25 lipca (czwartek): Droga na szczyt
Przypominam, w jakich pięknych okolicznościach przyrody jesteśmy :
Szlak wypłaszcza się i prowadzi przez łąki:
Trzeba bardzo uważać, żeby nie wdepnąć w owcze bobki A oto i sprawczynie tego zamieszania :
Mijają nas pierwsi ludzie na szlaku :
A my podziwiamy coraz bardziej odjechane formy skalne:
i wspinamy się wyżej:
i wyżej:
Docieramy na przełęcz:
z której można pójść w dół do jeziorek Škrčko lub w górę - na Prutaš. Przez moment zastanawiamy się nad zrobieniem pętelki ze stawami, ale szybko dochodzimy do wniosku, że zajęłoby to zbyt wiele czasu. Wolimy częściej się zatrzymywać, pstrykać i rozkoszować się pięknem tych niezwykłych gór.
Formy skalne, które widać z przełęczy są niesamowite!:
To jeden z tych kadrów, które kojarzą mi się z miejscem kręcenia serialu "Lost" ("Zagubieni"), czyli z Hawajami :
Nasze wzdychanie zostaje na chwilę przerwane przez mężczyznę, który odpoczywa na sąsiednim kamieniu. Wyciąga on... kasę fiskalną i sprzedaje nam bilety do parku narodowego
Tutaj widać tego pana, już z daleka:
Przed nami "wyrasta" grań z najwyższym szczytem Durmitoru - Bobotov Kukiem:
Stoi na nim sporo ludzi:
Już wiemy, gdzie podziali się niemal wszyscy turyści
Nie żałujemy, że się tam nie wybraliśmy... Następnym razem Cieszymy się naszą trasą i przepięknie ukwieconą łąką:
na której siadają niebieskie motylki :
Krajobrazy jak z bajki :
Szlak prowadzi grzbietem:
Skała-sękacz, którą będziemy dłużej podziwiać w drodze powrotnej. (Będzie lepiej oświetlona.):
Tutaj trzeba się trochę powspinać po skałkach:
To chyba najtrudniejszy moment na szlaku; trzeba uważać, gdzie się stawia stopy, żeby nie zlecieć. Poza tym miejscem w zasadzie nie ma utrudnień, więc można się śmiało wybrać na Prutaš z dziećmi (takimi, które lubią się wspinać ). Trasa nie jest bardzo wymagająca, choć oczywiście trzeba mieć kondycję I dużo wody, bo po drodze nie ma źródełek ani schronisk, a słońce potrafi (dosłownie!) dopiec, o czym się przekonamy pod koniec dnia
Końcówka szlaku to wędrowanie wśród skał. Trzeba uważać, bo widoki rozpraszają:
I już prawie na Prutašu. Widok na schodzących właśnie rodaków :
Na zdjęcia ze szczytu i drogę powrotną zapraszam w następnym odcinku