13 lipca (sobota): Žukova i Mala Rudina
Skoro tak bardzo podobał Wam się Stari Grad, to zamieszczę jeszcze kilka fotek Zmierzając do auta, mijamy kościółek św. Rocha:
i klasztor dominikanów z XV wieku, którego jakoś nigdy nie widzieliśmy podczas poprzednich wizyt w mieście:
I na koniec spojrzenie za siebie - w stronę Glavicy:
na którą znowu nie dotrzemy, choć było blisko... Właśnie przejeżdżamy nieopodal:
Ale już tak bardzo ciągnie nas na plażę! Za cel obraliśmy sobie uvalę Žukova. Aby do niej dotrzeć, trzeba ze SG skręcić na Rudine, przejechać przez Veliką Rudinę i dalej, szutrem w stronę półwyspu Kabal.
Zatrzymujemy się na małym parkingu przy szutrowej drodze. Prowadzi z niego do zatoczki dość stroma ścieżka:
Cudny widok na Brač i Vidovą:
Jeszcze parę kroków:
i jesteśmy w zatoczce:
Oprócz nas nie ma tu nikogo Chyba, że liczy się ten jacht po lewej :
Jadran ma cudowny kolor, a słońce zaraz się schowa, więc nie tracimy czasu i wskakujemy do wody Jest dość orzeźwiająca Zgodnie z przewidywaniami, znów się chmurzy, ale my już po kąpieli, zadowoleni, rozkładamy się z książkami na bardzo wygodnej półce skalnej
Ktoś tu był dawno temu :
Kawałek dalej, po prawej, jest domek i w oddali słychać odgłosy kąpiących się:
Do naszej części uvali też wkrótce przychodzą ludzie:
ale zatoczka jest na tyle duża, że każdy ma wokół siebie sporo przestrzeni.
Siedzimy tu rekordowo długo, jak na nas, bo do 18:30. Spokój Žukovej działa odprężająco, a widok hipnotyzuje:
W końcu jednak trzeba się zbierać... Tym bardziej, że mamy w planach jeszcze odwiedziny jednego miejsca
Od kiedy zobaczyłam w sieci zdjęcie Malej Rudiny, wiedziałam, że muszę ją zobaczyć! To była druga fotka z tej strony:
https://villashvar.com/en/the-island/village-of-rudine
Wiem, że w którejś Rudinie (są dwie - Velika i Mala) mieszka/mieszkała (?) dawno niewidziana na forum rezydentka Kasia. Niestety, tym razem nie udało nam się spotkać, tak jak w 2009 roku Nie wypytywaliśmy też o nią potencjalnych sąsiadów
Idziemy zobaczyć to "eko selo", jak głosi tabliczka:
Ciekawy komin, prawie jak na Lastovie :
To jest dokładnie to miejsce, które widziałam w internecie :
Uwielbiam takie stare kamienne wioski :
Czuje się tutaj klimat Dalmacji
Niektóre domy są świeżo wyremontowane i oferują noclegi:
Zauważamy też owoce passiflory (męczennicy), które znamy z Maslinicy na Šolcie:
Jest nawet čuvita, która przypomina nam o tamtych wakacjach :
Powoli opuszczamy przepiękną wioskę. Obok Maździaka czai się kot, który wyraźnie chce nas zapytać: Co my tu robimy :
Jedziemy znowu w stronę SG, podziwiając widoki m.in. na Dol:
Małż mówi, że musimy pojechać do kościoła widocznego na zdjęciu i zobaczyć pogled stamtąd. OK, pojedziemy, ale już nie dzisiaj, bo głód daje o sobie znać.
Tym razem zjemy "w domu", a po kolacji, razem z nowym Towarzyszem - kaczką (której daliśmy na imię Josip, po obecnym gospodarzu , ale skracamy je do Jo, żeby sobie pan J. nie pomyślał, że o nim mówimy oraz dlatego, że luzackiemu Koleżce w fasce i majce bardziej pasuje takie cool imię ):
planujemy jutrzejszą wyprawę kajakową
Co do gumowych "stworów", we Vrboskiej można też było kupić świnki :
My jednak postanowiliśmy być wierni kaczkom
Jutro - kolejne kajakowanie po Jadranie