Wiem...wiem o Orebiczu już tu tyle było, więc jeszcze raz już chyba nie zaszkodzi
Po dwóch latach znowu pakujemy się i w drogę... Tym razem naszym celem jest Orebicz, "takie ciche senne miasteczko"...taak... Po przeczytaniu bardzo zachęcających relacji armara i janniko myśleliśmy o Żuljanie ale po pierwsze chcieliśmy zobaczyć Korczule a po drugie nie chcieliśmy mieć problemu z kwaterą jadąc w ciemno w lipcu.
Jak zwykle najbardziej męcząca droga u nas, Czechy z wytrzeszczonymi oczami żeby nie przegapić znaków, a potem to już pikuś nawet objazd Mureck-Lenart-Ptuj jakoś poszedł, no i jedziemy...jedziemy...po drodze odwiedzamy "stare kąty" i zajeżdżamy do Makarskiej coś zjeść...
(to oczywiście Split po drodze)
a to już Makarska
Droga przez półwysep przepiękna stwierdziliśmy to jednogłośnie.
W Orebiczu bez trudu znajdujemy kwaterkę i po rozpakowaniu samochodu idziemy na mały rekonesans...
To był pierwszy lipca i nie było już ani cicho ani spokojnie, no może sennie bo byliśmy już bardzo zmęczeni