Katerina napisał(a):Prawie pusto, gdy my byliśmy, sami Chorwaci tam jedli.Ładny widok na Kut, cisza i spokój.To chyba to samo miejsce, chociaż inne
Jedno lipcowe, drugie wrześniowe
18 lipca (wtorek): Vela i Mala SmokovaDziś jest wyraźnie chłodniej. Na szczęście bora się uspokoiła i możemy ruszyć Plavca
Zanim wyjedziemy z Komižy, zatrzymujemy się w pewnym miejscu, które jest ciekawym punktem widokowym:
Jedziemy do uvali Stončica, ale tylko po to, by zwodować tu kajak. Ludzi dużo; taki urok piaszczystych plaż
Na płyciźnie całkiem spore ryby:
Co dziwne, naszym celem jest dzisiaj inna piaszczysta plaża położona w zatoce Vela Smokova. Ciekawa jestem lilii, które pokazywał w swojej relacji Stasiek
Wypływamy z uvali Stončica:
Mijamy latarnię morską:
Teraz możemy ją sobie zobaczyć z bliska:
Gdyby ktoś nie pamiętał
- dotarliśmy tu jakiś tydzień temu, ale wtedy nie mogliśmy podejść do samego budynku z powodu zakazu i psa
Wkrótce dopływamy do zatoki Mala Smokova:
Jest tu jeden jachcik i obiecująco wyglądająca plaża:
Przynajmniej tak wyglądała z daleka... Z bliska okazuje się, że przed domem siedzi jedna kobieta bez odzienia
, więc się oddalamy
A szkoda, bo kolor wody obiecujący:
Do Małej Smokovej jeszcze wrócimy (na skałki), a póki co płyniemy dalej, do tej większej.
Wpłynięcie do Velej Smokovej od początku nie nastraja nas optymistycznie - mnóstwo pływadeł:
Łudzimy się, że sama plaża okaże się hitem...
Niestety, definitywnie przekonujemy się, że piaszczyste plaże nie są dla nas
Małż od początku marudzi, że cały nasz ekwipunek jest w piasku i już się go (tego piachu) nigdy nie pozbędziemy
Na domiar złego obok grasują czescy koloniści (
). Budują zamki, krzycząc radośnie...
Idealne wprost miejsce na odpoczynek
"Czeskie zamki" to w ogóle osobna historia. To, że Czesi są sprytnym narodem, wiem nie od dziś, a że znana jest prawda: "Czym skorupka za młodu...", przejawy tego sprytu muszą być zauważalne już od najmłodszych lat.
Okazuje się, że czeskie zamki z piasku są tylko częściowo... z piasku, bo środek mają z największych kamieni wytarganych z dna Jadranu
Dzięki temu są wysokie, no i szybko powstają
To się nazywa kreatywność!
Żeby trochę uciec od twórczych kolonistów, postanawiam poszukać (a raczej w tych okolicznościach: pohledać
) lilii, o których pisał Stasiek. Rzeczywiście, w głębi zatoki, są wydmy porośnięte przez coś zielonego. To zielone okazuje się kwitnąć i to całkiem ładnie
:
A piasek jest tu najbardziej zbliżony do bałtyckiego ze wszystkich chorwackich plaż, które widziałam.
Gdyby popatrzeć na uvalę Smokovą z tej perspektywy, czyli z wydm, to prezentuje się ona całkiem nieźle:
Po chwili zaczynam myśleć, że czescy koloniści to cichutkie aniołki, bo oto nadciąga Armagedon
:
Ratuj się, kto może!
To inwazja
speedboatów na małą, w gruncie rzeczy, zatoczkę.
Desant trwa
:
A nas jakby przykleiło do tych
zapiaszczonych ręczników. Siedzimy i z niedowierzaniem przecieramy oczy
Największy tłum robi hinduska wycieczka, która w końcu wypełza na ląd, tuż obok nas.
I to jest ten krytyczny moment, kiedy mówimy: dość! Pora pakować się na Plavca i zmykać, gdzie pieprz rośnie.
Może wreszcie wbijemy sobie do głowy, żeby pod żadnym pozorem nie wybierać się na piaszczyste plaże
A już na pewno nie na te na Visie, bo stanowią one chyba główną atrakcję turystyczną
Teraz trzeba zrobić coś, żeby uratować dzisiejszą kajakową wycieczkę. Postanawiamy wrócić do zatoczki Mala Smokova i spróbować rozłożyć się na skałkach. Na szczęście udaje nam się znaleźć całkiem wygodne miejsce:
Widoki są piękne:
a dookoła cisza i spokój
Nareszcie!
Spędzamy tu długie godziny na opalaniu, czytaniu i snurkowaniu.
A potem czeka nas droga powrotna - obok latarni morskiej:
do uvali Stončica.
Nie była to najbardziej udana wyprawa kajakowa w tym roku, ale może przynajmniej (mam taką nadzieję
) czegoś się nauczyliśmy