Moja relacja z wyjazdu do Cro. Trochę to trwało ale w końcu się zebrałem i spisałem.
Wyjechałem w dniu 11.08.2005roku o godz. 18.00. Auto zapakowane po sam dach ( Astra Combi ) Cel wyjazdu Cioto. Starujemy z żoną w słonecznej pogodzie.50 km i już jesteśmy na granicy z Czechami- Pietrowice Głubczyckie. Na granicy po raz pierwszy żadnych pytań typu co wieziecie, gdzie jedziecie. Po prostu tak jak powinno być. Następnie jazda na Ołomuniec. Po drodze zakup winiety na autostrady i tu miłe rozczarowanie. Czesi wprowadzili winiety na 15 dni i nie trzeba kupować dwa razy na 10 dni. No i cena za 10 dni 150 koron a za 15 dni 200koron. Po dojechaniu do Ołomuńca wjazd na autostradę i w kierunku Wiednia. Po przekroczeniu w Mikulovie jazda na Wiedeń. Nauczony na forum po wjechaniu do Wiednia śledziłem wszystkie znaki a żona kierowała. Dojechaliśmy do świateł i na tym skrzyżowaniu w prawo. Więc stwierdziłem, że jest wszystko po staremu i tu niespodzianka. Okazuje się że zaraz znowu był znak w prawo a my prosto i jako wrażenie dodatkowe mieliśmy zwiedzanie centrum Wiednia. Po wyjeździe z Wiednia jazda w kierunku Grazu. Po drodze zaczyna padać. I tak aż do Chorwacji. W Austrii tankowanie ( ostatnia stacja przed Słowenią ) i auto jedzie jak wściekłe. Wjeżdżamy do Chorwacji a tu ciągle leje ( już nie pada tylko leje ). Przejazd przez Cro to wielka frajda, wspaniałe autostrady. Żadnych korków, tunele też przejezdne. Ciągniemy na Ciovo. Dojeżdżamy do Trogiru i pchamy się na Ciovo. Jest koło 8.00-9.00. Zaczyna się koszmar. Po przejechaniu mostu w Trogirze zaczyna się chorwacka rzeczywistość. Wąska droga pod górę ( wąska to bardzo oględne stwierdzenie ) z góry sznurek samochodów, ciężko wjechać i wyminąć się na drodze. Cały spocony dojeżdżam do kampu Rabac. I tu kolejne rozczarowanie. Kamp przy drodze. Widok na zatokę ( brak otwartego morza ) Po Prawej stronie stocznia w której hałasy przy budowie statków ( czy remontach ) A jakby tego było mało to nagle nad głowami rozlega się potężny świst okazuje się że 15 km dalej jest lotnisko w Splicie. Szybka decyzja jedziemy na Solaris do Szybenika. Wyjeżdżamy z tego campus i znowu wąską drogą jedziemy w stronę Trogiru. Odległość jakieś 2-3 km przejeżdżamy w 2 godziny. Dostaję nerwicy, wszyscy trąbią, wymijają na grubość lakieru, z dołu jadą autokary i ciężarówki nie przejmując się czy masz gdzie się schować. Po wyjeździe z Trogiru jazda w kierunku Szybenika. Po dojeździe do Szybenika stajemy na poboczu i kupujemy Rakiję. Humory się wyraźnie poprawiają. Jedziemy na Solaria i tu niespodzianka. Stoją drogowskazy wskazujące Autocamp Zablace. Jedziemy sprawdzić i rzeczywiście i jest on otwarty. Rozbijamy obóz. Po rozłożeniu namiotu przystępuję do rozkładanie pawilonu ale okazuje się że nie wzięliśmy plastykowych części do rurek. Więc rozkładamy resztę i zaczynamy odpoczywać.
[/img]http://img354.imageshack.us/img354/4945/img36064hk.jpg[img]
Kamp taki sam jak kilka lat wcześniej. Jak zwykle wieczorami kłopoty z ciepłą wodą. Sanitariaty czyste.
Kilka dni deszczowych ( raz przemókł nawet namiot. )
Blisko morze, cisza nic tylko odpoczywać. Krótkie wyjazdy do Szybenika do centrów handlowych na drobne zakupy. Jedna wizyta w Szybeniku i jedna w Vodicach. Pobyt na campie za dwie osoby namiot i samochód i taksa 108 kun. Jak wyszło po powrocie to po pobieraniu gotówki z bankomatu 1 kuna wychodzi 0,699zł. Więc polecam ten sposób : płacenie za zakupy karta i wybieranie kasiorki z bankomatu.
Kilka uwag które mi się nasunęły po powrocie:
- wracając zobaczyłem jak Chorwaci zabrali się za budowę autostrad – na drugi rok pewnie będzie gotowa od samej granicy
- wspaniała rzecz – mrugające żółte światło sygnalizacji świetlnej we Wiedniu
Szkoda że wakacje się skończyły.
Teraz tylko odliczanie do następnych wakacji.