boboo napisał(a):Katerina napisał(a):Jeden taki kawałek skały wielkości sześciopaka z piwem starałam się - z sukcesem - ominąć, przy czym jakoś dziwnie jego kształt i lokalizacja wryły mi się w pamięć ...
Odnoszę wrażenie, że przeznaczeniem owego
sześciopaka jest emigracja na północ
, ale też blisko morza.
Nie zdziwię się też, jeśli wcześniej Gigi rzuci na niego okiem
Beatka73Cudownie
,Rukavac to nasza miejscówka na tegoroczne wakacje. Mam nadzieję ,że to dobry wybór i będzie tak pięknie jak na Twoich zdjęciach -nie,co ja mówię -będzie piękniej
Zdradź w jakim mniej więcej terminie tam będziecie? To powiem Ci, czy będzie piękniej
maslinkaU nas też tak jest
Prawo jazdy mam stosunkowo od niedawna (od 9 lat) i chociaż uważam się za dobrego kierowcę
, w Chorwacji nie prowadzę. Kiedyś jechałam tylko kawałkiem autostrady (w tym tunelem sv. Rok), no i kręciłam się trochę po Zagrzebiu, co nie było fajnym doświadczeniem
Ja często zasiadam za kierownicą na autostradach, ale na miejscu zawsze prowadził Małż, co było mi bardzo na rękę z różnych względów - zwłaszcza jak przychodziło coś zdegustować - w celach poznawczych - oczywiście
Ale teraz, jak spróbowałam, to mi się bardzo spodobało - czy może być coś wspanialszego, niż poczucie wolności, gdy jedziesz przed siebie, tam gdzie ci się podoba, mając po bokach bezkres morza lub zieleń winnic, a bażanty ustępują ci drogi? Bezcenne.
W obecnych czasach pandemicznych, z braku niektórych atrakcji
, cieszą mnie przejażdżki bez celu. Czasami chwytam torebkę i jadę się przejechać
Koniecznie sama. Żeby nikt nie marudził i nie mówił: "uważaj!"
Też tak robię
Piękna pusta Srebrna
Zdecydowanie wydziwiasz
Rozbestwiła mnie ta wyspa
Ale przyznasz, że Mała Srebrna tylko dla mnie to był wybór nie do odrzucenia?
Fjaka "na gigancie" - c.d.To był plażing na wypasie - plażyczka puściutka, nawet akwen opustoszał po tym, jak jedyny jacht zniknął z zatoki.
W takich okolicznościach - gdy nie ma z kim rozmawiać, nie ma kogo oglądać i nikogo nie słychać - można oddać się rozmyślaniu, a ja miałam w te wakacje naprzemiennie - gonitwę myśli, albo kompletne zawieszenie się na tu i teraz
Tu i teraz zaczęło się od swobodnego przebiegu myśli w cieniu pinii - jak u Kochanowskiego pod lipą
, a potem była kąpiel w boskiej wodzie - dużo cieplejszej, niż kawałek dalej na Srebrnej...
Ostatnio nauczyłam się nowego chorwackiego słowa -
ljenčarenje, które można przetłumaczyć jako lenistwo, ale ja wolę "nicnierobienie", gdyż słowo lenistwo oznacza raczej negatywną cechę stałą, a "nicnierobienie" może dotyczyć chwili, takiej jak ta, gdy wygrzewam się jak jaszczurka na skale i nie martwię się upływającym czasem
Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym fjace jest ...brak zasięgu na Małej Srebrnej
Koło mnie same serca, w których coś kiełkuje.
Po jakimś czasie z wody wynurzają się dwie chorwackie nudystki , które przypłynęły wpław ze Srebrnej i tak leżymy jak trzy gracje
Nicnierobienie też generuje poczucie głodu - przypominam sobie, że tylko kawę rano piłam, więc jeszcze raz pławię się w morzu i wracam - po skałach na Srebrną.
Dużo tu naturalnych zasobów soli morskiej - żałuję, że nie mam jakiegoś pudełeczka.
Kapary i fajne półki w cieniu sosen - dla znużonych słońcem...
...i moi znajomi -
rudists, czy tez po polsku - rudyści
W relacji ViP...Goulash pokazałam podobne archaiczne skamieliny skalne w pobliżu zatoki Ruda, a w poprzedniej wyjaśniłam etymologię nazwy tej uvali - Ruda - bo tam jest najwięcej tych rudystów.
Nie wiedziałam, że na Srebrnej też jest takie ich zatrzęsienie...Zazwyczaj szłam do plaży Mała Srebrna ścieżką przez piniowy zagajnik - równoległą do tych skał, ale nigdy po nich.
Ciekawe co spowodowało, że te kręgowce skupiły się centrycznie - czy też promieniście w jednym miejscu??
Ot, zagadka, mam co analizować, to się nazywa fjaka wśród szkieletów
Ciekawe, czy inni plażowicze mają świadomość, że chodzą i leżą na prehistorycznych szczątkach ??
W międzyczasie niebo zasnuło się delikatną mgiełką i zmieniło się światło.
Teraz widzę, że Srebrna jest naprawdę srebrna
Wracam do samochodu i mknę w kierunku pożywienia
Właściwie to pożywienie wyskakuje mi spod kół - nie rozumiem co skłania bażanty do spacerów po rozgrzanym asfalcie
Na rozstaju dróg, które rozchodzą się do Visu i Komiży, kupuję warzywa od rolnika, który jest też właścicielem pastwiska dla owiec i mułów.
Dowiaduję się, że jeden z tych słodziaków uwielbia bakłażany, więc kupuję jedną sztukę więcej i karmię muła, który pochłania go na raz
Bardzo był rozczarowany, że tak mało dostał
Cudownie jest być kierowcą i móc zatrzymać się na pustej szosie w interiorze, bez wysłuchiwania utyskiwań, że tak nie wolno
Robię zdjęcie , a przy okazji podkradam kiść winogron z krzaka przy drodze - głodna byłam .
Dojeżdżam do Aerodromu i zasiadam przy moim ulubionym stole - jak się okazuje, wybrał go też R. Makłowicz, który realizował tam jeden ze swoich odcinków na kilka dni przede mną .
Zamawiam sałatkę z ośmiornicy i kręcę się po pustej winiarni.
Podobają mi się te krzesła.
Aerodrom to znane miejsce - położone na terenie dawnego alianckiego lotniska wojskowego.
Kilka lat wcześniej nie byłam zadowolona z podanych nam dań, ale w międzyczasie konoba zmieniła właściciela - został nim poważany na Visie legendarny pułkownik - weteran, który przez lata prowadził konobę Jastožera w Komiży - tę słynącą z homarów.
Z powodu jakiegoś konfliktu między nim i dzierżawcą, opuścił Jastožerę i przejął Aeodrom.
Niestety, niedawno mu się zmarło - dowiaduję się, ale jego następcy trzymają się wytyczonej przez niego linii biznesu.
Sałatka jest wyśmienita - nie jest skąpana w occie - jak to często bywa, ma trochę dodatków w postaci kaparów, ogórka, papryki, cebuli, a i hobotnicy jest tam uczciwa zawartość. Jedyną wadą jest jej cena - trochę wyższa, niż w innych miejscach.
Dobrze mi tu
Wyspa wydaje się dzisiaj zupełnie pusta - szosą, którą mam przed sobą nikt nie przjeżdża.
Jestem jedyną klientką w tym sielsko - agrarnym otoczeniu, cykady szeleszczą, siedzę w ożywczym cieniu i sączę Vugavę
Nie ma to jak "na gigancie"
Z tego błogostanu wyrywa mnie telefon od małżonka - po 4-ech godzinach przypomniał sobie, że powinien mieć powód do niepokoju - wzięłam po raz pierwszy auto i zniknęłam
Wracam zupełnie nie stresując się urwiskami na ostatnim odcinku starej drogi do Komiży - bo jadę po prawej stronie szosy, Chorwatów - piratów drogowych wymiotło, nie ma kogo wyprzedzać, nawet rowerzyści dzisiaj odpuścili.
Pięknie było
Wieczorem w Komiży też dziwnie spokojnie na Rivie.
Na kolację -
fažol w konobie Zadruga - bardzo ciekawe, proste i smaczne danie jednogarnkowe z ryb, owoców morza, fasoli i ziemniaków - potrawa rybaków.
Konoba - pizzeria Zadruga ma ciekawe menu, ale o tym kiedy indziej