Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina napisał(a):Dzięki za artykuł - jakoś trudno mi wyobrazić sobie Niemca w stanie fjaki
Przecież to taki sam ludź jak Ty, on, Lapończyk, Maorys, ja... Taki sam rolnik, lekarz, nauczyciel, budowlaniec... Tyle, że mieszka parę kilometrów dalej, czasami w innych warunkach, gorszych lub lepszych, ale zdolności do rezonansu z Naturą mamy wszyscy. Niestety, u wielu silnie stłumione - na własne życzenie - przede wszystkim przez chciwość i jej pochodne.
Kasiu , z przyjemnością dołączam do śledzących Twoją relację . Zajawka zdjęciowa intrygująca
Piotrze, z przyjemnością Cię tu widzę i słyszę Piękne palmy pod rozgwieżdżonym niebem, też mnie zastanawia, czy to w Cro??
Katerina napisał(a): Dzięki za artykuł - jakoś trudno mi wyobrazić sobie Niemca w stanie fjaki Czy oni są aby genetycznie uwarunkowani do doświadczenia takiego stopnia wyluzowania?
Zapewniam , że tak , w każdym razie kilku takich znam Na stan , jakim jest fjaka trzeba sobie zasłużyć . . .
boboo
Przecież to taki sam ludź jak Ty, on, Lapończyk, Maorys, ja... Taki sam rolnik, lekarz, nauczyciel, budowlaniec... Tyle, że mieszka parę kilometrów dalej, czasami w innych warunkach, gorszych lub lepszych, ale zdolności do rezonansu z Naturą mamy wszyscy. Niestety, u wielu silnie stłumione - na własne życzenie - przede wszystkim przez chciwość i jej pochodne.
To dobrze wiedzieć. Bo myślałam w kierunku takim jak sugeruje Robert... CROberto
Około 4-ech dni do wyjazdu - stan ducha - jak już wspomniałam katastrofalny, walizki nie spakowane, prowiant nie zakupiony. W tych dniach obowiązkowo zaliczam po dwie wizyty dziennie (rano i wieczorem) w wątku o koronawirusie i śledzę aktualizacje - czy przypadkiem kraje tranzytowe nie zamknęły granic. Podziękowania dla Janusza i innych Forumowiczów za informacje.
Koresponduję z wnuczką naszej Vanji i dowiaduję się, że w Komiży było tylu turystów w lipcu i sierpniu, że ona musiała się ewakuować do Splitu, bo miała już dość tłumów, jakich najstarsi wyspiarze nie pamiętają.
Trochę mnie to zmroziło, ale nie wiedziałam jeszcze, że wszyscy ci wakacjusze grzecznie opuszczą Vis przed naszym przyjazdem
Bez typowego entuzjazmu towarzyszącemu przedwyjazdowemu reisefieber zaczynam w końcu przygotowania. A zaczynam od zarejestrowania się na stronie Entercroatia i wydrukowania dokumentu mającego ułatwić mi formalności na granicy chorwackiej.
Jadę do oddziału NFZ po karty EKUZ - wpuszczają po dwie osoby do budynku, a na zewnątrz stoi kolejka 20 interesantów - tak na około 40 minut czekania. Po tym czasie dopadam biurka urzędniczki i dowiaduję się...że nasze karty z ubiegłego roku są ważne jeszcze 3 lata
3 dni przed wyjazdem małżonek obwieszcza, że ...nie może jechać Musi zostać i dopilnować spraw w firmie, bo czasy trudne. No pięknie Na tę chwilę nie zapowiada się, że osiągnę w najbliższym czasie stan jako takiej równowagi, a o fjace nawet nie marzyłam.
W popłochu poszukuję kogoś chętnego na wyjazd w zastępstwie Małża - mam dwoje chętnych - koleżankę i...ojca. Wybieram koleżankę, zwłaszcza że jest dobrym kierowcą Przyjaciółka mocno podekscytowana - ma nie płacić za apartman - biorę to na siebie Robi weki, naprawia coś tam w aucie (mamy jechać jej samochodem), kupuje zapasy prowiantu, pakuje się i organizuje nam dwoje chętnych na wspólną podróż z blablacar...bo wyjazd ma być mocno budżetowy.
I nagle Małż siada , podpiera głowę na rękach i mówi, że serce mu pęknie, jeśli nie pojedzie... Rewelacja - pojedziemy w trójkę Sytuacja trochę niezręczna, przyznacie.
Przyjaciółka rezygnuje - mówi, że nie wypada jej jechać tak na przyczepkę. Głupio wyszło
Wyruszamy z Gdyni 31-ego sierpnia chwilę przed 6-stą rano. Nasza Skoda tym razem nie jest tradycyjnie wypchana bagażami - nie wiem jak mi się to udało Doszedł przecież dodatkowy balast w postaci maseczek, płynów do dezynfekcji, rękawiczek, jak też opatrunków i maści na moje rany.
Droga przez kraj nasz na całej długości przebiegała tak...
Ale przynajmniej trasa praktycznie bez komplikacji - autostrada i droga do Katowic prawie puste, ani się spostrzegłam, a już mknęliśmy na Ostravę - nadal w deszczu.
Wiedzieliśmy, że w Austrii i Słowenii możliwy jest tylko tranzyt, więc noclegu nie zakładamy. Moglibyśmy w Czechach, ale w Mikulowie jesteśmy po południu, więc jest za wcześnie na spanie, lepiej jechać tak długo jak tylko będziemy mieli siły, na pewno będzie jakieś kimanko w aucie. Musimy być w Splicie o 10-tej rano, prom odpływa o 11-tej - mamy dużo czasu.
Przed Mikulowem napotykamy objazdy, ale droga jest dobrze oznakowana. Pogoda trochę lepsza, bo chwilowo nie pada.
Ale ta szarzyzna nie wzbudza optymizmu i entuzjazmu.
Na tej ostatniej stacji benzynowej przed granicą z Austrią pijemy kawę , korzystamy z toalety i rozprostowujemy kości - przygotowujemy się na perspektywę pozostania we wnętrzu samochodu przez dłuższy czas, chociaż podobno tankować można.
Lecimy dalej strzałką - w Austrii pada, a nawet leje na całym odcinku. Podobno niż przebrzydły rozciąga się nad całą Europą
Jeteśmy już blisko Spielfeld i granicy słoweńskiej, gdy dostaję mess od forumowej koleżanki... Gusia-s pisze :"Jak ty sprawdzałaś te promy? Twój ze Splitu na Vis jest nie o 11-tej, tylko o 9-tej " Dzięki, Gusia Dobrze wiedzieć, że trzeba będzie okroić spanie w aucie o 2 godziny.
Na granicę słoweńską docieramy jako jedyne auto chwilę po 23-ej. Niestety, sklep wolnocłowy, który sprzedaje też winiety jest zamknięty.
Zjeżdżamy na chwilę na bok, by zastanowić się co teraz robić i wtedy podbiega do nas młoda policjantka ze straży granicznej. Krzyczy na nas, macha rękami, jest bardzo nieprzyjemna. Staram się jej wytłumaczyć,że nie mamy winiety, a nie można jechać objazdem - z powodu pandemii jesteśmy skazani w tym kraju na autostrady. Kobieta na tych samych rejestrach głosu rzuca: "Petrol, petrol" i prawie przepycha nas osobiście przez bramki Domyślam się, że poinformowała nas, że winiety kupimy na najbliższej stacji benzynowej
Byliśmy tam jako jedyni, nie było ciśnienia, kolejki samochodów brak, sprawdzenie naszych paszportów zajęło jej sekundę - nie wiem dlaczego była taka agresywna. Przykro, że to w kraju moich przodków
Na autostradzie słoweńskiej ściana deszczu.
W Chorwacji jesteśmy dokładnie o północy. Sytuacja pogodowo - graniczna bez zmian. W Macelj nikt nie interesował się dokumentem z entercroatia wyłożonym na przedniej szybie. Błyskawiczna kontrola paszportów i to tyle formalności.
Na pierwszym odmorište za Lučko nastawiamy budzik na 2-gą i śpimy w samochodzie. Pobudka i gnamy dalej - wcale nie mamy dużo czasu, by zdążyć na prom.
Małż odpada jako kierowca w okolicach Zadaru - przemęczenie bierze górę, więc zmieniam go za kierownicą. Mknę sobie puściutką autostradą do Splitu o poranku, różowe chmurki zaczynają się pojawiać - tutaj wreszcie nie pada Jest pięknie, nierealnie - cała Cro tylko moja Zdjęcia cyknięte jedną ręką.
Przed siódmą rano jesteśmy na odmorište Krka - sami jedyni.
Wychodzi słoneczko i robi się nagle gorąco
Nastrój polepsza się z minuty na minutę. Oddaję ster Małżowi - teraz trzeba przycisnąć i dobić do Splitu jak najszybciej. Muszę kupić bilety na prom i zrobić zakupy w jakimś Konzumie - na wyspie będzie dużo drożej, więc zawsze staram się zaopatrzyć w pewne chorwackie produkty na lądzie.
Split przed nami...
Po zaopatrzeniu w sklepie nieopodal portu udajemy się do trajektnej luki - prawie wymarłej
Tak wyglądało przy kasach Jadrolinii.
W kolejce do Petara jesteśmy piątym autem.
Zostawiamy Skodę na pirsie i idziemy na Starówkę - mamy 45 minut, a ja chcę kupić na straganach maty do opalania, bo poprzednie się rozsypały Tylko, czy o tej porze będą otwarte jakieś stragany?
Zostawiam Małża z kawą na rivie, a sama robię energiczną przebieżkę.
Na rynku tylko lokalsi - to zdecydowanie najbardziej ludne miejsce w Splicie tamtego dnia.
Docieram do strefy straganów z artykułami przemysłowymi - są już otwarte, ale nikt nic nie kupuje, bo ludzi jak na lekarstwo.Zdobywam ostatnie dwie maty w całym Splicie w jednej tych budek i wracam przez Dioklecjana .
Pusty niemal Split - przypomina mi się moja nocna po nim wędrówka rok wcześniej. Ale wtedy było pusto z racji późnej pory - teraz jest 8.30 , a prawie nie widać nikogo, kto by jadł śniadanie na placach, pił kawę Nawet Rzymianie gdzieś wyparowali.
Nie mam czasu na dłuższy spacer, zgarniam męża z rivy i biegniemy na prom.
A na nim też pustki - łatwo zachować społeczny dystans.
Zauważam dobrą zmianę Brudne wykładziny, które zawsze mnie zniechęcały do przebywania na dolnych pokładach zniknęły - Iza travel - to zdjęcie jest dla Ciebie
Z początku Jadran jest dla nas łaskawy... Płynę sobie i promuję Gdańsk
Ale nie długo było nam dane cieszyć się spokojną przeprawą, gdyż po pół godzinie Jadran już falował w zacinającym deszczu. Pierwszy raz doświadczam na tym ogromnym promie jakichkolwiek przechyłów. Barman też nie ma lekko...
Butelki i szklanki spadają z półek i stolików, ale nie schodzimy do baru pod górnym pokładem - jak większość pasażerów - tu jednak bezpieczniej, biorąc pod uwagę względy epidemiczne.
Jednak przed Visem rozpogadza się
...i wpływamy do słonecznego portu w eskorcie młodej mamy w zwiewnej sukience, z dwójką roześmianych maluchów na motorówce
A potem już tylko pozostaje do pokonania komiška Serpentina...
Taka nieco szalona ta podróż na Vis - tempo, zmienna pogoda - i na lądzie, i na wodzie, prom, który odpływa dwie godziny wcześniej, ostatnie maty zakupione w Splicie, szybkie zakupy w Konzumie... Niby tylko kolejna podróż do Cro, a ileż emocji .
Katerina napisał(a):Koresponduję z wnuczką naszej Vanji i dowiaduję się, że w Komiży było tylu turystów w lipcu i sierpniu, że ona musiała się ewakuować do Splitu, bo miała już dość tłumów, jakich najstarsi wyspiarze nie pamiętają.
Czyżby efekt Mamma Mia? Dobrze wiedzieć, na pewno nie będę się tam wybierać w sezonie.
Piękny początek dnia na Odmoriste Krka. Bardzo lubię to miejsce.
Dni poprzedzające wyjazd i sama podróż pełna emocji, ale taki widok musi być jak balsam dla duszy. Świetna ta Twoja miejscówka.
Jak zwykle u Ciebie dni poprzedzające wyjazd i sam dojazd niezwykle emocjonujące
Katerina napisał(a):I nagle Małż siada , podpiera głowę na rękach i mówi, że serce mu pęknie, jeśli nie pojedzie... Rewelacja - pojedziemy w trójkę Sytuacja trochę niezręczna, przyznacie.
Przyjaciółka rezygnuje - mówi, że nie wypada jej jechać tak na przyczepkę. Głupio wyszło
Ale koleżanka zachowała się jak należy, chociaż trochę jej współczuję
Na tej ostatniej stacji benzynowej przed granicą z Austrią pijemy kawę , korzystamy z toalety i rozprostowujemy kości - przygotowujemy się na perspektywę pozostania we wnętrzu samochodu przez dłuższy czas, chociaż podobno tankować można.
A ja właściwie o tym zapomniałam W Austrii piliśmy kawę, jedliśmy.... z resztą jak wszyscy wokół nas- oczywiście przy autostradzie . Nikt się tym jakoś nie przejmował.
Na granicę słoweńską docieramy jako jedyne auto chwilę po 23-ej. Niestety, sklep wolnocłowy, który sprzedaje też winiety jest zamknięty.
Bo winiety słoweńskie najlepiej kupować razem z austriackimi zaraz po przekroczeniu granicy czesko-austriackiej w Roadhouse po prawej stronie- czynne 24 h.
Na autostradzie słoweńskiej ściana deszczu.
Muszę się w końcu odnieść do sytuacji pogodowej podczas naszych podróży, bo ja wyruszałam 1.09 o 1.30 w nocy i było podobnie . Niestety któryś raz z rzędu jechaliśmy w deszczu Ale kiedyś na forum wyczytałam ,że bardzo często na przełomie sierpnia i września jest załamanie pogody. Może więc czas jest w końcu pomyśleć o zmianie terminu wyjazdu np. na 2 września ?
Po zaopatrzeniu w sklepie nieopodal portu udajemy się do trajektnej luki - prawie wymarłej
Bo wcześnie było . Po 13 był już dziki tłum
Na rynku tylko lokalsi - to zdecydowanie najbardziej ludne miejsce w Splicie tamtego dnia.
Bardzo lubię ten rynek, gdyby nie ulewa to po przyjeździe poleciałabym po ser. Taki wyrób własny sprzedawany tam przez babki, bardzo podobny do paskiego i dużo tańszy .
Zauważam dobrą zmianę Brudne wykładziny, które zawsze mnie zniechęcały do przebywania na dolnych pokładach zniknęły - Iza travel - to zdjęcie jest dla Ciebie
[/quote] Dzięki Ale gdzie ja teraz będę polegiwała
Jejku, to już trzecia strona relacji, a ja dopiero teraz dołączam... Ech ten straszliwy brak czasu Kasiu, dla Ciebie, Twoich zdjęć i przeżyć, wygospodaruję te kilka chwil. Będzie to dla mnie wielka przyjemność! Początki podróży z emocjami godnymi dobrej powieści z dreszczykiem! Ciekawe, jak będzie dalej?!?!
Chętnie jadę z wami dalej . Najblizsze wakacje już zaklepane ale mam nadzieję, że kolejne to będzie wielki powrót do CRO i najchętniej VIS czyli Mamma Mia 2
Bartek81 napisał(a):Też "wbijam". Foty z zajawki super.
Witam i dziękuję.
Nefer
Taka nieco szalona ta podróż na Vis - tempo, zmienna pogoda - i na lądzie, i na wodzie, prom, który odpływa dwie godziny wcześniej, ostatnie maty zakupione w Splicie, szybkie zakupy w Konzumie...
O, matko bosko - u nas tak zawsze, niestety Mam nadzieję, że za chwilę przeleję trochę spokoju na wszystkich
Epepa
Czyżby efekt Mamma Mia? Dobrze wiedzieć, na pewno nie będę się tam wybierać w sezonie.
W tym roku to na pewno nie był efekt Mamma Mia. Ludzie nie mogli przedostać się do bardziej egzotycznych rejonów i wszyscy oblegali Chorwację - między innymi dzięki naszym relacjom na tym Forum
Dni poprzedzające wyjazd i sama podróż pełna emocji, ale taki widok musi być jak balsam dla duszy. Świetna ta Twoja miejscówka.
Nie zachwalam - (nie wiem czy to gramatycznie ) Uczę się od miesiąca chorwackiego i ciągle mi się mylą formy Cieszę się, że jesteś
travel
Ale koleżanka zachowała się jak należy, chociaż trochę jej współczuję
Bo winiety słoweńskie najlepiej kupować razem z austriackimi zaraz po przekroczeniu granicy czesko-austriackiej w Roadhouse po prawej stronie- czynne 24 h.
Zapamiętam
kiedyś na forum wyczytałam ,że bardzo często na przełomie sierpnia i września jest załamanie pogody. Może więc czas jest w końcu pomyśleć o zmianie terminu wyjazdu np. na 2 września ?
Przerabiałam to...w Austrii jak nie leje, to mgła
Bardzo lubię ten rynek, gdyby nie ulewa to po przyjeździe poleciałabym po ser. Taki wyrób własny sprzedawany tam przez babki, bardzo podobny do paskiego i dużo tańszy .
Też lubię ten rynek. Zawsze zatrzymuję się przy sprzedawcach staroci, którzy jakoś wplatają się pomiędzy stragany z warzywami. Od teraz będę szukała tego sera
Ale gdzie ja teraz będę polegiwała
Przy barze Ale górnego pokładu nie polecam
Igłą pinii
Kasiu, dla Ciebie, Twoich zdjęć i przeżyć, wygospodaruję te kilka chwil. Będzie to dla mnie wielka przyjemność! Początki podróży z emocjami godnymi dobrej powieści z dreszczykiem! Ciekawe, jak będzie dalej?!?!
Oj, Magdo Jak fajnie, że jesteś . Gdzie Ty się podziewasz, gdy Cię nie ma? Co będzie dalej..? Nie wiem... Próby napisania pamiętnika, ballady, opowiadania, reportażu, ody, anegdoty, komedii, może trochę satyry...? Na treny i sonety nie liczcie Są lepsi ode mnie
majkik75
Też dopiero dołączam .. Ale już zostaję pozdrawiam, Michał
Ja też pozdrawiam, do zobaczenia
Ural
Do twarzy koleżance Katerinie jest w ubiorze Indianki. No, no, no. Fajna relacja.
A ja myślałam, że powiesz...do twarzy ci z tym dobrym jedzonkiem
piekara114
Odmoriste Krka to moje ulubione miejsce w drodze na południe Chorwacji, a w tym roku ani w lipcu ani we wrześniu nie udało się do odwiedzić...
A što se dogodilo?? Kolejna zdrada? Mam nadzieję, że jeśli nie z południem Europy, to przynajmniej z Bałtykiem??
gusia-s
Ależ bym chciała teraz być na tym promie
Nooo.. A zwłaszcza na tym powrotnym
Beata W.
Chętnie jadę z wami dalej . Najblizsze wakacje już zaklepane ale mam nadzieję, że kolejne to będzie wielki powrót do CRO i najchętniej VIS czyli Mamma Mia 2
Życzę powrotu do Cro Ale..., oby nas ominął efekt Mamma Mia No, chyba, że ...mamma mia jak tu pusto
boboo napisał(a):Przepraszam Kasiu, że zaśmiecam, ale takie pytanie do Piotra: czy to jest w Chorwacji? Bo odnoszę wrażenie, że widzę "LMC" i "SMC"
BRAWO , ciekawy byłem czy ktokolwiek zwróci na to uwagę To zdjęcie z Hamilton Island , Queensland w Australii , ale pozwoliłem sobie na wklejenie tego zdjęcia , bo w żadnym innym miejscu nie widziałem tylu gwiazd "na raz" .
Kasiu , w tym roku chyba większość "przygotowań do wyjazdu" wyglądały podobnie