Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Wieczorne miasto Hvar Z pewnością mój dobry nastrój,piękna pogoda oraz wspaniały klimat miasta-sprawił,że Hvar dla mnie to no.1 Twoje zdjęcia sprawiają,że odżywają tamte chwile...
maslinka napisał(a):
CROberto napisał(a):Ogarnę.... Może nawet skorpiona się nauczę Ale jakbyco ,to pamiętaj,że nichcący zostałaś cichym wspólnikiem...
Niech Ci będzie Ale to też oznacza, że gdy zobaczę takie "znaczone" plaże, mogę je, jako cichy wspólnik, zająć Chyba, że Ty już tam będziesz
Jak wspólnik ,to wspólnik ale jak mnie tam zastaniesz,to się tak nie złość ( ) ,ja nie nie jestem jadowity Pogadamy o tych wszystkich Twoich wyspach i innych miejscach
Btw. Wskazówka - moje oznaczenia będzie wyróżniać maleńka literka R w kółeczku - wszędzie indziej gady mogą być na prawdę...
Ural napisał(a):Oj Maslinka, Maslinka gdzie Cię jeszcze w Chorwacji nogi nie poniosły. Wszędzie byłaś.
Nie, nie byłam wszędzie Muszę jeszcze pojechać na Krk, Rab, Pašman i Ugljan. Tyle jeśli chodzi o duże wyspy. A na stałym lądzie do nadrobienia mam choćby Primošten czy Cavtat
mysza73 napisał(a):Szpilki ... to coś jest mi obce , ale za niedługo mamy wesele i Zuzia twierdzi, że muszę toto nabyć
Dla mnie ostatnio też, chociaż buty na obcasach posiadam. I kilka par koturnów, bo są bardziej stabilne Natomiast do tańca nie ma jak szpilki! Nie da się bez nich tańczyć , więc Zuzia ma rację.
Katerina napisał(a):Czy faktycznie zrobiło się tam tak nieznośnie jak donosi od dwóch lat prasa i internet? Chodzi mi, oczywiście o najazd niezdyscyplinowanych turystów i chaos, który powodują...
Byliśmy w Hvarze mniej więcej do 22:00. Widzieliśmy knajpki i kluby pękające w szwach, ale nie wiem, jak wyglądają ulice rano po tych nocnych ekscesach... Trudno mi mówić o rozmiarach chaosu, który niewątpliwie tam występuje, z tym że... mnie się ten chaos bardzo podobał Podobnie jak Izie. Nawet mnie to dziwiło, bo zwykle stronię od tłumów, ale chyba udzieliła mi się atmosfera beztroskiej zabawy
Zresztą o tym wszystkim będę pisała w kolejnym odcinku
Katerina napisał(a):P.S. W Hvarze jest też ładny cmentarz
Następnym razem
travel napisał(a):Riva w Hvarze jest także miejscem do którego przepływają m.in wielkie pasażerskie katamarany i wtedy jest tam jak na dworcu centralnym w Warszawie O dziwo mnie się to nawet podobalo Te różne rasy i typy ludzkie....
Dokładnie! Miks narodowościowy, tygiel kulturowy, ale wszystko ładnie zmieszane i podane ze smakiem
gusia-s napisał(a):W drugiej połowie września jak byłam w Hvarze wieczorkiem tak po 18 to już było mało ludzi, w uliczkach i na placach.
Bo to było za późno i za wcześnie Za późno na jednodniowych turystów, za wcześnie na imprezowiczów
gusia-s napisał(a):Ale np. w lipcu też mnóstwo "dubrovackich" uliczek w Hvarze jest pustych ale z tej strony od rivy właśnie a nie tam gdzie jest szlak na twierdzę.
Te uliczki zawsze są puste. 6 lat temu w ciągu dnia tak było i teraz, wieczorem - tak samo
Bravik napisał(a):A może chcą karmić za taką kasę, że człowiek apetyt traci
Zależy gdzie... O dziwo na samym Trgu sv. Stjepana ceny umiarkowane.
pomorzanka zachodnia napisał(a):Przepiękne to zdjęcie z palmą . Widziałam już wiele relacji i drogę prowadzącą od twierdzy, ale zdjęcia z parku chyba są rzadko.
W takim razie cieszę się, że się czymś wyróżniłam
CROberto napisał(a):Wieczorne miasto Hvar Z pewnością mój dobry nastrój,piękna pogoda oraz wspaniały klimat miasta-sprawił,że Hvar dla mnie to no.1 Twoje zdjęcia sprawiają,że odżywają tamte chwile...
Fajnie, że przywołałam Twoje miłe wspomnienia
CROberto napisał(a):Jak wspólnik ,to wspólnik ale jak mnie tam zastaniesz,to się tak nie złość ( ) ,ja nie nie jestem jadowity Pogadamy o tych wszystkich Twoich wyspach i innych miejscach
Bardzo chętnie pogadam o wyspach i nie tylko
CROberto napisał(a):Btw. Wskazówka - moje oznaczenia będzie wyróżniać maleńka literka R w kółeczku - wszędzie indziej gady mogą być na prawdę...
Rozumiem, że usuniesz wszelakie gady z krzaczorów w pobliżu plaż z literką R A przynajmniej skontrolujesz, czy ich nie ma...
maslinka napisał(a):Muszę jeszcze pojechać na Krk, Rab, Pašman i Ugljan. Tyle jeśli chodzi o duże wyspy.
Łojojoj, moja lista jest jeszcze dłuższa, dlatego nie ma możliwości, żeby zrobić replay. Czego nie uda się zrealizować teraz, zostanie niezrealizowane.
Właśnie połknąłem w całości. Świetna wyprawa z niezastąpionym plavacem. Wróciły wspomnienia z 2008 ... klimatyczna Vrboska, świetny Stari Grad (z knajpek najbardziej leżała mi Antika i Pharia) i te krajobrazy z Vrisnika i Dolu . Pięknie było ... dzięki .
gusia-s napisał(a):W drugiej połowie września jak byłam w Hvarze wieczorkiem tak po 18 to już było mało ludzi, w uliczkach i na placach.
Bo to było za późno i za wcześnie Za późno na jednodniowych turystów, za wcześnie na imprezowiczów
Źle się trochę wyraziłam, przybyliśmy z pobliskiej Palmiżany na Paklenim Otoci po 18 i byliśmy w mieście co najmniej do północy. Część załogi zapragnęła trochę się rozerwać, potańczyć. Szukaliśmy jakiegoś miejsca i nic ... w tym czasie i o tej porze nawet Hvar już zamiera. Tubylcy zgodnie odpowiadali, że imprezy to latem się odbywają tu i tam wskazując kolejne miejsca a teraz (19.09.) to już prawie zima więc można jedynie posiedzieć w knajpie , zresztą w Splicie kilka dni później było podobnie, największa imprezownia już była zamknięta na cztery spusty choć był to dopiero 21.09.
maslinka napisał(a):Muszę jeszcze pojechać na Krk, Rab, Pašman i Ugljan. Tyle jeśli chodzi o duże wyspy.
Łojojoj, moja lista jest jeszcze dłuższa, dlatego nie ma możliwości, żeby zrobić replay. Czego nie uda się zrealizować teraz, zostanie niezrealizowane.
Replay bywa fajny. Są miejsca, w które z przyjemnością wracam
Buber napisał(a):Właśnie połknąłem w całości. Świetna wyprawa z niezastąpionym plavacem. Wróciły wspomnienia z 2008 ... klimatyczna Vrboska, świetny Stari Grad (z knajpek najbardziej leżała mi Antika i Pharia) i te krajobrazy z Vrisnika i Dolu . Pięknie było ... dzięki .
Witaj, Wojtku! Ale to jeszcze nie koniec
gusia-s napisał(a):Źle się trochę wyraziłam, przybyliśmy z pobliskiej Palmiżany na Paklenim Otoci po 18 i byliśmy w mieście co najmniej do północy. Część załogi zapragnęła trochę się rozerwać, potańczyć. Szukaliśmy jakiegoś miejsca i nic ... w tym czasie i o tej porze nawet Hvar już zamiera.
Jak do północy, to inna bajka... Dziwne bardzo. Widocznie druga połowa września to już zdecydowanie po sezonie. W tym okresie w Cro "żyje" już chyba tylko Dubrovnik.
20 lipca (sobota): Wieczór w mieście Hvar - część druga
Jesteśmy na Trgu sv. Stjepana, a właściwie nad nim, bo właśnie wdrapaliśmy się na balkon XVI-wiecznego teatru:
W tym miejscu gotował kiedyś Robert Makłowicz
Wcześniej patrzyliśmy na miasto sprzed twierdzy, teraz popatrzymy na Španjolę ze starówki:
W porcie mnóstwo motorówek :
Na pewno pływają one na Pakleni Otoći.
W jednej z tych knajpek:
będziemy już za moment. A konkretnie we włoskiej restauracji La Bocca.
Trafia nam się jeden z ostatnich wolnych stolików. Na szczęście jest umiejscowiony z brzegu, od strony placu, dzięki czemu mamy więcej swobody niż ludzie siedzący w samym środku "ogródka". Stoliki stoją bardzo blisko siebie, żeby dało się upchnąć jak najwięcej klientów...
Zamawiamy pizzę z pršutem:
Jest bardzo smaczna, ciasto idealne! Małż jednak narzeka, że pršut bardziej mu smakował na pizzy w konobie Škojić we Vrboskiej.
Ja nie narzekam, tylko cieszę się chwilą :
i podziwiam przepiękne okna w stylu weneckim w pałacu przy Trgu:
Towarzystwo międzynarodowe, najczęściej słychać angielski z amerykańskim akcentem Tak mi się wydaje; brytyjski raczej rozróżniam Kelnerzy bardzo mili i po amerykańsku wyluzowani.
Jedyne, co mi przeszkadza, to dość silny zapach octu... Unosi się w powietrzu nie tylko w tej restauracji, ale i na całym placu i podejrzewam, że rozprzestrzenia się z któregoś z lokali. Małż niczego nie czuje, ale to nic dziwnego. Większość ludzi pewnie nic by nie wyczuwała, ale ja mam węch jak pies gończy , zwłaszcza do tych mniej przyjemnych zapachów
Nie wiadomo kiedy robi się ciemno...
Opuszczamy Trg sv. Stjepana i wchodzimy w labirynt wąskich uliczek:
w których mieszczą się urokliwe konoby:
A obok stolików rezydują koty-żebraki :
Im bardziej oddalamy się od Trgu sv. Stjepana i jak to Gusia określiła, od szlaku na twierdzę , tym mniej turystów, a więcej lokalsów przesiadujących na ławeczkach lub kamiennych stopniach przed domem:
Tworzy to niesamowity klimat... Okazuje się, że miasto Hvar ma wiele twarzy Nie tylko tę turystyczną i imprezową. Nie można mu odmówić uroku. Zadzieramy głowy i patrzymy na twierdzę:
Jest pięknie podświetlona i wygląda z tej perspektywy imponująco.
Na jakiś czas opuszczamy uliczki i wydostajemy się na nabrzeże, w jego spokojniejszej części - w pobliżu klasztoru franciszkanów:
Jesteśmy przy pomniku wędkarza:
Kiedyś podobno stał on nad samym morzem, więc wrażenie wędkowania na żyłkę trzymaną w palcach było pełne Później wysypano tu trochę głazów, które oddzieliły wędkarza od Jadranu.
Odpoczęliśmy trochę od tłumu turystów, pora wrócić do "centrum wydarzeń", którym niewątpliwie jest hvarska Riva. Można przy niej znaleźć wiele eleganckich lokali, a wśród nich restaurację Gariful specjalizującą się w rybach i owocach morza:
Tu można zobaczyć okazy, które zaraz trafią na talerze gości:
Z kolei na ekranie przed lokalem wyświetlają się zdjęcia gwiazd sportu, kina, muzyki, mody, które odwiedziły ten przybytek. Tego pana znamy :
Restauracja chwali się, że gościła m.in. księcia Harry'ego, Giorgio Armaniego, Vladimira Klitschkę czy Demi Moore. Już sobie wyobrażam tutejsze ceny... Na stronie internetowej ich nie znajdziecie , są tylko same nazwy dań: https://hvar-gariful.hr/menu/
Świat gwiazd i celebrytów zostawiamy za sobą Na szczęście Riva jest dla wszystkich :
Bo takie piękne jachty to już niekoniecznie :
Jest dużo mniej ludzi, niż się spodziewałam... Podziwiamy architekturę Stolicy:
Španjola wygląda jak wulkan podczas erupcji:
Nie wiem, skąd mi się wzięło takie skojarzenie , ale to właśnie widzę teraz, patrząc na powyższe zdjęcie.
Trg sv. Stjepana też zadziwiająco pusty:
Gdzie się podziali niezmordowani imprezowicze? Zapewne siedzą/stoją/tańczą w lokalach, a największe ich nagromadzenie, jak się zaraz okaże, znajdziemy w części nabrzeża położonej za portem, pod wieżą kościoła św. Marka:
Ta część promenady nazywa się Fabrika i jest prawdziwą fabryką dobrego nastroju
Uliczki odchodzące od nabrzeża również są zajęte przez stoliki różnych lokali - od romantycznych winiarni, przez eleganckie restauracje, aż po kluby nocne. Są nawet sushi bary :
Schody też są wykorzystywane :
Często trudno się przecisnąć między stolikami. Gwar rozmów, muzyka na żywo, śmiechy, odgłosy z kuchni - istna kakofonia dźwięków! Jeśli się wsłuchacie w to zdjęcie , poczujecie się, jakbyście tam byli :
Jestem zachwycona! Tylko odrobinę denerwuje mnie fakt, że znajduję się w miejscu, w którym zdecydowana większość osób jest młodsza ode mnie Spokojnie, nie czuję się staro , ale trudno nie zauważyć, że nocny Hvar jest miastem opanowanym przez bardzo młodych ludzi. Szczęście, młodość, energia, wolność - to wszystko wypełnia mury stolicy wyspy.
Daje nam to też fajnego "kopa", który się przyda przy wspinaczce na twierdzę Opuszczamy powoli to piękne miasto, bo jako już nie najmłodsi , musimy niedługo iść spać, żeby mieć siłę na kolejny dzień kajakowania
Na szczęście podejście na Španjolę nie jest bardzo wyczerpujące - po zmroku temperatura się obniżyła. Choć i tak dzisiaj mamy pierwszy prawdziwie gorący wieczór, nie tylko pod względem wrażeń
Z alejki prowadzącej na twierdzę patrzymy na pięknie oświetloną starówkę:
oraz na Rivę:
a potem wsiadamy do Maździaka i jedziemy przez spowitą ciemnością wyspę Daję się ponieść romantycznemu nastrojowi również teraz, podczas pisania tego odcinka, bo dokładnie pamiętam tę drogę - niesamowicie rozgwieżdżone niebo, które było widać nawet przez szyby samochodu i piosenkę Lany Del Rey, która towarzyszyła nam w tej nastrojowej podróży:
Wybaczcie, jeśli mnie trochę poniosło
Na pewno wieczór w Hvarze pozostanie jednym z najwspanialszych wspomnień tych wakacji. Miasto jest po prostu magiczne i trzeba się tam wybrać. I to koniecznie po zmroku! My na pewno jeszcze tam wrócimy
Już "w domu", we Vrboskiej, emocje trochę opadają i mogę uzupełnić CROnikę oraz napisać wiadomość do Konrada-Habanero :
A potem śnią mi się gwiazdy i nie mam na myśli celebrytów
Pięknie...Wszystkie te stare dalmatyńskie miasta nocą nabierają tajemniczości. To chyba ten biały kamień... A tu masz sierpniowe koleżanki tych zjedzonych w lipcu
Och, Aga, jakie klimaty nocnego Hvaru Prawie Cannes Małżonek marzy i namawia na taką eskapadę, bo bardzo mu to miejsce przypadło do gustu, jeśli chodzi o mnie to...jeszcze bardziej Są miejsca, gdzie tłumy rażą i irytują, a są też takie stworzone, by delektować się beztroską i poczuciem luksusu ( raczej: odczuciem )
Ja kiedyś znalazłam uliczkę wolną od tłumów i zauroczyłam się pewnym kelnerem
No i siedziałam tam godzinę przy małym winie..
maslinka
Jedyne, co mi przeszkadza, to dość silny zapach octu... Unosi się w powietrzu nie tylko w tej restauracji, ale i na całym placu i podejrzewam, że rozprzestrzenia się z któregoś z lokali. Małż niczego nie czuje, ale to nic dziwnego. Większość ludzi pewnie nic by nie wyczuwała, ale ja mam węch jak pies gończy , zwłaszcza do tych mniej przyjemnych zapachów
Mój małżonek to ma Ocet wyczuwa na sto kilometrów, zresztą nie tylko ocet Dopiero niedawno przekonałam go do potraw z octem balsamicznym, innego nie tyka, poza tym zawsze twierdzi, że ocet jest dodawany do wszelkich dań "gotowych" jako konserwant, choć ja w ogóle tam octu nie czuję
Jeśli się wsłuchacie w to zdjęcie , poczujecie się, jakbyście tam byli :
No pewnie. Świetne zdjęcie - przypomina mi się wiele kosmopolitycznych miejsc, które odwiedziłam...Love it
Szczęście, młodość, energia, wolność -
piosenkę Lany Del Rey, która towarzyszyła nam w tej nastrojowej podróży:
We will still love you, we will stil love you ' coz you'll still be young and beautiful
Czytając Twój opis wieczornego Hvaru wracają wspomnienia innego chorwackiego, tętniącego życiem miasteczka, które wywarło na mnie identyczny wpływ, a które nawet nie znajduje się w Dalmacji: chodzi o Rovinj. Dokładnie tak samo się czułam - było cudownie, gwarnie, magicznie a miałam szczęście spędzić w nim dwa dni, więc wieczory były całe nasze, do późna Hvar (również wieczorny) mam nadzieję zaznać już w przyszłym roku
No! Udało mi się w końcu nadrobić zaległości Wielki szacun i ukłon za podróż na Scedro Kilka razy plażowaliśmy w Zavali i nawet dyskutowaliśmy któregoś dnia o kajakarzach międzywyspowych W życiu bym się nie odważyła, no ale ja jestem totalnym laikiem niepraktykującym, poza kilkoma razami po Krutyni
Cudnie się spacerowało po Twoim wieczornym Hvarze. Ja w tym roku też go poznałam w takiej odsłonie dzięki Wioli I obdarzyłam o wiele cieplejszym uczuciem niż po zeszłorocznej mordędze na patelni 45C Razem z Wiolą mamy w ogóle śmieszne wspomnienia z tego wieczoru w m. Hvar Ale o tym będzie w relacjach, w odpowiednim czasie
La Bocca - też tam siedzieliśmy, chociaż jadły (rosół i pizzę) tylko dziewczyny, ale pizzę faktycznie mają fajną.