bobooBardzo dobre podejście do postrzegania naszego czwartego wymiaru
Jak już zauważono ponad sto lat temu,
czas jest elastyczny
Czy to znaczy, że możemy się w nim cofać?? To ja poproszę
Zaraz się cofniemy do września 2020, a nawet dalej
, bo już za bardzo... przeciągnęłam
HabaneroPięknie opowiedziana historia kaczora Mirko. Aż się łezka zakręciła
Smutny mi wyszedł ten walentynkowy odcinek.
Ale uprzedzałam, że te wakacje nie były takie łatwe
Odcinek 7 - Vis dawnej chwały - cz.1Oderwiemy się wreszcie od kaczki
i wrócimy do tematu...starych kamieni
Jak wspomniałam wcześniej, plażowanie było dla mnie trudne we wstępnej fazie wakacji, więc siłą rzeczy miałam więcej czasu, żeby przyjrzeć się rzeczom, które - owszem - znałam, lub o nich słyszałam, ale którym nigdy nie poświęciłam dostatecznej uwagi.
Dzięki temu, że pandemia wygnała z Visu na początku września 90 procent zagranicznych turystów mogłam spokojnie włóczyć się po stolicy wyspy i trafiać na ciekawe zakamarki odkrywające czasy świetności miasta - z bardziej i mniej dalekiej przeszłości.
Któregoś z pierwszych dni po przyjeździe postanowiliśmy ponownie udać się do Visu, po tym jak zachwyciła nas jego senna, "bezludziowa" atmosfera, oraz odkrycie miejsc takich jak Cafe Riva i Cafe Museum dwa dni wcześniej.
Jako, że jest po 10-tej, więc za późno, by dostać śniadanie i za wcześnie by dostać obiad, to spacerujemy po uliczkach na tyłach przystani promowej , których do tej pory nie zdeptałam.
Gdzieś tam, po zejściu tymi schodami natrafiamy na konobę z pięknym, zadrzewionym patio - może tutaj zjemy coś na późne śniadanie?
Niestety, gospodarz informuje, że jest już po sezonie plus pandemia i kuchnia "ne radi".
Chwalimy miejsce, mówię, że chętnie byśmy posiedzieli w błogosławionym cieniu drzew nad każdym stolikiem, na co on, że wprawdzie nie ma nic dla ciała, ale pokaże nam coś dla ducha
Ok, nie samym chlebem człowiek żyje, pokaż pan .
Pan pokazuje - dziurę w patio...
...a my zaglądamy w jej czeluść...
I widzimy fragmenty mozaik z epoki antyku ... ( moje wyczulone oko wypatruje tez jakiś starożytny
pitar )
Przemiły właściciel konoby i powyższego znaleziska opowiada, że w trakcie prac remontowych pod dziedzińcem swojego patio natrafił na te greckie, czy też rzymskie skorupy
i teraz nie może ich już stamtąd ruszyć (z wiadomych względów), przez co stracił trochę powierzchni restauracyjnej
Ja bym nie narzekała
Jego konoba zlokalizowana jest kilkaset metrów od miejsca, które jest jednym z najznamienitszych zabytków Visu, a do którego zaraz się udamy.
Dowiadujemy się też od niego na odchodne, że kilka dni temu hulała po mieście Vis polska ekipa TV z jakimś gastroguru, który gotował w dziwnych miejscach na Rivie
Czyżby R.M. ??
W kolejnych dniach, po zajrzeniu na croplę znajduję wpis Maslinki z filmem Roberta Makłowicza z Visu
Musieliśmy się z nim minąć o jeden dzień
Obiecujemy, że wrócimy na pekę w lepszych czasach (niestety, z wrażenia nie zapamiętałam nazwy konoby, ale wiem jak tam trafić).
Zainspirowana dopiero co zobaczonymi artefaktami zaciągam małżonka w pobliże stacji benzynowej ( jedynej na wyspie), vis a vis
której istnieje wspomniana wyżej atrakcja archeologiczna Visu - pozostałości rzymskich term, a wśród nich mozaiki.
Teren jest opatrzony informacją o zabytku w postaci tablicy przedstawiającej zdjęcie mozaikowego delfinka, niestety, jest też ogrodzony, a furta zamknięta na kłódkę.
Ja chcę zobaczyć delfinki
- jak to? - ja nie wejdę???
Robię zwiad przyległości i widzę taki "blok" mieszkalny...
...dostrzegam pewną możliwość
w postaci ścieżki wokół niego, prowadzącej na tyły budynku.
A stamtąd przez płotek i ogródek...
...docieramy na miejsce
Zdjęcie nie oddaje tego z jak drobnych kamyczków "utkane " są te mozaiki.
Niektóre fragmenty lepiej, inne gorzej odrestaurowane.
Są też słynne delfinki
I wiele rzeczy zakrytych płachtami brezentu...
Miejsce, albo raczej sama świadomość, że stoimy w kolebce cywilizacji nad Adriatykiem, robią wrażenie.
To tu powstało pierwsze miasto dzisiejszej Chorwacji i w ogóle w regionie - Issa (Vis) - założone przez Greków z Syrakuz w IV wieku p.n.e.
A te łaźnie publiczne zbudowali Rzymianie w I wieku po Chrystusie.
Problem w tym, że to wszystko wydaje się być pogrążone w chaosie i nieporadności - mam na myśli koncepcję konserwatorską i kwestię zabezpieczenia cennych dzieł sztuki antyku.
Pracownik stacji benzynowej powiedział mi, że to tak leży odłogiem od lat - raz otwierają bramę dla zwiedzających, raz zamykają - teraz jest po sezonie i istnieje obawa, że będą się tam bawić miejscowe dzieci
Naiwni - skoro ja się tam dostałam, to tym bardziej miejscowe małolaty
A propos dzieci na zabytkach..
Kawałek dalej, obok dużego "orlika", znajdują się ślady cywilizacji helleńskiej - grecka nekropolia, a raczej to, co z niej zostało - kilkanaście nagrobków.
Idziemy za ciosem - skoro już podążyliśmy szlakiem antyku, to przypomnijmy sobie to co oglądaliśmy będąc na Visie po raz pierwszy w 2014.
Cenne pozostałości starożytnego cmentarza okupują chłopcy w wieku około 13-tu lat grający w coś w rodzaju pneumatycznego paintballu.
Trochę się spłoszyli, gdy nas zobaczyli
Czego się spodziewać, skoro buduje się boisko (nie zrobiłam mu zdjęcia) między mozaikami, a nagrobkami
Pora przenieść się w nowsze czasy i poszukać pożywienia.
Na wlocie do Visu od strony Komiży widzimy znaną nam już sprzed dwóch dni instalację, tyle, że dzisiaj w wydaniu
macabre Widocznie starożytnym nie do końca udało się wprowadzić cywilizacji w Issie i wciąż mieszkają tu barbarzyńcy
Idziemy przez Vis w kierunku jego części zwanej Kutem.
Wypatruję
pitarów - temat donicy obsesyjnie krąży w moim systemie
Takie donice nie są prawdziwymi pitarami, choć są ładne - ale to tylko betonowe odlewy...
Chyba mieszkańców Visu nie stać na autentyczne - wykonane przez rzemieślnika - kamieniarza
Ja się nie dziwię - skoro Gigi chce ich tak skubać jak mnie
Nie ma jeszcze 13-tej, ale, o dziwo, nasza ulubiona pizzeria Karjola jest już otwarta .
(Kiedyś myślałam, że
Karjola to wdzięczne imię żeńskie, teraz wiem - po osobistym doświadczeniu z przedmiotem, że jest to po prostu "taczka" - rzecz niezbędna na wyspie i tak ceniona, że nawet knajpie nadaje się jej imię
)
Zamawiamy pizzę ze słonymi anchois i kaparami - zawsze tą samą, gdyż jest najlepsza w Cro
Jak zwykle grają tu fajną chilloutową muzyczkę, oprócz nas zajęty jeden stolik, cień palmy nade mną, morze przede mną, jak też zimne piwo i pyszna pizza na idealnym cieście.
Okoliczności "fjakotwórcze"
burzy kelner, który nie proszony kładzie mimochodem rachunek na stole, mimo, że nie skończyliśmy posiłku.
Zerkam nań i o mało się nie dławię słoną rybą - jedna nasza pizza kosztuje 90 Kn
Nie przyszło mi do głowy spojrzeć na cennik wcześniej - co rok wpadamy tu na pizzę i nigdy nie była ona taka droga. Ceny podskoczyły od ubiegłego lata o około 20 %
Nie krępując się, bo prawie nikogo wokół nas nie ma, głośno wyrażamy swoje spostrzeżenia.
Po kilku minutach od jedynego zajętego stolika wstaje elegancki pan o wyglądzie doświadczonego żeglarza, stawia przed nami flakon z oliwą, którą przyniósł ze swojego stołu i mówi po polsku:
"Do pizzy, którą państwo jecie polecam oliwę z chilli".
Z zaskoczenia i zażenowania, że słyszał naszą rozmowę o drożyźnie nawet nie zdążyliśmy podziękować.
Polak wrócił do swojego towarzystwa, ale nie na długo, gdyż jego towarzyszki skończyły posiłek i udały się do wyjścia. Natomiast pan - nazwijmy go Panem N. - przysiadł się do nas...
I to był początek naszej nowej ciekawej znajomości, która zainicjowała kolejne i kolejne
Ale o tym, oraz więcej o dawnej świetności Visu - w kolejnym odcinku, już za chwileczkę
Laku noć.