17 lipca (środa): Lawenda, widoki i kajakowanie z uvali StinivaPrzed nami kolejny piękny dzień, szkoda, że nieco wietrzny. Mimo wszystko ładujemy kajak na dach Maździaka i ruszamy, choć minie trochę czasu, zanim zwodujemy Plavca.
Jedziemy "starą drogą" w stronę Hvaru i podziwiamy niesamowite widoki na półwysep Kabal:
W zatoczkach Kabla (pani z informacji turystycznej mówiła na niego
Kabol ) widać liczne jachty:
Jutro będziemy w tamtych rejonach; dziś wybieramy inne uvale po północnej stronie Hvaru.
Zatrzymujemy się w punkcie widokowym. Z jednej strony Pakleni Otoći:
z drugiej Kabal:
i pięknie położony Stari Grad:
Dalsza droga jest również fotogeniczna:
Zatrzymujemy się przy "polach" lawendy. Jak moglibyśmy tak po prostu je minąć
:
Dziś mamy zdecydowanie lepszą pogodę niż przedwczoraj, więc jest bardziej fioletowo
Tylko udaję, że zbieram
:
Musiałabym mieć nożyk lub nożyczki, bo łodyżki są dość twarde. Wystarczy mi, że potrę palcami kwiatki i przez jakiś czas będę miała zapach lawendy na dłoniach
Zdjęcie z zajawki:
I jeszcze detalicznie:
Gdyby ktoś miał wątpliwości - żeby zobaczyć lawendę w okolicach Brusje, należy się zatrzymać w okolicy tablicy z nazwą miejscowości. Tutaj:
Jedziemy dalej i podziwiamy fenomenalne widoki:
Vis tym razem wydaje się bliższy niż poprzednio
:
Skręcamy w tę drogę:
Mamy do wybory dwie uvale. Zwodujemy kajak w Stinivie i popłyniemy do Sviračiny.
Droga jest wąska, ale asfaltowa:
Zatoczka z góry prezentuje się następująco:
(Zdjęcie zrobione po południu, w drodze powrotnej.)
Do samej uvali jednak nie zjedziemy, zatrzymuje nas ten znak:
Pewnie można by go zlekceważyć, tak jak robi wielu turystów. Jednak my wolimy przejść się kawałek, niż narażać auto (np. jego opony
) na zły humor właściciela któregoś z domów.
Niestety, jest to dość daleko i mało komfortowo z kajakiem
Po kilku minutach widać zatoczkę:
Plaża bardzo ładna, szeroka i pusta:
Może powinniśmy tu zostać?
No ale skoro targaliśmy tu kajak, musimy popłynąć
Minusem plaży są śmieci między kamyczkami. Nie jest tego dużo, ale jednak są
I ewentualnie można by się przyczepić
do falochronu zasłaniającego widok na Brač:
W wodzie wypatruję białą rozgwiazdę
:
Jak myślicie - to rozgwiazda-albinos, czy po prostu jest martwa
Wypływamy z uvali (
zapaćkany obiektyw ):
Najchętniej popłynęłabym w prawo, ale wiatr wymusza na nas jedynie słuszny kierunek zachodni. Nie dość, że wieje, to jeszcze wybrzeże wyjątkowo nie sprzyja plażowaniu:
Na mapie pomarańczowym kolorem zaznaczyłam pierwszą fazę rejsu, tę z dzisiejszego odcinka:
Wpływamy do dwóch zatoczek - Vitarna i Ivančev Bok, ale i tutaj nie ma szans na miejsce wygodne do położenia się czy choćby do siedzenia. Nie mam nawet zdjęć z tego fragmentu wycieczki, bo tak wiało, że oboje musieliśmy intensywnie wiosłować.
Jesteśmy zawiedzeni tym fragmentem wybrzeża. Już wiemy, że nie znajdziemy tu prywatnych plaż. Jednak musimy gdzieś odpocząć... Skręcamy do uvali Sviračina, choć wiemy, że na bezludne plażowanie nie ma tu szans:
Przy plaży stoi przynajmniej jeden dom (nie chodziliśmy wyżej; może było ich więcej) i domek holenderski:
Zaletą jest fakt, że została ona posprzątana i mamy wygodne otoczaki, które nie będą nas kłuły w plecy
Widok na końcówkę Brača i kawałek Šolty (oraz na Plavca oczywiście
) też nie najgorszy:
Turyści z apartmanu powyżej wkrótce się wynoszą i mamy plażę tylko dla siebie
:
Życie podwodne, jak to bywa w zatoczkach z podwodnymi trawami, to przede wszystkim ławice małych rybek, czyli giric:
Dziwne, nie jedliśmy ich w tym roku
Ostatecznie plaża okazuje się dobrym miejscem na leniwy odpoczynek i czytanie książek
Po jakimś czasie zbieramy się i płyniemy do sąsiedniej uvali, ale o tym już w następnym odcinku