bobooZałożyłbym się, że ten młodzian myśli i marzy dokładnie to samo, co ja 40 lat temu
(... the sun is the same in a relative way but you're older, shorter of breath and one day closer to death..
Niektórzy wiedzą kiedy zdjąć okulary w kolorze Pink, a innym ktoś je brutalnie zrzuca. Nie mam pojęcia, czy ten młodzian ze zdjęcia o czymkolwiek marzył, chyba był odurzony upałem, wydawał się być ...bezrefleksyjnym
Katerina napisał(a):
Kamyk zielony?
Każdy ma swój. Jakiś.
Oby tylko nie "nerkowy"
Ale najlepiej gdyby to był taki duży kamień. Taki, z którego da się wystrugać - dajmy na to - pitar
Pitar...być może będzie na deser.
Ale, że ja desery rzadko jadam, to najpierw przeanalizujemy viskie dania główne.
FlayszakalPonoć Władysław Zamoyski jeździł koleją wyłącznie w wagonach III klasy.
Bo tylko tam można się było coś ciekawego i wartościowego dowiedzieć.
Hrabia żył w czasach, w których bratanie się błękitnokrwistych i intelektualistów z ludem należało do głównych trendów obyczajowo - artystycznych
W obecnych czasach, w okresie pandemicznych wakacji, TLK nie zawsze jest wyborem, ale koniecznością .
W zeszły weekend koleżanka utknęła u mnie w gościnie na dodatkowe dwa dni, bo nie było żadnego
wolnego miejsca w pociągach z Wybrzeża do stolicy
Nawet w III klasie
Katerino czekam na dalszy ciąg relacji z Visu
Mój wyjazd na wyspę równiutko za miesiąc
Oooo...
Odcinek 13 - O tym jak fjaka uziemiła nam auto w mieście Vis Ten odcinek to będzie mix wydarzeń, nie będą one dokładnie poskładane chronologicznie, ale i tak wszystko będzie kręcić się wokół trzech motywów - motywu fjaki (ofkors
), motywu "gastro", oraz tego, że z powodu tych dwóch wymienionych... długo staraliśmy się sprowadzić z powrotem do Komiży nasz samochód zaparkowany pewnego dnia w Visie.
A było to tak...
Wspomniałam kiedyś, że na początku naszego urlopu spotkaliśmy naszego rodaka, który ma swój letni dom w mieście Vis, i który to pan okazał się ciekawym rozmówcą i nieocenionym źródłem informacji na temat życia Wyspy.
Postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia Norberta ( imię postaci zmienione), zadzwoniliśmy na nr telefonu dany nam kilka dni wcześniej i umówiliśmy się z nim na obiad - w jego domu w Kucie ( części miasta Vis położonej na przeciwległym krańcu od przystani promowej).
Przed południem był chyba jakiś plażing, a o ile był, to zapewne w Uvali Rudej, po czym wyruszyliśmy prosto do Kutu taką drogą...
(
Jak słyszę te legendy o drogach na Hvarze... )Według wskazówek naszego nowego znajomego, zaparkowaliśmy Skodę na jakimś parkingu, który przypomina teren pod budowę
, na którym to wspomniany znajomy już na nas czekał, żeby poprowadzić nas do swojego domu - abyśmy nie pogubili się w gąszczu uliczek i zaułków.
Po drodze odwiedziliśmy jedną z jego sąsiadek, która ma "najlepszy czosnek na Visie"
, więc nie wypadało nie zrobić zapasu tegoż na cały rok
Mijamy mój ulubiony, uroczy kącik.
W przeszłości, zanim powstało miasto Vis, istniały tu dwie sąsiadujące ze sobą osady - Luka, czyli część przy porcie, oraz rzeczony Kut, bardziej elegancki, w którym wybudowano posiadłości arystokratów chorwackich i włoskich. Kilka takich rezydencji przedstawiłam ukazując dawną chwałę Visu.
Tu też znajduje się Kościół pod wezwaniem Świętych Cypriana i Justyna - dzisiaj w trakcie dekorowania jego murów i przyległych uliczek na uroczystość kościelną, która ma odbyć się kolejnego dnia przed południem.
Na widok faceta na drabinie znowu poczułam się jak w Hiszpanii, a nawet w Meksyku, jakoś mi się te folklory wymieszały
Na schodach prowadzących do kościoła wdzięczyła się kocia piękność o złotych oczach...
Wydała mi się w tej ciszy miasteczka duchem...
Tamtego dnia Vis był zupełnie opustoszały.
Nie minęliśmy nikogo w zaułkach, oprócz kotów - duchów i tego wiekowego, okazałego fikusa, który nie mieści się już w wąskim przejściu, ale tworzy cudny baldachim - bramę.
Pan N. postanawia kupić wino od kolejnego sąsiada, z jakiegoś powodu prosi mnie, bym poczekała na schodkach z butelką oliwy, którą wcześniej niósł, zabiera Małża i zostaję na chwilę sama, tzn. z kotami i z czosnkiem
Jak czarownica
Panowie wracają po 5-ciu minutach z ...samym dobrem, czyli białym i czerwonym winem domaćim, i już za moment jesteśmy na tarasie - ponad dachami Kutu i z widokiem na Viską Lukę.
Ja w koronie
Żałuję ,że nie mogę pokazać Wam jak piękne było wnętrze domu naszego gospodarza
Stara kuća po renowacji urządzona z wielkim smakiem , z zachowaniem dalmatyńskiego charakteru, ale też z dodaniem wysublimowanego sznytu
Po "biforku" na tarasie przenieśliśmy się na zacienione patio pod domem, gdzie dotarli inni znajomi N., i gdzie gospodarz zaserwował ćevapy, szaszłyki z krewetek, sałatki i duuużo wina
Do kolacji przygrywały nam nieustannie dzwony z kościoła Św. Cypriana i tego drugiego świętego, bowiem, jak się okazało - dzwonnik ćwiczył do późnej nocy na okoliczność jutrzejszej procesji
Procesji skromnej - z powodu corony, ponoć miała być tam tylko wytypowana delegacja mieszkańców i oficjeli, a nie jak co roku - cała zaangażowana społeczność Visu.
Żeby nie przedłużać - objedliśmy się, nasłuchaliśmy lokalnych anegdot, uśmiałam się do łez, wino i rakije do deseru, jak też osobowość nowego znajomego sprawiły, że zapomniałam o niedawnych traumach i poczułam się baaardzo zrelaksowana
Ale równocześnie pojawił się temat, o którym zapomnieliśmy - jak wrócić z Visu do Komiży
Zrządzeniem losu, któryś z gości był władny prowadzić auto, a sam stacjonował w Komiży, więc zostawiliśmy samochód (z całym wyposażeniem do plażingu w środku) i załapaliśmy się na nocną jazdę do domu
No i tak zaczęła się epopeja pod tytułem: odzyskiwanie auta z parkingu w Visie
Jestem wdzięczna takiemu obrotowi spraw, bo poznałam komunikację "miejską" (a raczej ...intercity
Komiża - Vis i Vis - Komiża) i jej zalety.
Po odespaniu "ziomalowej" imprezy i małej regeneracji wyruszam autobusem rejsowym , którego przystanek jest przy rynku i poczcie w Komiży.
Oprócz nas czeka kilka osób, w tym trzyosobowa grupka młodzieży - razem - 7-mioro pasażerów
Bilety wcale nie są tanie - za odcinek 10 kilometrów
Wiem, że miejscowi mają na pewno tańsze " miesięczne" bilety, ale i tak wychodzi drożej, niż z Gdyni do Gdańska (23 km).
Za to wewnątrz autobusu jest bardzo komfortowo - pojazd jest czysty i klimatyzowany, jesteśmy (garstka osób) rozlokowani co pięć rzędów, ale, oczywiście obowiązuje nakładanie maseczek.
Jestem zachwycona podjazdem w górę po Serpentinie - droga, którą jechałam dziesiątki razy wydaje mi się dużo bardziej atrakcyjna z wysokiej perspektywy autokaru
, chociaż i z auta jest niesamowita.
Inaczej wygląda stąd przytulanie się do skał
Przyjemnie, choć drogo - dwie osoby to 40 Kn.
Ale taksówka z Komiży do Visu wyniosłaby 120
Autobus wyrzuca nas na przystanku w Luce - przy wjeździe na prom w Visie.
Niespiesznie włóczymy się promenadą w kierunku Kutu i naszego zaparkowanego tam samochodu.
Półwysep Prirovo po jednej stronie...
...i w lustrzanym odbiciu po drugiej...
Pozwoliłam sobie trochę przerobić to zdjęcie
A to mnie naprawdę zaskoczyło...
Okno prywatnego mieszkania.
Czy to rebus?
Rozumiem, że w krajach na Północy wystawia(ło) się jedzenie za okno i na werandy...w chłodnych miesiącach roku, ale tu? W apogeum upałów?
Może robią sobie zsiadłe mleko
Albo ktoś im płaci za reklamę?
Zanim odbierzemy samochód z miejsca zaparkowania trzeba coś przekąsić, bo pora jest odpowiednia.
Oo...Pizzeria Lambik, którą zachwalała Maslinka, a w której nie udało mi się nigdy nic zjeść, bo była zawsze zamknięta we wrześniu, teraz wydaje się działać...choć jest w niej pusto.
Zacienione arkady dają cudowną ulgę, w tle leci kojąca muzyka w stylu ambient, pachnie przepysznie...zostajemy tu
Personel w postaci jednej kelnerki i kucharza nie wydaje się być podekscytowany pojawieniem się pierwszych klientów, dziewczyna spokojnie zwija serwetki,
polako, pomalo Chyba są przyzwyczajeni, że ludzie zaglądają tu często, aby zachwycać się przez chwilę piękną atmosferą starych murów, niekoniecznie chcąc coś zamówić.
My jednak zamawiamy - wielkie calzone nafaszerowane krewetkami - i nie jesteśmy zawiedzeni
Ceny podobne jak w naszej ulubionej Karjoli, jakość też dorównuje, jestem bardzo zadowolona
(Tzn., z cen nie jestem zadowolona, ale przynajmniej nie jest drożej
)
Nie można od razu po jedzeniu wsiąść do samochodu, prawda?
Trzeba trochę "rozchodzić" calzone
Przechadzamy się tu i tam...
Vis, a zwłaszcza jego "dzielnica" Kut, to przepych, w porównaniu z naszą Komiżą.
Są tu klimatyczne knajpki , takie, jak ta - w małym hotelu San Giorgio...z cenami jak w Mediolanie
Ale nas ciągnie do bratania się z miejscowym ludem (Flayszakal
), toteż niechcący
przedłużamy spacer oddalając się nieuchronnie od auta, które mieliśmy odebrać...w kierunku Luki portowej