Jako że pracuje w branży (no prawie) proponuję powrócić do tradycji: czyli kabanosy na wagę, koniecznie wieprzowe, gdzie każda laska jest inna i nie mogą być cieniutkie, grubość kciuka to minimum. Nie piszę o składzie bo to oczywiste czyli min. 150g mięsa na 100 g wyrobu i jak najmniej dodatków.maslinka napisał(a):Problem jest taki, że od jakiegoś czasu kabanosy mi nie smakują Kiedyś je lubiłam, a od paru lat po prostu mi "nie wchodzą". Próbowałam różne rodzaje, kilka marek, za każdym razem z tym samym skutkiemKaterina napisał(a):Błąd!! Kabanosy trzeba mieć zawsze - otwierają przed nami wiele drzwi i możliwości
Na smak popularnych dziś pakowanych patyczków kabanosów wpływ na nie tylko skład, ale w ogromnym stopniu powłoka, która na nich jest, która jest wyczuwalna pod palcami (lekko tłusta, zostaje na palcach błonka) i lekko osadza się na zębach... No i nie drobiowe wynalazki.... Polecam też kabanos koński... Aaaa.... biały osad, który czasami widać na kabanosach sprzedanych luzem to nic groźnego - reakcja na powietrze po upływie czasu, więc jak masz w lodówce i to zobaczysz, a jesteś pewna, że nie mają roku, to zetrzeć i jeść...
Agata, ja myślę o kajaku od 2 lat i na razie zrezygnowałam.. Nas na razie 2+nastolatek, ale właśnie z nastolatkiem się do 3ki komfortowo nie zmieścimy... Jak porównywałam nas do tych pompowanych w Dec. to kres był jak syn miał ok. 12/13 lat, a on raczej z tych niskich, ja też.... Oczywiście upchać byśmy się upchali, ale czy to byłby komfort???agata26061 napisał(a):Dzięki za linki. Zdecydowanie temat mamy do przegadania z mężem. Myślałam o kajaku dla 3 osób ale nie wiem na jak długo on wystarczy. Jeśli na sezon lub 2 to chyba lepiej kupić od razu 2 mniejsze. Muszę dokładnie poczytać do ilu kilogramów poszczególne modele mogą udźwignąć. Temat na zimę mam ciekawy od kilku lat chodzi mi po głowie ten kajak, ale dzieciaki były za małe. Młodsza w przyszłym roku będzie miała 4.5 roku więc myślę, że już uda się trochę popływać
I druga sprawa... miałam okazję pływać na Mazurach 2-osobowym kajakiem plastikowym (czy jak one się zwą) i wiem, że sama nie dałabym rady wiosłować i przemieszczać się na większe odległości, a wtedy miałam kondycję... A gdzie jeszcze dziecko i jakieś tobołki....