12 lipca (piątek): Pierwsze kajakowanieBudzimy się już o 7:30, w końcu bardzo wcześnie poszliśmy spać. To dobrze, bo przygotowania do pierwszej wyprawy kajakowej zawsze zajmują dużo czasu. Małż już wprawdzie napompował Plavca wczoraj wieczorem, ale trzeba odnaleźć wśród setek bagaży
wodoszczelne saszetki i torby i zapakować to, co zawsze zabieramy - karimaty, ręczniki plażowe, jedzenie, napoje (wodę mineralną, piwo), książki, emulsje z filtrem,
faski i
majki (do snurkowania
), buty do wody, aparat podwodny, tzw. sukienki, gdyby nam się zachciało coś zjeść "po drodze" w jakiejś konobie i kapoki (żeby mieć poduszkę na plaży
) Do tego dochodzi jeszcze siatka do podrywki wędkarskiej, która po wrzuceniu do niej kamieni, robi za kotwicę, no i oczywiście wiosła
Trochę tego jest... Wyjeżdżamy dopiero przed 10:00. Niestety, na razie jest pochmurno:
Ale wg prognoz z każdą chwilą ma być lepiej. Liczymy na to!
Jest też dość chłodno - tylko 24 stopnie...
Na pierwszy ogień idzie południowa strona Hvaru. A co, trzeba dobrze zacząć!
Sprawdziliśmy wcześniej wysokość tunelu Pitve (2,7 m) i jesteśmy pewni, że zmieścimy się z tym zestawem
:
No to jedziemy!:
Pierwszy przejazd tunelem w tym roku wywołuje emocje, mimo że jeździliśmy tędy w poprzednich latach.
I już po drugiej stronie - widok na Šćedro, co do którego mamy poważne plany
:
Skręcamy na Zavalę i jedziemy szutrem w stronę Gromin Dolac:
Błękitu przybywa:
Okazuje się, że mamy pasażera na gapę
:
Siedział na zewnątrz samochodu, pojechał z nami kawałek i wysiadł tam, gdzie mu pasowało
Dojeżdżamy do końca szutrowej drogi, znajdujemy dogodne miejsce do zaparkowania i z całym kajakowym majdanem schodzimy ścieżką w stronę morza. Trochę ryzykujemy, bo nie wiemy, czy nagle nie zrobi się bardzo wąsko, co uniemożliwi nam przedzieranie się z kajakiem. Na szczęście jest szeroko i niezbyt daleko.
I tak docieramy do słynnej plaży Cast Away
:
Od tego momentu zdjęcia będą już tylko z podwodnego aparatu.Pięknie! Postanawiamy zostać tu, aż wyjdzie słońce, co wkrótce się dzieje:
Nasz "grajdołek" z obowiązkowym Flamingiem, z którego piwo lepiej smakuje
:
I o którym zapomniałam, wyliczając wszystko, co zabieramy na kajak
Jak ja mogłam zapomnieć o Dzielnym Flamingu
Spędzamy na plaży jakiś czas, a kiedy całkiem się wypogadza, wiosła w dłoń i płyniemy!:
Cast Away pięknie prezentuje się od strony wody:
Ale znajdziemy coś lepszego
Raczej nie tutaj, bo tu już ktoś plażuje. Jest nawet koleżka naszego Dzielnego Flaminga
:
Generalnie te okolice obfitują w przepiękne otoczakowe plaże, więc gdy zaczyna się wyłaniać to cudo, nie jesteśmy specjalnie zdziwieni
:
Cała plaża tylko dla nas
:
Plavac też zachwycony!
:
Spędzamy długie godziny pod agawami:
Jest nam tu cudownie! Trochę tylko martwi nas fakt, że odkryliśmy tę plażę pierwszego dnia (wczoraj był dzień zerowy
) i być może zbyt wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę... Trudno, na wakacjach też trzeba mieć wyzwania
Będziemy próbować przebić to plażowanie
Żeby nie było tak idealnie
, powiem, że życie podwodne raczej średnie, choć widzieliśmy kilka naszych ulubionych rybek
:
No i jeszcze uvala nazywa się Gnjila - niezbyt ładnie
Czas mija bardzo szybko i w końcu trzeba wracać
Plaża, którą mijaliśmy wcześniej:
Duży flaming nadal na stanowisku:
A to namioty campu przy plaży Cast Away:
Cast Away to również (a może - przede wszystkim) nazwa obozowiska z trójkątnymi domkami i beach barem prowadzonego przez... Belgów
:
https://castawayhvar.com/Hotel jednogwiazdkowy, jak nazywają go google
Miejsce na pewno bardzo urokliwe.
Dopływamy do plaży, z której ruszyliśmy:
Dystans dzisiejszej wyprawy kajakowej na pewno nie był imponujący (pomarańczowa kreska)
:
Ale po znalezieniu tak cudnej plaży, bez sensu byłoby szukać dalej... Pierwsze kajakowanie uznajemy za wyjątkowo udane i ruszamy w drogę powrotną na północną stronę wyspy
P.S. Właśnie się zorientowałam, że dzisiaj mija 11 lat, odkąd jestem na forum
Kawał czasu!
A zleciało tak szybko...