - tzn. jakiegoś przewiewnego, zacienionego miejsca.
Dopadamy baru Škor pod parasolami - jak widać nie było wielu amatorów spacerów, czy też posiadówek.
Ciekawe co jest pod tym czarnym workiem na stojaku parasola?
Niebo na chwilę zasnuwa się mgiełką, ale powietrze stoi, jest duszno, parno i nieznośnie.
Sprawa zawartości worka wyjaśnia się, gdy w pewnym momencie przychodzi właściciel i odsłania oldskulowy głośnik.
Fajna muzyczka, pusto wokół, byłaby murowana fjaka, gdyby nie te warunki atmosferyczne.
Trzeba znaleźć coś innego.
Najprostszym rozwiązaniem było iść do morza, ale byliśmy już bardzo głodni.
Na Rivie nie da się wysiedzieć w żadnym z przybytków - każdy jest nasłoneczniony i nawet parasole nie dają ulgi.
Szukam chłodu.
Szukając robię sobie krzywdę taką opuncją figową.
Jak małe dziecko
Wiem, że są zdradliwie kłujące, ale jeden owoc leżący na ziemi wydał mi się pozbawiony kolców - chcąc zbadać jego strukturę nabawiłam się dziesiątek niewidocznych kolców na dłoniach
Małż stanął na wysokości zadania - znalazł na plaży porowaty kamień - podobny do pumeksu.
Pocierał mi dłonie tym kamieniem w kierunku zgodnym z nachyleniem kolców ( sposób z pumeksem działa też w przypadku drzazgi) i trochę pomogło.
Ale walczyłam z tymi kłującymi drobinkami jeszcze kilka dni
Na osłodę - znalazłam wreszcie zbawienny cień - w konobie Barba.
Była ona, wprawdzie, zamknięta, ale uprosiłam kelnera, by pozwolił nam tam posiedzieć, bo w przeciwnym wypadku będzie miał mnie na sumieniu.
Mogąc nareszcie oddychać w cieniu błogosławionej cytryny obserwuję pracę kelnera...
Usłyszałam też hrvatsko disco polo, czy tez disco hrvolo, uwierzcie nie ma różnicy między tym i naszym polo
Mam to nagranie, ale nie będę serwować
Natomiast nam serwują, powiała przyjemna bryza, pożyję chyba jeszcze trochę
Rozlubowałam się ostatnio w daniu o nazwie crni rižot
I wtedy przyleciał motyl ( chor: leptir) - nie wiem, czy zwabiły go aromaty z naszego stołu, czy koszula męża...
Najpierw nażłopał się wina...
Potem dosssał się do cytryny
Próbował tańczyć A było to, gdy poprosiliśmy obsługę o zmianę muzyki na Olivera ( personel i motyl byli zachwyceni)
Na koniec wychrzanił się na kruhu i ...chyba zasnął
A temu wszystkiemu przyglądał się zazdrosny kot.
" Dlaczego on je z każdej miseczki, a ja nie? "
Też dużo dostał.
Ot, taka fjaka z leptirem i mačką .
Czas szybko poleciał, robi się suton, czyli zachód słońca.
Zapalają się pierwsze latarnie.
Małżonek idzie do pracy - czyli do komputera, a ja spaceruję sama - jest już odpowiednia temperatura, aby trochę pooddychać przedwieczornym powietrzem aromatyzowanym przez rozgrzane w ciągu dnia pinie i rozmaryny.
Na Rivie niezbyt gwarno, chyba wszyscy odpadli po dzisiejszym upale.
Przy jednej z pustych ławeczek stoi dziewczyna - goulashowy, barwny, ptak, która sprzedaje biżuterię hand made z kordonku i kamieni.
Hipnotyzują mnie dwa naszyjniki...robię sobie selfie, gdyż sprzedająca nie ma lusterka.
To Chorwatka mieszkająca na stałe w Chile, teraz podróżuje i odwiedziła rodzinny kraj.
Dużo wie na temat kamieni szlachetnych i półszlachetnych, do każdego dopowiada anegdoty i wyjaśnia ich magiczne właściwości.
" Koliko za jedan?"
"Sto" - mówi pani.
Kurczę, sto kun to dużo, przeciągnęłam wakacje, nadwerężyłam kurczący się budżet, a teraz zastanawiam się czy kupić jeden, czy oba
I gdy już podjęłam decyzję, to mówię, że muszę iść wymienić euro na kuny (do wciąż otwartego kantoru), a ona na to:
"Ale po co? I tak przecież chcę euro"
"Yyy, to ile to jest w przeliczeniu na euro?"
" No,przecież powiedziałam - 100 euro za sztukę"
Za wysoki pułap do negocjacji - zostało mi tylko zdjęcie
W lekkim osłupieniu wracam pustymi uliczkami do domu.
Nieliczni twardziele siedzą w buchającym od kamieni żarze.
Zaglądam do otwartych okien ( z tv leci jakiś teleturniej) - ta święta to chyba Rita??
Prawie już dopadłam domu, gdy... dopada mnie sąsiad - rybak.
" Gdzieś ty była, czekamy z kolacją"
" Jak to? " - pytam.
"Pa, ti sutra putuješ doma."
Okazało się, że nie wiedząc o przełożeniu mojego wyjazdu zorganizował mi pożegnalną kolację
A ja taka opchana po konobie Barba
Nie było wyjścia... trzeba się umieć zachować
Kalmary mi uszami wychodziły, ale w takich okolicznościach stanęłam na wysokości zadania
Laku noć