6 lipca (czwartek): Pierwsza wyprawa kajakowa
Morze w miarę spokojne, my wyspani; nie ma na co czekać - trzeba pompować kajak i wyruszać naprzeciw Przygodzie!
W tym roku wymieniliśmy stary nieprzemakalny czarny wór na nowy (oczywiście też wodoszczelny) niebieski plecak, który ma tę zaletę, że jest plecakiem , więc można go wygodniej przenosić (choć szelki trochę się wbijały w ramiona ) i ręce ma się wolne. A ręce przydają się choćby do niesienia wioseł
Tuż przed wymarszem, z kajakowym ekwipunkiem :
Noszenie plecaka z całym wyposażeniem (ręczniki, jedzenie, piwo , maski i fajki, książki) oraz wioseł przypada w udziale mnie, mój mąż dzielnie dźwiga kajak na ramionach. Taki podział zadań
Dzisiejszy rejs będzie niemal najdłuższy na całym wyjeździe, a czeka nas ich tutaj aż dziesięć
Ruszamy z plaży Gospa Gusarica zwanej też Pod Gospu:
Plavac gotowy do drogi :
To jego czwarty sezon kajakowania Tego konkretnego modelu i tej konkretnej sztuki. Wcześniej przez rok mieliśmy inną sztukę Sevylora, ale się był zepsuł (dostał wtedy imię Kapeć ) w jednej z hvarskich zatoczek, a jeszcze wcześniej, przez 3 lata, pływaliśmy Challengerem K2
Odbijamy od brzegu. Kościół Matki Boskiej Korsarskiej widziany z morza:
Po lewej ładne widoki na Komižę:
Ahoj, Przygodo! :
Ale ja nieopalona byłam wtedy
W pobliżu Komižy jest wiele pięknych plaż, niektóre są bardzo blisko i można się do nich dostać pieszo. Nauczeni doświadczeniem, żeby nie olewać tych, które nam się podobają, tylko dlatego, że są zbyt blisko, bo dopiero co wypłynęliśmy, pierwszy postój robimy wcześnie. Przynajmniej piwo nam się nie ogrzeje
Plaża spełnia wszystkie nasze wymagania - jest ładna, wystarczająco duża, żeby mieć trochę przestrzeni i na tyle mała, żeby nikt (przy zdrowych zmysłach oczywiście) nie przypłynął i nie zakłócił nam naszego wypoczywania w osamotnieniu Do tego mamy wspaniały widok na Komižę:
Czego chcieć więcej? Może lepszego życia podwodnego, bo w tym miejscu mnie ono nie powaliło. Nawet nie wrzucam fotek.
"Nasza" plaża widziana z wody:
Do "focenia" podczas kajakowych wypraw używamy kamerki i małego, starego Canona, więc jakoś zdjęć nie jest powalająca, ale targać na kajak "główny" aparat byłoby szaleństwem. Do dokumentowania taki sprzęt nadaje się w sam raz.
Spędzamy na tej plaży trochę czasu, ale ciekawość pcha nas dalej. Płyniemy:
Przed nami, jak wieloryb, wyłania się wyspa Biševo :
Mijamy uvalę Perna, która ma bardzo ładną plażę; niestety już zajętą. Są na niej dwie osoby z kajakiem, więc nie będziemy im przeszkadzać, sami byśmy tego nie chcieli, gdybyśmy byli na ich miejscu...
Dotrzemy tu innym razem
Przepływamy obok zatoki Barijoška i stanowisk strzelniczych - pozostałości z czasów, gdy Vis był jedną wielką bazą wojskową:
Opływamy cypel Barijoška i w ten sposób znajdujemy się już po północnej stronie Visu. Długie wiosłowanie daje się nam we znaki i z utęsknieniem wypatrujemy jakiejś zatoczki. W końcu jest - uvala Zokamice (zwana też Žukamice):
Oddzielona od otwartego morza malowniczymi skałami:
Sama plaża nie jest najpiękniejsza, ale widok zacny :
Życie podwodne też niestety kiepściutkie
Odpoczywamy, trochę czytamy, posilamy się i wkrótce zbieramy się w drogę powrotną.
Jest ona trudniejsza, bo oczywiście musiał zerwać się mistral Wiosłujemy intensywnie... Oj, da nam w kość ta dzisiejsza wyprawa
Znów mijamy stanowiska strzelnicze przy uvali Barijoška:
Teraz widać przy nich jakąś wycieczkę. Słychać też osła Odwiedzimy to ciekawe miejsce za kilka dni.
Płoszymy galeby :
Swoją drogą chyba na żadnej wyspie nie widzieliśmy aż tylu mew, co u wybrzeży Visu
Komiža już coraz bliżej:
Dopływamy do plaży:
I tak kończy się pierwsza, ciekawa i całkiem długa wycieczka kajakowa