26 lipca (piątek): Nikšić - część pierwszaWstaje kolejny piękny dzień; niestety, nasz ostatni w Czarnogórze
Wychodzę na balkon i prognozy pogody się potwierdzają
:
Na razie, po południu ma się popsuć. Trzeba korzystać!
Widok przy opuszczaniu kwatery:
Jeszcze mi się nie znudził
Znowu mijamy Savin Kuk:
Tym razem nie wybieramy widokowej trasy P14, wrócimy nią do Žabljaka. Teraz jedziemy najkrótszą drogą do Nikšića.
Pogledy też niezłe:
W Šavniku przejeżdżamy obok jednego z nowszych campingów. Domki wyglądają bardzo porządnie:
Po jakiejś godzinie dojeżdżamy do miasta, w którym produkują nasze ulubione czarnogórskie piwo
Nikšić liczy prawie 60 tysięcy mieszkańców i jest drugim największym miastem kraju. Zobaczymy, co ma do zaoferowania
W górach rano było słonecznie, ale rześko. Tutaj, niestety, upał atakuje, jak tylko otwieramy drzwi samochodu. Chyba źle zaplanowaliśmy kolejność dzisiejszych atrakcji
Należało zacząć od jeziora Pivsko, tam byłoby chłodniej...
Skoro już tu wylądowaliśmy, musimy
ogarnąć parking, czyli zagrać w "totka", bo bilety parkingowe (które kupuje się w kiosku) przypominają kupony Totolotka
:
Chcemy parkować dwie godziny, więc potrzebujemy dwóch blankietów. O ekologii nikt tu nie myśli... A najważniejsze są pieczątki
Uporaliśmy się z formalnościami, możemy zacząć zwiedzać. Maździaka zostawiliśmy niedaleko Trgu Slobode (Placu Wolności), więc od niego zaczniemy:
Stoi tu pomnik Čedomira "Ljubo" Čupića - narodowego bohatera nazywanego czarnogórskim Che Guevarą:
Został on ujęty przez czetników w 1942 roku i skazany na śmierć. Przed publiczną egzekucją uśmiechał się i starał się dodać otuchy swoim towarzyszom. W taki też sposób został uwieczniony przez rzeźbiarza:
W Nikšiću lubią pomniki. Tuż obok stoi król Nikola I na koniu:
Tak, to ten sam, którego sarkofag oglądaliśmy w zeszłym roku w Parku Narodowym Lovćen, czyli Mikołaj I Mirković Petrović-Niegosz.
Ledwo zaczęliśmy zwiedzać, a już kusi nas sympatycznie wyglądająca knajpka o wdzięcznej nazwie Propaganda:
Nad stolikami, dość nieudolnie, próbowano stworzyć modne ostatnio "umbrella sky". Wyszło to tak:
Kilka parasoli jest nowych i ładnie by się prezentowały, gdyby wisiały równo
Niektóre natomiast chyba pozbierane od rodziny i znajomych
:
W jednej z gliwickich restauracji wykonano to zdecydowanie lepiej:
No ale w Gliwicach nie mamy Nikšićka
W dodatku w słoiku, tak jak podają tutaj
:
Poza piwem można tu spróbować np. coctailu o nazwie Hillary Clinton
:
Wybór piw i alkoholi jest duży. Podobnie jak kaw i lemoniad, które wyglądają bardzo zachęcająco. Ale być w Nikšiću i nie napić się Nikšićka
To przecież nie do pomyślenia!
Zwłaszcza w taki upał jak dzisiaj! Nawet pies ma dość
:
Ciekawostką pubu Propaganda (nie, nie płacą mi za jego reklamę
) jest toaleta, w której można się nawet pohuśtać
:
Schłodzeni od środka
ruszamy dalej przez Plac Wolności:
Wstępujemy do pobliskiej księgarni, gdzie Małż kupuje dwie ostatnie części historii Harry'ego Hole, komisarza policji z Oslo (autorstwa Jo Nesbø oczywiście
) - "Pragnienie" i "Nóż". Znów będzie czytał po serbsku
W Nikšiću nie brakuje ładnych zadrzewionych deptaków:
i sympatycznie wyglądających knajpek:
Ludzie chronią się w cieniu drzew i parasoli, popijają piwo lub kawę, czytają gazety, rozmawiają... Zwyczajne życie
lokalsów, które lubię "podglądać" na wakacjach.
Psy też są wykończone upałem. To nie jest lustrzane odbicie
:
Przechodzimy przez średnio zadbany park:
w którym znajduje się pałac Mikołaja Petrovića-Niegosza, obecnie muzeum, biblioteka i czytelnia:
A tuż obok, na małym wzgórzu Petrova Glavica, stoi cerkiew św. Vasilija Ostroškog:
wzniesiona z rozkazu wspomnianego Niegosza. Oczywiście wchodzimy do środka:
Jest ładnie, ale wnętrze nie powala:
Jeszcze dzisiaj zobaczymy dużo piękniejszą cerkiew
To, co przykuwa moją uwagę, to rzeźby lwów:
z wielkimi oczami i dziwnymi zębami
:
Opuszczamy cerkiew:
i idziemy dalej odkrywać miasto, ale o tym już w następnym odcinku