Mikromir napisał(a):W pełni się zgadzam. Jedna z najpiękniejszych europejskich stolic. Do tego zwiedzając ją naprawdę jest w czym wybierać - od zabytkowych budowli, przez parki, place, mosty etc, po jaskinie w mieście!
Dokładnie tak
Do tego jeszcze kilka kąpielisk termalnych w centrum. A jak chce się trochę uciec od miejskiego zgiełku - mnóstwo parków (wspaniała Wyspa Małgorzaty) i Wzgórza Budańskie. W tym roku zrobiliśmy sobie wycieczkę wyciągiem krzesełkowym na János hegy (Góra św. Jana)
Mikromir napisał(a):Jeszcze jako nastolatka zachwyciłam się kiedyś zimowym, poświątecznym Budapesztem - fantastyczna architektura, pięknie oświetlone po zmroku budynki wśród połyskującego śniegu i lodu, po prostu bajecznie.
Zimą musi być niesamowicie!
Zapraszam na kolejny odcinek
17 lipca (środa): Uvala Lozna i powrót do StinivyDla przypomnienia - ostatnio dopłynęliśmy do zatoki Sviračina. Pora ruszać w dalszą drogę:
Fale są naprawdę konkretne
:
Trudno się dziwić, przed nami otwarte morze.
Skręcamy do jakiejś maleńkiej zatoczki bez nazwy:
Z daleka półki skalne wyglądają na przyjazne plażowaniu. Odstrasza nas jednak piana, która zgromadziła się tu w dużych ilościach
:
Dopływamy do uvali Lozna:
Na mapie, jeszcze raz, cała trasa rejsu:
W zatoczce znajduje się hotel i duża plaża z leżakami:
My jednak wolimy zapewniającą prywatność półkę skalną, mimo że nie jest szczególnie równa
:
Wolimy plażować z takich warunkach:
niż na kamyczkowej plaży
Tacy z nas wariaci!
Cały nasz kajakowy majdan
:
Zaletą tej miejscówki jest ciekawsze życie podwodne niż przy samej plaży:
Jakieś brązowożółte roślinki:
Lubię wchodzić do wody bezpośrednio ze skał
:
W szczelinie skalnej kryje się krab:
Niestety, nie mamy kabanosów, żeby go nakarmić
Robi się późno, pora wracać. Jadran nadal szaleje:
Mijamy uvalę Sviračina:
Wydaje mi się, że na plaży jest teraz kilka osób:
Vidova jak na dłoni
:
I znowu jesteśmy w zatoce Stiniva:
Przy falochronie cumuje spory statek:
Na plaży zdecydowanie więcej ludzi, choć i tak jest dużo przestrzeni:
Zostaję na murku z kajakiem i manelami:
a Małż idzie "przyprowadzić" Maździaka. Jak widać, zdecydowana większość ludzi nie przejmuje się zakazem ruchu, "porzuconych" przy drodze samochodów jest dużo.
Pstrykam ostatnie zdjęcia zatoki:
i kościółka:
który jest, o dziwo, otwarty i przystrojony białymi wstążkami, pewnie na ślub:
Pakujemy się do samochodu i opuszczamy Stinivę. Kajakowanie uważam za udane. Nie odkryliśmy co prawda bajecznie pięknych plaż, ale zarówno w uvali Sviračina, jak i na półce skalnej w zatoczce Lozna, było nam dobrze i wygodnie
Wracamy przez Brusje:
Zaraz za miejscowością, dokładnie w tym samym miejscu, co przedwczoraj, "spotykamy" starszego pana z kozami
:
Uśmiecha się i macha
Chyba nas poznał
Jedziemy dalej "starą drogą". Zatrzymamy się jeszcze w jednym ciekawym miejscu, ale o tym w następnym odcinku