21 lipiec 2016
To już końcówka naszego pobytu w Drasnicach, dlatego postanawiamy go wykorzystać jak najlepiej. Rano wpadliśmy na pomysł, żeby wybrać się na rafting na Cetinie. Mieliśmy to już w planie w domu, więc stwierdziliśmy, że trzeba zrealizować nasz cel. Mamy szczęście bo udaje nam się zapisać na rafting na godzinę 14.00. Tak więc rano śmigamy jeszcze na plażę (po raz ostatni w tym roku w Drasnicach). Na plaży spędzamy trochę czasu, lecz trzeba zbierać się, aby przygotować się na rafting. Jak napisali na stronce internetowej trzeba wziąć ze sobą suche ubranie, tenisówki. Rafting odbywa się na rzecze Cetina, tak więc wsiadamy w autko i jedziemy do Omisia. Z Drasnic do Omisia mamy jakieś 50 km. Omisia znany dobrze, gdyż nasz pierwszy pobyt w Chorwacji był w Balica Rat dosłownie 2 km od Omisia. Pamiętam jak wtedy Omis wywarł na mnie pozytywne wrażenie i od razu spodobała mi się Chorwacja
Przed 14 jesteśmy w Omisia wiemy, że mamy szukać Bruna, który się zajmuje raftingami. Płacimy mu 200 kun od osoby. Okazuje się, że musimy jeszcze podjechać 6 km do miejsca z którego będziemy startować. Na miejscu dostajemy kamizelki i kaski. Zostajemy porozdzielani do pontonów. Nas jest czwórka, a w pontonie razem z nami jest trzy osobowa rodzina z Niemiec i do tego w każdym pontonie jest ktoś kto wydaje polecenia i trzyma piecze nad nami. W naszym pontonie jest chłopak o imieniu Miki. Bierzemy ponton i znosimy go na dół do rzeki. Jak nam opowiada Miki najpierw będziemy sobie spokojnie płynąć, a później będzie bardziej ekstremalnie. Z tego co pamiętam to mamy jakoś 9 km odcinek do przepłynięcia. Płyniemy sobie podziwiając krajobrazy, rzeka ma niesamowity zielonkawy kolor. Aby się ochłodzić chlapiemy się trochę wodą i wiosłujemy i wiosłujemy..
Rzeka jest spokojna a przyroda przepiękna. W międzyczasie jest przerwa na kąpiel w rzecze, jest również możliwość skoczenia ze skały. Dodatkową atrakcją jest również możliwość kupienia sobie płytki ze zdjęciami z raftingu. Płyta taka kosztuje jednak 100 kun. My płyty nie wykupujemy, tak więc zdjęć z raftingu nie posiadam.
Czekam i czekam aż zacznie się coś dziać bardziej ekstremalnego, bo ogólnie rafting przebiega dla mnie wyjątkowo spokojnie, spodziewałam się większym wrażeń. W pewnym momencie zostajemy poinformowani że na hasło BOMBA mamy wszyscy podnieść wiosła do góry i wskoczyć do pontonu. Zapowiada się ciekawie. Zaczyna się trochę bardziej dziać niż na początku aż pada hasło BOMBA, wykonujemy polecenie i zostajemy oblani wody. Jesteśmy cali mokrzy. Jest fajnie. Czekam na kolejną bombę, ale niestety kolejnej bomby już nie ma. Mimo to są jakieś większe nurty wody i jest ciekawie. Na koniec znowu robi się spokojniej.
Ogólnie rafting był ciekawym przeżyciem, mimo, że spodziewałam się większych emocji za to piękne widoki i oczywiście dobra zabawa i mile spędzony czas.