Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Stasiek18 napisał(a):Tyle "dzikiego" luda w Smokovej zatoczce? Masakra Kiedy ja tam byłem,było może 5-6 osób. Ale na szczęście lilie jeszcze się zachowały
Dziwne, że ich te tłumy nie zadeptały
Marsallah napisał(a):Agnieszko - nam się (trzeci raz z rzędu) nie udało dotrzeć na Smokovą (żadną z nich), choć plany były. Za to jest na shortliście na 2019, razem z paroma innymi rzeczami (ale o tym będę pisał w swojej "relacji"). Ja z roku na rok coraz bardziej lubię piaszczyste plaże, że o dzieciach nie wspomnę. Z tym większym zaciekawieniem obejrzałem ten odcinek.
Jakieś zalety mają - można pływać bez butów do wody, długo jest płytko (choć dla nas to wada )... My jednak zdecydowanie należymy do zwolenników kamienistych plaż
Aguha napisał(a):Rzadko zaglądam na forum, właściwie tylko po to, by przeczytać kilka relacji, w tym obowiązkowo Twoją .
Cześć Aguha. Miło mi bardzo Również pozdrawiam
Katerina napisał(a):To samo co Wy w Smokowej przeżyliśmy tydzień temu na plaży Porat na Biševie - też piaszczystej..
To dobrze, że tam nie popłynęliśmy
Katerina napisał(a):Hindusów wydaje się mnóstwo wszędzie - ale to są Brytyjczycy na ogół
18 lipca (wtorek): Święto czesko-chorwackiej przyjaźni
Idziemy na kolację do Komižy. Mijając Komunę, zauważamy, że coś się tu święci. Ustawiono scenę i mikrofony:
Na Rivie zaparkowało auto na czeskich blachach, a obok stanął stragan... z czeskim piwem
O co chodzi z Czechami w Komižy, dowiemy się niebawem. Teraz zmierzamy na kolację do upatrzonej konoby Jasmina, która posiada taras z fajnym widokiem:
Zamawiamy čevaby. Są niezłe, chociaż jeśli chodzi o mnie, mogłyby poleżeć jeszcze trochę na grillu :
Po zmroku wracamy w okolice Komuny, a tam jakaś procesja :
Biskupi, kardynałowie... O co tu chodzi
Okazuje się, że dziś wieczorem będziemy świadkami odsłonięcia pomnika Jana Nepomucena, który jest darem miasta Pragi dla Komižy.
Na początku myślę, że chodzi o tę figurę:
Na szczęście rzeźba Nepomuka, która stanie przed Komuną, będzie ładniejsza
Uroczystość ma oficjalną oprawę. Najpierw przemawiają zaproszeni goście - biskup hvar-brač-viški (tak został przedstawiony ) i pani burmistrz Komižy - oboje widoczni na zdjęciu:
Z Pragi przyjechał sam kardynał Dominik Duka (to ten w różowej "czapeczce" ):
Natomiast aktualnie przemawiającym (czytającym z kartki ) jest artysta, który wyrzeźbił Nepomucena. Tak naprawdę to on z tej kartki czytał po chorwacku, więc szacun za starania
Czeski konsul natomiast się nie wysilił, potrzebował tłumaczki:
Wszyscy mówcy podkreślają, że dzisiaj jest wielkie święto przyjaźni czesko-chorwackiej, a turyści z Czech licznie zgromadzeni przed sceną biją brawo
I tak przemawiają i przemawiają bardzo długo, a biskup, kardynał i inni księża stoją z gałązkami palmowymi i chyba marzą o tym, żeby wreszcie usiąść Dziwna ta organizacja - żeby kazać zaproszonym gościom tak długo stać Powinni ich usadzić gdzieś przed sceną.
Znudzeni długimi przemowami oddalamy się nieco. Pod palmą trwają przygotowania do koncertu:
W innym miejscu rozkłada się grill z rybami:
Rybki są zdarma, podobnie jak czeskie piwo lane na straganie do plastikowych kubków. Jednak i tu, i tu ustawiła się gigantyczna kolejka, a my nie przepadamy za staniem w ogonku. Zresztą jesteśmy już po kolacji.
Piwa chętnie byśmy się napili, ale na siedząco, w nieco spokojniejszym miejscu. Idziemy więc do Małego Paryża i degustujemy Prvo Viško Pivo (tak się nazywa ).
To niby hamerykańskie Pale Ale. Niezłe, choć dla mnie zbyt wyraziste w smaku. A jak się pieni (chociaż lałam po ściance ) :
Z miejsca, w którym siedzimy, doskonale widać całe zamieszanie na Rivie:
I kiedy widzimy (i przede wszystkim słyszymy ), że zaczyna śpiewać klapa, dopijamy piwo i biegniemy z powrotem
To występ viškiej klapy Liket. Stoimy pod samą sceną :
Grają same hity, a na koniec ulubiony utwór mojego męża - Vilo moja Tutaj owa pieśń (oczywiście w wykonaniu klapy Liket), z tym że ze Starego Gradu:
Jeszcze zbliżenia pięknie śpiewających panów:
Po występie wszyscy powoli się rozchodzą. Strzelam fotkę, na którą załapuje się bohater wieczoru - Jan Nepomucen oraz mój ulubiony komiški lokals (w kapeluszu i z laseczką) :
Ja też pozuję z Nepomukiem (i moim ulubionym komižaninem ):
Trzeba przyznać, że ładnie wyszła Czechom ta rzeźba
Już myślimy, że to koniec atrakcji. Nic bardziej mylnego! Zaczyna się pokaz "tańczących falkušy". Z nabrzeża ruszają trzy łodzie, z tradycyjnym żaglem, charakterystycznym dla wyspy Vis. Pan z piwem w dłoni jeszcze zdąży :
Falkuše tańczą w rytm "Czterech pór roku" Vivaldiego:
Jest to niewątpliwie piękne i wyjątkowe, ale przy Lecie zaczynamy się trochę nudzić A gdzie tam jeszcze do zimy
Powoli opuszczamy rozświetloną dziś Komižę:
Zima zastaje nas na tarasie , z którego oglądamy później ostatnią dzisiejszą atrakcję - sztuczne ognie:
Niestety, fajerwerki obserwujemy między drzewkiem a budynkiem, ale coś tam widzimy. Szkoda, że nie zostaliśmy do końca, czyli do północy, ale trudno było przewidzieć, kiedy to się naprawdę skończy Według planu impreza miała trwać do 22:00
W każdym razie był to bardzo ciekawy i wyjątkowy wieczór Świetnie się bawiliśmy, zwłaszcza słuchając klimatycznych utworów klapy Liket To był dla nas najmocniejszy punkt obchodów święta czesko-chorwackiej przyjaźni
Ostatnio edytowano 11.10.2020 22:22 przez maslinka, łącznie edytowano 3 razy
Trochę taki oryginalny nawet (dla mnie) Czesi z figurą świętego. Do tego obowiązkowe czeskie piwo i grill na chyba raczej religijnej uroczystości. Mnie to gra!
Do słuchania klap nie mogę się przemóc. Może gdybym jeszcze jak Wy, wiedział o czym oni tak pięknie acapella, na głosy zawodzą, byłoby inaczej. Natomiast "normalny" folk bałkański łapie mnie od razu. W Ohrydzie w Macedonii jest w lipcu coś na kształt naszego "Tygodnia Kultury Beskidzkiej". Ciężko było mnie stamtąd odciągnąć.
Aha! Salonni rychlolod' Nepomuk - widziałaś w Pradze?!
Bardzo lubię takie imprezy. Do dziś wspominamy jeden z najfajniejszych - Ribarska Večer w Stomorskiej w 2014 roku... szkoda, że nie było klapy, ale zespół, który wtedy grał, też dawał radę. Rybki były pyszne, jedliśmy i piliśmy siedząc na ławeczce, nie pamiętam powrotu to apartmanu...
Wybacz Maslinko wtrącę swoje 3 groszę. Oczywiście Vis coraz bardziej mi się podoba
tempik14 napisał(a):
maslinka napisał(a): wybetonowany kawał podłoża (Nie mam pojęcia, co to jest Może ktoś wie ):
Wygląda jak pokład lotniskowca. Brak tylko katapulty. Może ma związek z tym lotniskiem polowym z czasów wojny?
Oczywiście, że przypomina, to pokład stacjonarnego lotniskowca samoloty wszak lawirują i skaczą pomiędzy betonowymi elementami pokładu, zastanawia mnie ten duży po prawej stronie może jest uchylny jak i pozostałe ? Poprzeczne szczeliny na płaszczyżnie będącejpod kątem pozwalają na wyrzucenie samolotu w powietrze i zwiększają przyczeponość zwłaszcza w zimie
Trochę taki oryginalny nawet (dla mnie) Czesi z figurą świętego. Do tego obowiązkowe czeskie piwo i grill na chyba raczej religijnej uroczystości. Mnie to gra!
Nam też bardzo grało
Interseal. napisał(a):Do słuchania klap nie mogę się przemóc. Może gdybym jeszcze jak Wy, wiedział o czym oni tak pięknie acapella, na głosy zawodzą, byłoby inaczej.
Tutaj jest tłumaczenie właśnie tej piosenki (Vilo moja)
Oddaje istotę, choć jest trochę niedokładne Ale to dość normalne, jeśli chodzi o tłumaczenia piosenek.
Interseal. napisał(a):. Aha! Salonni rychlolod' Nepomuk - widziałaś w Pradze?!
Niestety nie Następnym razem
Magda O. napisał(a):Bardzo lubię takie imprezy. Do dziś wspominamy jeden z najfajniejszych - Ribarska Večer w Stomorskiej w 2014 roku... szkoda, że nie było klapy, ale zespół, który wtedy grał, też dawał radę. Rybki były pyszne, jedliśmy i piliśmy siedząc na ławeczce, nie pamiętam powrotu to apartmanu...
Jak się czegoś nie pamięta, to się to najlepiej wspomina
bluesman napisał(a):Wybacz Maslinko wtrącę swoje 3 groszę. Oczywiście Vis coraz bardziej mi się podoba
Jak Ci się podoba, to jedź jak najszybciej, bo nie wiadomo, jak ta wyspa będzie wkrótce wyglądać...
słoma79 napisał(a):bardzo fajny wieczór...nadal uważam, że to najbardziej mniamniuśna koszulka z Cro jaką widziałem
Na wieczory do miasta Vis nie odważyłam się jej założyć Nie ma sensu denerwować ludzi, którzy podają ci jedzenie
Katerina napisał(a):Nepomucen z Czech...koleżka zaskoczył nas , ale nie tylko nas,również miejscowych (ale Twoja opowieść wiele wyjaśniła )
I wszystko jasne
Katerina napisał(a):Co do muzyki...na klapy reaguję różnie
Zabrzmiało groźnie
Gandalf Biały napisał(a):Mój Vis na ziemi ...ja dopiszę mój / Twój Raj na ziemi . Pięknie spędzaliście czas ale widzę że troszkę tłoczno czasem było ...
Wieczorami bywało, a ten wieczór był szczególny, więc i ludzi więcej
Co do klap chorwackich w zasadzie nie mam zdania, ale w tym roku mieszkaliśmy naprzeciwko małej scenki, na której odbywały się koncerty (3 w ciągu naszego 10-cio dniowego urlopu). Podczas jednego z nich występowała klapa kobieca, gdzie panie w pięknych długich sukniach około 2 godzin wykonywały swoje utwory. Zrobiło się wtedy faktycznie bardzo klimatycznie, a pod sceną zrobił się ogromny tłum, znacznie większy niż podczas koncertu Pani wykonującej covery anglojęzycznych utworów, chociaż też nieźle dawała radę.
Zazdroszczę Wam, że mieliście okazję posłuchać klap i chorwackiej muzyki. Zauważam, że z każdym rokiem coraz rzadziej można spotkać tego typu artystów. Pamiętam moje pierwsze wyjazdy do Chorwacji, gdy pokochałam ten kraj właśnie m.in. za tę klimatyczną muzykę, za tych ludzi, którzy czy na promie, czy pod sklepem, czy w knajpkach śpiewali swoje piosenki, świadczące o szacunku do rodzimej kultury i tradycji. Obecnie niestety w mało której konobie sączy się taka muzyka.... za to globalne hiciory łup łup, a nawet polskie disco polo owszem...
Janusz Bajcer napisał(a):"Vilo moja" to piosenka Vinko Coce i w jego wykonaniu najbardziej lubię
A ja najbardziej lubię wersję studyjną Vinko ma tutaj bardziej operowy głos :
agata26061 napisał(a):Zrobiło się wtedy faktycznie bardzo klimatycznie, a pod sceną zrobił się ogromny tłum, znacznie większy niż podczas koncertu Pani wykonującej covery anglojęzycznych utworów, chociaż też nieźle dawała radę.
Nie dziwię się. To jednak coś innego, chorwacka "specjalność". Na co dzień nie słucham klap, ale w Cro brzmią wyjątkowo
Igłą pinii napisał(a):Zazdroszczę Wam, że mieliście okazję posłuchać klap i chorwackiej muzyki. Zauważam, że z każdym rokiem coraz rzadziej można spotkać tego typu artystów. Pamiętam moje pierwsze wyjazdy do Chorwacji, gdy pokochałam ten kraj właśnie m.in. za tę klimatyczną muzykę, za tych ludzi, którzy czy na promie, czy pod sklepem, czy w knajpkach śpiewali swoje piosenki, świadczące o szacunku do rodzimej kultury i tradycji. Obecnie niestety w mało której konobie sączy się taka muzyka.... za to globalne hiciory łup łup, a nawet polskie disco polo owszem...
Masz rację - występów klap jest coraz mniej... Z muzyką puszczaną w konobach jest podobnie. W Komižy usłyszeliśmy klapę w głośnikach tylko jednej restauracji i postanowiliśmy tam pójść, tylko ze względu na muzykę Zjedliśmy najgorszą pizzę , ale bawiliśmy się świetnie - to był ten wieczór z występem wędkarzy z Zagrzebia, konoba Robinzon