krakusowa napisał(a):Bardzo ciekawi mnie Twoje Sarajewo
We wrześniu też odwiedziliśmy to miasto
W takim razie zapraszam, Aniu
22 lipca (sobota): Droga przez BiH i pierwsze sarajewskie wrażeniaPrzejazd przez Bośnię i Hercegowinę to dla mnie zawsze ogromna przyjemność. Dawno już (chyba 6 lat) nie byliśmy w tym kraju, nawet przejazdem. Krajobrazy i tym razem mnie nie zawiodły
Nasza trasa biegnie w okolicach Tomislavgradu. To północno-zachodnia część Hercegowiny. W tym rejonie Federacji zamazywanie nazw napisanych cyrylicą to norma:
W Republice Srpskiej będzie odwrotnie, zamazana będzie
latinica Mijamy piękne Buško jezero (niestety zdjęcia pod słońce):
Dalej droga ostro pnie się w górę. Przejeżdżamy przez przełęcz Zahum (1225 m). Cudne widoki, choć krajobraz bardzo surowy:
Za chwilę jest jeszcze piękniej
Przed nami Ramsko jezero:
Zatrzymujemy się na chwilę, żeby rozprostować kości.
Bardzo niski poziom wody:
W miejscowości Rumboci trafia nam się wesele
:
Widoki coraz bardziej wysokogórskie - to (prawdopodobnie) Bjelašnica:
Jablaničko jezero:
Jesteśmy w Konjic:
Neretva i w oddali Stari most z 1682 roku:
Niecałą godzinę później wjeżdżamy do Sarajewa. Aleja Snajperów:
Nadal widać na budynkach ślady po ostrzale:
Jesteśmy coraz bliżej centrum, zabudowa robi się bardziej nowoczesna:
W tym mieście nie sposób uciec od historii i na pewno będę o tym pisała, ale jeszcze nie dziś. Dzisiaj nastawiamy się na chłonięcie atmosfery. Pierwsze wrażenia w nowym miejscu są bardzo ważne, decydują o tym, czy nam się spodoba, czy nie. Sarajewem (już mogę to zdradzić) jestem oczarowana, choć to miasto
trudne, nieuładzone i pełne kontrastów. Może właśnie dlatego
Noclegi zarezerwowaliśmy przed wyjazdem do Chorwacji. Pierwszy raz skorzystaliśmy z portalu Airbnb i jesteśmy bardzo zadowoleni. Na miejsce docieramy przed samą 20:00. Przed budynkiem (niski blok, ale jedyny w willowej dzielnicy) czeka już gospodyni, żeby pokazać nam mieszkanie - miłą, czystą kawalerkę. Wszystko jest tak, jak w opisie i na zdjęciach
Bierzemy szybki prysznic i ruszamy do miasta. Nasze lokum jest położone na wzgórzu (w dzielnicy ambasad), więc powroty "do domu" będą pod górkę
Za to mamy już pierwszy wieczorny widok na Sarajewo:
Do centrum jest około 10 minut (pod górkę 15
) spokojnym krokiem. Docieramy do niego od strony katedry Najświętszego Serca Jezusa:
Od razu uderza nas fakt, że wszędzie są tłumy
:
Zdążyliśmy już trochę zdziczeć na tym Visie
Pomnik Jana Pawła II, który w 1997 roku odprawił w tym kościele mszę:
I katedra w całej okazałości:
Do takiej liczby ludzi niełatwo jest się przyzwyczaić, ale w końcu dziś sobota; jutro będzie trochę lepiej
Co może być dziwne, w tym wielonarodowościowym tłumie czujemy się bardzo dobrze. Od pierwszych chwil w Sarajewie wciąga mnie atmosfera miasta
Przechodzimy obok Wiecznego Ognia (Vječna vatra):
To pomnik upamiętniający ofiary II wojny światowej. Płomień płonie tu od 1946 roku i nigdy nie gaśnie...
Jesteśmy na ul. Marszałka Tity - jednej z głównych arterii miasta:
Ponieważ zdążyliśmy porządnie zgłodnieć, od dłuższego czasu rozglądamy się za jakąś miłą restauracją. Tymczasem wszędzie same
kafiće i cukiernie. Jutro dowiemy się, że jak jeść, to tylko w Baščaršiji, ale dziś jeszcze nie jesteśmy tacy mądrzy
Oczywiście największą ochotę mamy na słynne sarejewskie čevaby, ale dłużej już czekać nie możemy
Ostatecznie trafiamy do włoskiej knajpki o nazwie Nostra Cucina i zamawiamy... oradę
Wygląda zupełnie inaczej niż w Chorwacji. Dostajemy filet
z kopczykiem obok - puree z ziemniaków i blitvy:
Do tego oliwa z czosnkiem i pyszny chlebek. Smakuje dużo lepiej niż wygląda
Čevaby zjemy jutro w najprawdziwszej Ćevabdžinicy
Wracamy na główny sarajewski deptak, czyli ulicę Ferhadija:
Ludzi już trochę mniej, ale w końcu jest po 23:00.
Zdjęcie na tle hali targowej (Gradska tržnica Markale):
Ten neorenesansowy budynek został zbudowany w 1895 roku.
Sarajewo jeszcze nie zasypia, ale my już jesteśmy padnięci. Powoli wracamy do naszego nowego domu, w którym spędzimy 3 noce. W drodze na kwaterkę:
Zdążamy jeszcze umyć się przed północą. Po tej godzinie, jak ostrzegała nas właścicielka mieszkania, zdarzają się przerwy w dostawie wody. Na tę okoliczność mamy w łazience przygotowaną dużą butlę. Rzeczywiście, coś takiego ma miejsce. Przekonujemy się o tym, wstając w nocy
Zasypiamy z rogalem na twarzach
Pierwsze wrażenia z Sarajewa są bardzo pozytywne. O 5:00 rano muezzin budzi nas śpiewem, ale to wcale nas nie denerwuje; przeciwnie, ten niesamowity budzik bardzo pozytywnie nastraja nas na nadchodzący dzień pełen wrażeń i niespodzianek
Oczywiście nie wstajemy o 5:00 rano, tylko przewracamy się na drugi bok