Odcinek 9 - Wśród morskiej ciszy...
Nadeszła wyczekiwana chwila . W której mam się poczuć jak Sindbad na środku morza - tylko z horyzontem w zasięgu wzroku
Jeszcze kilka lat temu, po traumatycznej przygodzie na łódce u wybrzeży Mljetu, zarzekałam się, że już nigdy nie wejdę na pokład czegokolwiek mniejszego niż prom.
Potem złagodziłam to postanowienie i odbyłam kilka fishpikników blisko lądu.
Z rozbawieniem myślę o pierwszej wyprawie na głębsze wody dwa lata temu - na Svetac (Sveti Andrija), kiedy to ze strachu nie przespałam nocy poprzedzającej rejs
Potem - w kolejne wakacje - popłynęliśmy na odległą wyspę Sušac, teraz kolej na najdalej położony od chorwackiego wybrzeża archipelag - Palagruža - w odległości 75 km od Visu i około 54 km od wybrzeża Włoch.
Może uda mi się dojrzeć Italię na horyzoncie ?
Jest niedziela, 6-ty września, 2020 roku.
O 7.30 umawiamy się z Kapitanem na rivie - popłyniemy tylko w trójkę.
Już mamy odpływać, gdy przypominam sobie, że nie wzięłam swojego kocyka (mamy spędzić na statku dwa dni i noc), więc Darko dobrotliwie godzi się na wstrzymanie manewru, a Małż galopem biegnie po okrycie i z powrotem
W międzyczasie wypytuję Kapetana o kaczora Mirko, którego już poznaliście.
Koc jest, możemy wyruszać na środek Adriatyku ( Darko zapewnił nam śpiwory, ale...jest pandemia, rozumiecie, przezorny zawsze ubezpieczony, kocyk bardzo się przydał.)
Instaluję sobie siedzisko i legowisko w jednym...
Mamy płynąc około 7-miu godzin , chyba, że wiatry staną się łaskawe i będzie można postawić żagle, ale Kapitan nie przewiduje dzisiaj takiego cudu.
Zostawiamy za sobą Vis i Komiżę.
Na tym etapie Darko jest skoncentrowany na wypłynięciu z Kanału Biszewskiego - mimo, że pogoda nie nastręcza trudności nawigacyjnych, to jest to zawsze newralgiczny moment.
Mijamy Biševo...
Tu już Kapitan może oddać nam ster, a sam idzie zaparzyć kawę.
W oddali, za nami, Svetac, Brusnik i Vis... Albo... Biševo, Svetac, Vis
Chyba mamy totalną flautę
Ponieważ godzina 8.30 to dla mnie środek nocy - czuję się niedospana, a mocna kawa z tygielka tylko bardziej mnie usypia Toteż ukołysana łagodnym chybotaniem łajby na jakiś czas odpadam.
Teraz przez kilka godzin nie będzie nic...oprócz wody
Po krótkiej drzemce i otwarciu powieki...
Minęliśmy Korčulę, w kwestii wiatru nic się nie zmieniło. Idę na dziób, aby pobyć sama z olinowaniem
Dziwny mnie dopadł stan w czasie tej przeprawy, na szczęście reszta załogi nie naciska na integrację, każdy jest sam ze sobą w tym przeżywaniu oderwania od cywilizacji, więc mogę rozmawiać sama ze sobą.
I zastanawiam się, jak marynarze w dawnych czasach znosili taką ciszę morską, która mogła trwać kilka dni i ...uziemić?, umorzyć? - unieruchomić żaglowiec na środku bezkresu
Chyba popadali w stan letargu, lub podobny do medytacji, jako i ja popadam
Wypłynąłem na...mokrego przestwór oceanu...
BTW, gdy słyszę, lub przypominam sobie ten wers z sonetu, to włącza mi się równolegle ten:
"Po środku ogrodu siedzi ta królewska para...
Dlaczego???
Może to przez to morze? Fale mózgowe synchronizują mi się z falami morskimi , tak, to chyba to:
"Fale theta (3–7 Hz lub 4–8 Hz) – są związane z wydobywaniem informacji z pamięci oraz ze zdolnością kontroli reakcji na bodźce. Przy tej częstotliwości jesteśmy świadomi swojego otoczenia, podczas gdy ciało jest w stanie głębokiego rozluźnienia. Związane są ze świadomą obserwacją otoczenia (jądra wzgórza mózgu). W stanie fal theta mogą powstawać bardzo kreatywne myśli, inspiracje i wyobrażenia. Ta częstotliwość pomaga w przywoływaniu wspomnień, fantazji i skojarzeń."
Wspomnień i fantazji to mnie tam nachodziło wiele Dlatego nie była to kompletna nirwana.
Coś zaczyna majaczyć na horyzoncie...
Pora na schnappsa z orahovicy , po którym następuje schłodzone wino - białe i czerwone - do wyboru, lub na przemian
Zaraz, czy my jedliśmy śniadanie?
Nie pamiętam
Jest chwila po 13-tej, jakby co.
Przypominam Kapitanowi, że kiedyś obiecał nam połów kalmarów...oczywiście w nocy.
Rozochocony, wyciąga z jakichś czeluści pokładu sprzęt do tego "sportu".
" Może się uda dzisiaj wieczorem, to zależy od warunków przy Palagruży, ale tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Musi być spokojnie."
A...Palagruža coraz bliżej
"Katarina, pamiętasz, jak porównałaś Sušac do mandoliny rok temu?
Co teraz widzisz??" - pyta Darko.
Szczura, albo wielką mysz
Zgadza się - miejscowi nazywają wyspę widzianą z tej perspektywy Myszą .
Jesteśmy tutaj...
Ale Palagruża to nie jedna wyspa - to archipelag.
Grupę wysp tworzą: główna wyspa - Vela Palagruža z latarnią oraz Mala Palagruža, Kamik, Tarmuntona (Tramuntona), Pupak, Kunj, Baba i Gaće, wokół których należy uważać na niebezpieczne płycizny i skały. W odległości trzech mil morskich na południowy wschód znajduje się najbardziej wysunięty na południe punkt Chorwacji – wysepka Galijula, wokół której odnotowano największe, wysokie na dziewięć metrów fale burzowe na Adriatyku.
Tak to wygląda z lotu ptaka...
Vela Palagruža - nazwa pochodzi od greckiego słowa morze i chorwackiego gruž - balast, ładunek.
Myślę, że ten drugi człon odnosi się do ilości ryb, które zabierali stąd na swoich falkušach rybacy z Komiży.
Opływamy Pelagosę Grande (wł.) od strony zachodniej...
...i widzimy "maleństwa" - czyli inne wysepki archipelagu...
" Trasa do archipelagu nie jest zabawą. By tam się dostać wymagana jest świetna pogoda i oczywiście doświadczony kapitan. Przy złej pogodzie wokół Palagružy wznoszą się ogromne fale, uniemożliwiające dopłynięcia do wyspy. Zrzucenie kotwicy jest bardzo ryzykowne z powodu skalisto - kamienistego dna. Obszar ten jest również niebezpieczny nawigacyjnie ze względu na wiele skał, które mogą być niewidoczne do ostatniej chwili." ( z netu)
Pogoda na razie wydaje się idealna
Jedyne bezpieczne miejsca do kotwiczenia to dwie plaże - Velo Žolo na południowej stronie wyspy i Stara Vlaka na północnej.
My zmierzamy ku tej pierwszej.
Ciąg dalszy wyprawy i informacji o wyspie nastąpi wkrótce