12 lipca (środa): Tour de Komiškie Uvale - Stara Pošta, Pizdica, Velo Žalo, TemplužRano w przygotowaniach do kajakowania pomagał nam Živko
:
Dziś zamierzamy poznać lepiej zatoczki na południe od Komižy. Wypływamy z plaży Blažićevo, bo to jednak kilka machnięć wiosłem mniej, jeśli płynie się w tę akurat stronę:
Mijamy plażę Kamenice:
statek i kormorana (widać jego czarny łebek w wodzie
):
Dopływamy do znanej nam już uvali Stara Pošta:
Ostatnio tak nam się tu spodobało, że postanowiliśmy wrócić
Szalejemy w wodzie
:
i pod wodą
:
Te szaleństwa źle się kończą dla Plavca, choć właściwie on nie szalał
Pęka mu zewnętrzna powłoka, materiał, którym jest pokryty
:
Nie mam pojęcia, co mu odbiło
Trzymaliśmy go na wodzie, żeby się chłodził (tak samo, jak codziennie), a napompowany był według instrukcji. Może jednak było dla niego zbyt gorąco, bo dziś wyjątkowy skwar...
Trudno powiedzieć
Taki delikatny jest ten Sevylor...
Małe wybrzuszenie, które powstało, zmienia kształt kajaka i gorzej się nim pływa, ale dzisiaj jeszcze damy radę! Postanawiamy nie rezygnować z planów i płynąć dalej. Wieczorem małżonek pięknie go pozszywa i Plavac dalej będzie nam służył
Kolejnym celem dzisiejszej wyprawy jest uvala Pizdica (
):
Trochę "zabałaganiona" starym, rozwalającym się budynkiem:
Znajduje się tu ujęcie wody pitnej:
Jednak sporo czystej (!) i zimnej wody (może stąd nazwa zatoczki
) wylewa się dwoma rurami niedaleko ujęcia:
Chociaż jesteśmy tu sami, dziwne zabudowania (być może kiedyś ktoś pilnował tu ujęcia wody, a teraz jest już ono niewykorzystywane) nie zachęcają do plażowania w tym miejscu:
Opuszczamy więc Pizdicę:
i płyniemy do kolejnej uvali - Velo Žalo:
Główna plaża zatoczki jest już zajęta, a ta na lewo od niej dość zaśmiecona (czego nie widać na zdjęciu):
Moglibyśmy płynąć jeszcze dalej, w stronę uvali Veli Kupinovac:
ale na dzisiejsze możliwości (zepsutego) Plavca to mogłoby być zbyt wiele... Do Kupinovca jeszcze dotrzemy
Zawracamy! Za zatoczką Velo Žalo podziwiamy uprawę winorośli na skarpie nad samym brzegiem morza
:
W drodze powrotnej postanawiamy zobaczyć jeszcze uvalę Templuž (Tempus):
Jest to plaża FKK, o czym informuje napis na betonowym murku:
który okazuje się otaczać coś w rodzaju miejsca na grilla
:
Jest nawet stół i są ławeczki
Plaża przepiękna, bardzo długa i jesteśmy na niej sami
:
Chociaż ktoś tu na pewno był przed nami
:
Spędzamy w uvali Templuž trochę czasu, a gdy jakiś człowiek przybywa lądem (od biedy da się, wspinając się po skałach), a następny przypływa kajakiem, ewakuujemy się.
Przepływamy obok "dzikiego campingu" na skarpie:
nad plażą Kamenice:
i wracamy do Komižy:
To była przepiękna wycieczka!
Nie zdołał nam jej popsuć swoimi "humorami" Plavac, który na chwilę zyskał przydomek Kapeć 2
Nie wiem, czy pamiętacie
tę historię z pierwszym egzemplarzem Sevylora, który popsuł nam się na Hvarze...
W każdym razie, jak już napisałam, Plavac, z dużą pomocą mego męża, wrócił do życia. A my spędziliśmy kolejny cudny wieczór w Komižy, ale o tym w następnym odcinku