Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina napisał(a): Odcinek 4 - Mała fjaka po raz pierwszy - grad Vis ...
Nadrabiam zaległości w relacjach, bynajmniej ... nie dopadła mnie ...
a zwykła proza życia
Katerina napisał(a):... Na wszelki wypadek uciekamy - do Visu...
Na pierwszy rzut oka bardzo mi się podoba Nie miałam jeszcze okazji w nim być więc cieszę się, że będzie go więcej
Katerina napisał(a): ... Wraz z tym ożywczym odkryciem wjechało nasze śniadanie ...
Jaja i piwo Dość specyficzny zestaw
Katerina napisał(a): ... Rower to chyba najważniejsza część dobytku w Visie...
Niczym w Holandii która już nie jest Holandią
Katerina napisał(a): ... Nie muszę się nigdzie spieszyć, nie muszę odkrywać plaż, bo już je znam, nie muszę do nikogo dzwonić, ani odbierać telefonu, nie muszę nakarmić dzieci, ani szukać im piaszczystej plaży, nie muszę nakarmić męża - bo właśnie zjadł dalmatinski doručak, NIŠTA
... Mogę sobie kontemplować detale - np różnych drzwi...
Nic nie musieć ... hmmm się rozmarzyłam Drzwi też zawsze przyciągają moją uwagę, a te Twoje z pieca są super! Na pewno zrobisz z nich dobry użytek
Katerina napisał(a): ... Mogę też napić się świeżo wyciśniętego soku z limonek i mięty pod takim cudnym parasolem...
Taka ciekawostka mi się nasunęła ... de español - para (dla) sol (słońce). Tak więc para-sol służy ochronie przed słońcem a nie deszczem jak to się u nas przyjęło
Katerina napisał(a): ... Po raz pierwszy - po sześciu poprzednich pobytach zaczynam czuć jedność...z Visem...
Czyli wreszcie łapiesz fjake, której zazwyczaj brakuje nam na wakacjach odwiedzając kolejne miejsca, wiedzeni rządzą odkrywcy właściwie ciągle gdzieś się spieszymy W tym roku będąc po raz drugi na Braču już tak nie gnałam choć nowych miejsc do zobaczenia na pewno by nie zbrakło Co najważniejsze nie czułam z tego powodu żalu, który zazwyczaj mi towarzyszył w poprzednich latach
Katerina napisał(a): ... Cafe Museum to nowe miejsce w Visie ...
Rzeczywiście bardzo klimatyczne, z ciekawymi ludźmi. Widać w nich pasję do stworzenia czegoś unikatowego.
Katerina napisał(a): ... Muszę ochłonąć po tym przeżyciu - Vis jest cudowny, Vis jest wielokulturowy, zaskakujący, Vis jest...hippy I myślę tu o całej wyspie, a nie tylko jej stolicy:) ...
Bez wątpienia choćby to ...
Katerina napisał(a): ...
polaquito (Polaczek)
Nasz poczciwy maluch bardzo popularny nawet za Oceanem Symbol polskości na Kubie. Autka bardzo chwalone mimo, że są już mocno wiekowe to nie korodują na wyspie - pewnie z racji klimatu, mają też niską awaryjność. Z racji wysokich temperatur tam panujących, silnik jest chłodzony przez dodatkowy wlot powietrza, taki mały upgrade . Spora partia tych aut trafiła tam za sprawą ówczesnego premiera Jaroszewicza, który darzył Fidela sympatią . Nadal mają się dobrze, wciąż można liczyć na części zamienne, z podziemia rzecz jasna Dostałam nawet niezłą propozycję w tej kwestii, z której być może skorzystam jak wirus nam wszystkim odpuści
Jeszcze tylko niech ich szerokość będzie 60 cm to już wiem, gdzie by pasowały
Niestety, jednak inne wymiary...Ale piękne te Twoje vrata - ja o piecu, lub kominku mogę tylko pomarzyć, no chyba, że zrobię z moich atrapę
pomorzanka zachodnia
Mój upór w szukaniu nowego, lepszego otoczenia się opłacił
Gratuluję ( A może powinnaś założyć swoje własne biuro podróży i dobierać sobie otoczenie
A muzeum- pub super Ciekawie się relacja zaczyna.
Dzięki, mam nadzieję, że ciąg dalszy też Cię zainteresuje
gusia-s
Nadrabiam zaległości w relacjach, bynajmniej ... nie dopadła mnie ...
IMG_20190709_221821.jpg
a zwykła proza życia
Co się odwlecze.... Zdjęcie idealne na tło do profilowego O co chodzi z tą "fjaką" kubańską?
Katerina napisał(a): ... Na wszelki wypadek uciekamy - do Visu...
Na pierwszy rzut oka bardzo mi się podoba Nie miałam jeszcze okazji w nim być więc cieszę się, że będzie go więcej
Będzie - mucho, mucho
8O Jaja i piwo Dość specyficzny zestaw
Hmm...gdybym zamówiła rakiję, to byłby prawie ...ajerkoniak
Drzwi też zawsze przyciągają moją uwagę, a te Twoje z pieca są super! Na pewno zrobisz z nich dobry użytek
Dzięki, nie omieszkam się pochwalić
... de español - para (dla) sol (słońce). Tak więc para-sol służy ochronie przed słońcem a nie deszczem jak to się u nas przyjęło
Podobnie jak parawan powinien służyć do ochrony przed wiatrem (wł: paravento), a nie do wytyczania własnej przestrzeni na plaży - jak to się u nas przyjęło
Czyli wreszcie łapiesz fjakę, której zazwyczaj brakuje nam na wakacjach odwiedzając kolejne miejsca, wiedzeni rządzą odkrywcy właściwie ciągle gdzieś się spieszymy W tym roku będąc po raz drugi na Braču już tak nie gnałam choć nowych miejsc do zobaczenia na pewno by nie zbrakło Co najważniejsze nie czułam z tego powodu żalu, który zazwyczaj mi towarzyszył w poprzednich latach
Albo się starzejemy , albo dopiero...dojrzewamy...polako
polaquito (Polaczek)
"Polako" - powinno być kolokwialną nazwą dla malucha w Cro (Nareszcie uchyliłaś rąbka tajemnicy - jak było na Kubie
Czekam na cd.
Polako
Żarty, żartami, ale trzeba kontynuować to lenistwo Są tam w ogóle jacyś chętni
Polako Za kilka dni zdobędziemy tę perłę w ...koronie
To już troje na huśtawce, a ja czwarta Lecimy zatem, a właściwie idziemy spacerkiem
Odcinek 5 - GIGI (Dżidżi)
Poranek numer dwa - balkon, kawa, sprawdzenie pogody...jak zawsze
Po piątym dniu przestanę nerwowo wybiegać rano z łóżka i badać stan nieba - lampa stanie się ugruntowaną, oczywistą oczywistością do końca urlopu i aura nie będzie zaprzątać moich myśli.
Kolory wody pod balkonem cieszą moje zaspane oczy, w porcie nie ma dzisiaj ogromnych wycieczkowców, ale coś nie daje mi spokoju - i to coś, to był właśnie... niesamowity spokój
Pod balkonem i wokół naszej miejscówki wciąż brakuje znajomych tubylców, jak też zwykłego porannego gwaru - sąsiedzi nie karmią mew, nie łowią ryb, dzieci i letnicy nie taplają się przy brzegu...
Trzeba wybrać się na rivę, by zbadać sytuację pandemiczną w centrum Komiży - od przyjazdu nie byłam tam jeszcze. Liczę też na powitalne śniadanie
Idziemy plażą.
Na komiškiej rivie wydaje się być więcej życia niż poprzedniego dnia w Visie - ale to wynika ze skali miasteczka - Vis jest wielki w porównaniu z kameralną Komiżą, dlatego nawet ta sama ilość ludzi rozłożona na przestrzeni tych dwóch miejsc robi różnicę w odbiorze "frekwencji".
99 procent osób w przestrzeni publicznej ( precyzyjniej: poza budynkami) nie nosi maseczek - we wrześniu obowiązywały one tylko w sklepach i instytucjach.
Zdarzały się jednak pojedyncze przypadki - zapewne tylko wśród przyjezdnych - tak, jak na tym jedynym chyba zdjęciu, które zrobiłam, by upamiętnić te dziwne czasy.
Z czterech sklepów spożywczych otwartych w przeszłości - działają tylko dwa - w pierwszych dniach pobytu nie stanowiło to problemu, ale pod koniec drugiego tygodnia września przyjechało więcej ludzi i w marketach nie raz zdarzyło mi się odstać w sporej kolejce do kasy.
Witam z radością zacumowanego przy kei Odyseusza - za kilka dni popłyniemy razem - daleko od pandemii, ale za to do samej Korony
Tymczasem...
Popularna i niedroga konoba "Koluna" zniknęła Dowiem się później, że właściciel w ogóle nie otworzył jej na sezon 2020 antycypując więcej strat, niż zysków - moim zdaniem był to błąd.
Tak, czy inaczej - nie zjemy w niej śniadania tego dnia, ani żadnego posiłku do końca wakacji.
Na szczęście obok jest "Fabrika" - bistro i drink bar "muzyczny".
I mimo, że... z konieczności, okazała się strzałem w 10-tkę
Oprócz dań typowo śniadaniowych (widziałam ludzi jedzących z dużych szklanych słoików smakowicie wyglądające jogurty ze świeżymi owocami, jak też inne omlety, ale już nie ze słoika ), wypatrzyłam w menu bruschetty O takie...
Były rewelacyjne - z krewetkami na ciepłej bazie ze świeżych pomidorów i z owczym serem, oraz z musem z avokado Deliziose bruschette Jakoś tak włosko się zrobiło.
Knajpka ma ciekawe okładki do jelovnika - każdy stół ma inną...
Z głośników leci oldskulowa muzyka, trafia się też i włoska...
Oto i Lando Fiorini, abyście mogli poczuć klimacik
La divina bruschetta e musica ROMAntica
Nagły harmider wyrywa mnie z tej włosko - chorwackiej fjaki , połykam jak pelikan grzankę i chwytam za aparat...
Malutki York postanowił pobawić się z kotką "należącą" do tej konoby, jednak kotka nie okazała się skora do żartów. Po krótkim zwarciu na chodniku pod palmą, kotor - sycząc i sypiąc iskry (przypadkiem wyszedł mi tongue twister ) - wspiął się po pniu na latarnię i pozostał na niej przez 15-cie minut
Zdziwiony i rozczarowany piesek cierpliwie czekał poszczekując zachęcająco, a nieliczni przechodnie robili im zdjęcia.
Dokończyłam pyszne śniadanie obserwując ten sielankowy obrazek , po czym przyszła pracownica konoby, wzięła kota pod pachę i koniec akcji
Na pewno tu wrócę - na bruschetty
Niespiesznie wracamy rivą wstępując po drodze do sklepiku z wyposażeniem dla rybaków i nurków. Małżonek musi dokonać zakupu ...taśmy mierniczej , a po co? O tym później.
W sklepie, oprócz wspomnianego sprzętu można kupić mydło i powidło, między innymi narzędzia, gwoździe, rozpuszczalniki, sznurek, smar do silników itp.
Moją uwagę przyciągają kusze do podwodnych połowów ryb...
Wyglądają okrutnie , za kilkanaście dni poznamy rodaków, którzy pracują na Visie jako instruktorzy nurkowania i hobbystycznie zajmują się właśnie łowiectwem stworów morskich za pomocą takiej kuszy. Wtedy dowiem się więcej na ten temat.
W sklepie jest też obrotowy stojak ...z "biżuterią" - wśród bransoletek i marynistycznych naszyjników dostrzegam taką ozdobę...
Być może niektórzy Czytelnicy pamiętają z mojej relacji z 2018 roku TU, jaki skarb odnalazłam na Braču ?
Skojarzenie natychmiastowe, z tym, że mój dużo ładniejszy.
Idziemy pustymi uliczkami do plaży Gusarica - koło hotelu Biševo...
Fjaka jest tu wyraźnie wyczuwalna - bije ona od ciszy, rozgrzanych murów, lekceważącego stosunku kotów do nas - jedynych turystów, i od roziskrzonego morza . Nawet chmura wydaje się mówić...fjak
Na plaży nie kąpiemy się - jesteśmy po obfitym posiłku, ale gdybyśmy chcieli prawdziwie poplażować, to warunki były idealne - brak zakotwiczonych nieopodal jachtów, a plaża jak widać, pusta. Aż głupio pomyśleć, że to dzięki...coronie
Te kamienie przypomniały mi, że muszę załatwić jak najszybciej pewną sprawę. (Jak najszybciej - bo początkowy plan zakładał zaledwie dwutygodniowy pobyt w Komiży )
Ta historia zaczęła się w 2018 na Braču (znowu wspomnienie ) na ulicy Jobovej w Supetarze
Tu znajduje się konoba "Vinotoka",...
... w której zdarzyło nam się wypić i zjeść coś, ale to nie jest istotne, tylko fakt, że zobaczyłam w jej wnętrzu takie oto kamienne donice...
I wtedy oszalałam na ich punkcie i zapragnęłam mieć podobne Nie gładko oszlifowane z zewnątrz na podobieństwo licznych gadżetów z bračkich straganów (z których to pamiątek wiele jest cudnych), ale właśnie takie chropowate, naturalne, tylko wydrążone.
Myli się ktoś, myśląc, że po pierwsze, można je wszędzie dostać, a po drugie, że muszą być tanie - bo przecież o surowiec potykamy się na każdym kroku
Nie będę opisywać moich wysiłków jakie poczyniłam na Braču, nie zakończyły się one sukcesem.
W 2019 odkryłam w Komiży jedyny warsztat kamieniarsko - rzeźbiarski, jak też samego klesara, z którym dogadałam się na migi, że może dla mnie wykonać takie rękodzieło Niestety, znalazłam tego człowieka chyba w ostatnim dniu tamtego pobytu, więc umówiliśmy się, że w kolejne wakacje przyjdę do niego już na początku, żeby zamówić taki pitar - tak nazywa się po chorwacku kamienna donica.
Wracamy więc do 2020 - prosto z plaży Gusarica sunę do klesara.
Po drodze pytam o jego "adres" panią ze sklepu, bo pomyliły mi się te wszystkie uliczki (po tylu latach tam spędzonych ). Dowiaduję się, że ma na imię Mate i mieszka w takim zaułku....
Mamy szczęście - jest pora popołudniowej sjesty, ale kamieniarz jest w swoim warsztacie i pracuje.
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z nim - rok wcześniej, kiedy biały pył z obrabianego kamienia pokrywał całą jego postać i twarz, co do spółki z białymi włosami sprawiało, że sam wyglądał jak rzeźba
Teraz "robi" w metalu, więc nareszcie widzę człowieka. Przenikliwe oczy taksują nas od wejścia - widzę w nich ...figlarną satysfakcję
"Spodziewałem się was" - WTF "Spytałem waszą gospodynię kiedy przyjedziecie" - Aha, nastawiał się na klienta przez cały rok
Mate mówi tylko w swoim języku - i nie jest to standardowy chorwacki, uwierzcie mi Dialekt nawet nie viški, tylko komiški ( dowiedziałam się później, że istnieją różnice w gwarze między tymi dwiema, oddalonymi od siebie o 10 km miejscowościami ).
Jego malusieńka pracownia to prawdziwe muzeum, choć od wejścia wydaje się być graciarnią .
Ma tutaj pamiątki z pierwszej, drugiej wojny światowej, z czasów partyzantki i wojny bałkańskiej, jak też liczne muszle, gąbki, wytwory swojej pracy i...napoczęte butelki z winem stojące na każdej półce.
Zastajemy go przy pracy nad wykonaniem homara (langusty) z miedzi - na zdjęciu widać oryginał, który wykonał przed laty, jak i elementy nowej rzeźby, którą przygotowuje dla klienta
Okazuje się, że zadbał też wcześniej o nasze donice - czyli... wstępnie obrobione tworzywo... (Moją uwagę zwróciła od razu kusza do polowania na ryby oparta obok donic )
Kameni pitari nie są dużymi doniczkami - okrągła ma około 30 cm średnicy. Rzeźbiarz twierdzi, że potrzebuje mniej więcej 10 dni, żeby je dopracować - ok.
Nadeszła ta chwila - jaka cena tego wapienia ?
Pada kwota
Koliko???? Za dwie??
Nie, za jedną.
Weź mi to napisz na kartce, bo nie wierzę, że dobrze rozumiem
Przez chwilę pomyślałam, że może to być zagadka dla Czytelników, ale powiem, żeby nie przedłużać...
1400 Kn, czyli około 900 PLN
Gdy już przestałam krztusić się ze śmiechu, podziękowałam i ruszyłam w stronę drzwi. Na to Mate zerwał się ze stołka, nagryzdał na kawałku papieru numer telefonu, swoją ksywę i powiedział:
"Zovem se Điđi , tako me zovu" Zadzwońcie jak zmienicie zdanie.
Przez chwilę wyobraziłam sobie jak negocjuję z... Dżidżi w jego dialekcie...i to przez telefon i znowu dostałam ataku śmiechu.
Nawet połowa tej kwoty byłaby dla nas nie do przyjęcia, ale rozpoczęła się wtedy między mną, a Gigim rozgrywka, która trwała ponad 3 tygodnie
W kolejnych dniach poznałam trochę ludzi z Komiży, a tam - jak to w każdej wiosce w Dalmacji - wieczorem sąsiedzi odwiedzają się na progach swoich domów, przesiadują na schodkach, lub na murku, grilują, godzinami rozmawiają o tym od kogo kupują krumpir, kto się z kim zaręczył, ilu w tym roku Włochów, lub Anglików przyjechało itd. Zdarzyło się, że byłam zapraszana na takie posiadówki, gdzie każdy lokalny przechodzień mógł dołączyć.
Điđi, jako integralny element i jedna z gwiazd Komiży, zawsze się tam pojawiał.
No i odgrywaliśmy spektakl - on ostentacyjnie twierdził, że nie usiądzie obok Katariny, a ja, że broń Boże nie chcę być blisko tego człowieka Gigi siedział naprzeciwko mnie i co chwilę patrzyliśmy sobie w oczy - ja się dusiłam chichocząc, on z ...nomen omen, kamienną twarzą.
Czasem, gdy pojedliśmy i popiliśmy wina wołałam do niego : " Gigi, tak nie może być - 500 Kn daję, to jest wszystko"
Gigi prychał, po czym odchodził na bok - na koniec kamiennego pomostu, patrzył w morze, pykał fajkę i myślał...
Rozlegał się wtedy śmiech współbiesiadników i komentarze: " Ciiii, Katarina i Điđi negocjują"
Już po tygodniu mieliśmy swoich kibiców
Nie zdradzę teraz jak się zakończyła ta historia. Być może niektórych z Was zanudziłam, ale dla mnie przygoda z Gigi była "hajlajtem" wakacji i kwintesencją fjaki
Wyjawię tylko, że na chwilę przed wyruszeniem na prom powrotny Gigi i ja zapozowaliśmy do wspólnego zdjęcia Wiele nas połączyło...między innymi kolor Crocsów
Jednak wtedy, po wizycie w pracowni artysty, musieliśmy ochłonąć na Petit Paris - przy dwóch karafkach (stolno i obićna).
I nagle przekonałam się, że jednak nie jesteśmy zupełnie sami w Komiży, bo ci wszyscy ludzie nagle pojawiają się skądś po 17-tej. I widmo pandemii rozmywa się .
Przepraszam, że wielokrotnie zmieniałam pisownię imienia bohatera odcinka - każdy sobie wybierze swoją ulubioną Ten odcinek uprzedził fakty, ale były też w nim reminiscencje - postanowiłam nie trzymać się ściśle chronologii w relacji - jak fjaka, to fjaka (pewne rozbieżności pomiędzy sekwencją zdjęć w którymś momencie są widoczne Iza )
Katerina napisał(a):ale coś nie daje mi spokoju - i to coś, to był właśnie... niesamowity spokój
Niektórzy mogą to odbierać jako cisza przed burzą, inni jako przedsionek czegoś... jeszcze nieznanego ale kuszącego i obiecującego...
Katerina napisał(a):sycząc i sypiąc iskry (przypadkiem wyszedł mi tongue twister )
Moja trzecia Żonka kazała mi często bawić się w takie rzeczy. Do ulubionych należało powtarzanie "i cóż, że ze Szwecji"
Katerina napisał(a):Fjaka jest tu wyraźnie wyczuwalna - bije ona od ciszy, rozgrzanych murów, lekceważącego stosunku kotów do nas - jedynych turystów, i od roziskrzonego morza . Nawet chmura wydaje się mówić...fjak
A może f(j)uck Ale kojarzy mi się ten obłoczek jednoznacznie ze Scrat'em
Katerina napisał(a):I wtedy oszalałam na ich punkcie i zapragnęłam mieć podobne Nie gładko oszlifowane z zewnątrz na podobieństwo licznych gadżetów z bračkich straganów (z których to pamiątek wiele jest cudnych), ale właśnie takie chropowate, naturalne, tylko wydrążone.
Teraz tylko nie pokazać ich Oldze, bo inaczej już wiem co będziemy wieźć z Chorwacji w tym roku.
Katerina napisał(a):Pamiętam moje pierwsze spotkanie z nim - rok wcześniej, kiedy biały pył z obrabianego kamienia pokrywał całą jego postać i twarz, co do spółki z białymi włosami sprawiało, że sam wyglądał jak rzeźba
Mógłby służyć jako model do "Jak Bóg tworzył Świat"
Mnie się zdaje, że zadziała urok osobisty Kateriny i w ramach prezentu odda donicę za darmo. Tak tylko mniemam ale o tym dowiemy się w dalszej części relacji.
Zmęczeni górską wycieczką (dziś było 20,5 km ) zasiedliśmy właśnie z Małżem z kufelkami i przeczytałam mu na głos Twój ostatni odcinek. Uśmiechy nie schodzą nam z twarzy Dzięki!
Bardzo jestem ciekawa zakończenia "negocjacji" z Gigim. Obstawiam, że w prezencie donic nie da, ale może za te 500 kun... A ile komižanie zarobią, przy okazji, na zakładach
Zazdroszczę imprez na murku z lokalsami
A Koluny szkoda. Jedzenie tam serwowane niczego nam nie urwało, ale stosunek jakości do ceny był ok. Ciekawe, czy się otworzą w ZOZI
Niektórzy mogą to odbierać jako cisza przed burzą, inni jako przedsionek czegoś... jeszcze nieznanego ale kuszącego i obiecującego..
Nie obawiałam się ciszy przed burzą, bo lubię burzę , martwiłam się, że... nie jest to obiecujące
Katerina napisał(a): sycząc i sypiąc iskry (przypadkiem wyszedł mi tongue twister )
Moja trzecia Żonka kazała mi często bawić się w takie rzeczy. Do ulubionych należało powtarzanie "i cóż, że ze Szwecji"
I zamęczyła, rozumiem Aż sobie wygooglałam trudne łamańce i podobają mi się takie: Z rozentuzjazmowanego tłumu wyindywidualizował się niezidentyfikowany prestidigitator, który wyimaginował sobie samounicestwienie. I wespół w zespół by żądz moc móc zmóc - może być wersja z "wzmóc". Głaszczże jeźdźcze rżącego źrebca! Itp.
A może f(j)uck
"Fju, fjuck, jaka fajna fjaka , fporę przyfjunąłem" - tak też mogła powiedzieć
Teraz tylko nie pokazać ich Oldze, bo inaczej już wiem co będziemy wieźć z Chorwacji w tym roku.
Na pewno będzie wyzwaniem, aby je pozyskać Ja dopięłam swego, ale w jaki sposób? - nie uprzedzajmy faktów
Mógłby służyć jako model do "Jak Bóg tworzył Świat" I nieźle mu wyszło
Przypadkiem dotknąłeś sedna problemu
piotrf
Kamienna donica słusznych rozmiarów to chorwacka pamiątka liczona w dziesiątkach kilogramów , chyba że mowa o doniczce małej . . .
Zgadza się. Nawet taka 15x15 cm waży 10 kg i nie podniosę takiej jedną ręką.
Piękne zestawienie : fjaka - kamienna donica
Dotknięcie rdzenia - gdy się zastanowić, to jest to całkiem filozoficzne
Ural
Zjadło by się Deliziose bruschette ze smakiem.
Te z krewetkami były lepsze. Mus z avokado doprawiłabym czymś ostrym
maslinka
zasiedliśmy właśnie z Małżem z kufelkami i przeczytałam mu na głos Twój ostatni odcinek. Uśmiechy nie schodzą nam z twarzy Dzięki!
Miło mi to słyszeć, i ja dziękuję, pozdrowienia dla Was, zazdroszczę wycieczki P.S. Dobrze słyszeć, że możesz na nowo doceniać smak piwa
A Koluny szkoda. Ciekawe, czy się otworzą w ZOZI
Czyżby...czyżyk
Nefer
Jak zwykle wspaniały odcinek . A negocjacje z Gigim, to już sam cymes.
Dzięki, obawiałam się, że ta historia może nie być interesująca , bo jednak większość chce oglądać plaże. Ale będą też jakieś plaże... Gdy już zdejmę bandaże
Widzę, że Czytelnicy polubili włoską pisownię Jeśli chodzi o dywagacje na temat efektu końcowego negocjacji...to powiem na razie, że wpłynęło nań kilka czynników
Mała zagadka i podpowiedź co do niektórych z tych czynników :
1. Gigi nie jest Gigim Amoroso z popularnej piosenki. 2. Skoro Bogdan użył słowa "Bóg" - pospekulujcie na temat : Bóg, honor, (mała) ojczyzna