travel napisał(a):Jak nadal w takim tempie szkodnik będzie niszczył "normalne" palmy to zostaną tylko "tonowe",zdaje się,że ich nie atakuje
We Vrsarze też trochę ich jest i całkiem fajnie wyglądają
Zgadza się. We Vrsarze ładnie się prezentują
tony montana napisał(a):Generalnie - brzydka palma/obskubana palma/wyliniała palma = palma tonowa
hiihihi
Nie, tylko inna. Nietypowa jak na Chorwację
5 sierpnia (środa): Koniec koronkowego wyjazdu i podsumowaniaWstajemy niezbyt wcześnie
, w końcu położyliśmy się grubo po północy. Ale warto było! Wieczór spędzony w ogrodzie był niesamowity
Żegnamy się z tym pięknym miejscem:
i sympatycznymi gospodyniami. Przed nami dość długa podróż, chociaż bez przesady, w 11 godzin powinniśmy się wyrobić
Ostatni widok Jadranu
:
Chorwacja żegna nas chmurami:
W sumie dobrze, bo nie jest nam tak bardzo żal wyjeżdżać. Co dziwne, nie jesteśmy przygnębieni, tak jak zwykle. Spędziliśmy cudowne 3 tygodnie na naszej (chyba
) ulubionej wyspie i w Zadarze, który bardzo nam się spodobał.
Podsumowania będą za chwilę, na razie jedziemy
Powoli:
Coraz wolniej
:
bo okropnie wieje. Jednak może być tutaj gorzej, dzisiaj nie zamykają autostrady.
Tunel Ciepło-Zimno:
Dawno nim nie jechaliśmy w tę stronę, bo od kilku lat wracamy z Chorwacji przez Bośnię albo Czarnogórę. W tym roku też planowaliśmy większy
Balkan Trip, ale z wiadomych względów się nie udało...
Teraz Małż kolekcjonuje
urlop (przez ten paskudny rok ZOZO), więc jak się w przyszłym (ZOZI?
) wyrwiemy się na wakacje...
Ale ciii, żeby nie zapeszyć; zresztą znowu odbiegam od tematu
Różnicy temperatury po przejechaniu tunelu nie zaobserwowałam, co nie znaczy, że jej nie było. Od kiedy opuściliśmy Brač, przestałam robić zapiski w CROnice
Nie było czasu
Jazda chorwackimi autostradami w drodze powrotnej nie jest już dla mnie atrakcyjna
Karmię się wspomnieniami
i sprawdzam korki na Macelj-Gruškovje. Czeka nas tam przynajmniej godzina stania w korku
Wpadamy na pomysł, żeby sobie trochę urozmaicić podróż
Nawigacja podpowiada inne przejście graniczne. Nazwy Imeno–Miljana nic nam nie mówią, ale do odważnych świat należy
Jedziemy!
Droga prowadzi przez malownicze wsie. Wkrótce podjeżdżamy do budki pogranicznika i zastanawiamy się, czy ktoś w niej siedzi, bo nie ma żadnego samochodu, a dookoła tylko pola
Po chwili wychodzi pan i pyta, skąd jedziemy. Jestem tam skołowana, że mówię:"Iz Hrvatske"
Facet patrzy na mnie z litością i odpowiada, że to oczywiste
No to zrobiłam z siebie głupka
, więc się poprawiam, że z Brača. (Nie uwierzyłby, że z tyloma manelami, zawalającymi całą tylną kanapę, siedzieliśmy w Zadarze
)
Pan macha ręką, że możemy jechać. Ufff! Potem dopiero sprawdzam, że przejście Imeno–Miljana jest tylko dla obywateli Chorwacji i Słowenii
Jesteśmy pośrodku niczego. Tak wygląda krajobraz kilka metrów za granicą
:
A potem, jak to w Słowenii, robi się bardzo zielono i sielsko
:
Wszędzie uprawy winorośli:
Słoń przy drodze
:
Zatrzymujemy w McDonaldzie
w Mariborze. Tak będzie najszybciej... Rzuca się nam w oczy, jak bardzo Słoweńcy przestrzegają covidowych obostrzeń. W porównaniu z Chorwatami... nie ma porównania
Maribor tylko na szybko i przez szybę samochodu:
Wydaje się być bardzo sympatycznym miastem. Kiedyś nadrobimy
Słowenię przejeżdżamy zwykłymi drogami, więc bez winiety. Problem pojawia się przed słoweńsko-austriacką granicą, czyli przed Spielfeld, bo nie możemy tamtędy przejechać, a przecież nie kupimy winiety na kilka kilometrów
Ostatecznie ryzykujemy po raz drugi - wybieramy przejście równoległe do autostradowego. Znowu formalnie jest ono otwarte tylko dla lokalnego ruchu
Normalnie nie byłoby żadnego przejścia (Schengen!), ale w tym dziwnym koronkowym roku, jest. Pogranicznik siedzi i macha, żeby jechać. Ufff, udało nam się po raz drugi
Nie wiem, czy oszczędziliśmy czas na tych "kombinacjach alpejskich" z przekraczaniem granicy, pewnie wyszło na to samo, ale przynajmniej nie staliśmy w korku, czego baaardzo nie lubimy
No i oszczędziliśmy 15 euro, nie kupując słoweńskiej winiety
Chociaż za tyle pewnie spaliliśmy benzyny, kręcąc się po słoweńskich wsiach
Nieważne! Było ciekawie i inaczej. Przygoda!
Dobrze, że na granicy nie kazali nam zawracać
Dalsza droga mija już bez żadnych niespodzianek. Wiedeń:
I wiatraki za Wiedniem:
W domu meldujemy się przed 23:00, czyli podróż zajęła nam niecałe 12 godzin - z kombinowanymi przejściami granicznymi
, półgodzinną przerwą na "obiad" w Mariborze i kilkoma krótszymi.
Pora na podsumowanie naszej siedemnastej
podróży do Chorwacji, czyli subiektywny ranking atrakcji wakacji 2020 (ZOZO
)
Top 10:
1. Kajakowanie z uvali Farskiej.
2. Delfiny w Maslinovej.
3. Wycieczka do Pustinji Blaca.
4. Przejazd szutrową drogą z Farskiej do Murvicy.
5. Spacer po Dolu (kozy, osiołek).
6. Ogród przy kwaterze w Zadarze.
7. Pub Beer Garden (Supetar).
8. Dwa klimatyczne wieczory w Apinelo (również Supetar).
9. Dwa romantyczne wieczory w Zadarze.
10. Kolacja w Restoran Dvor w Postirze.
Trochę dziwny ranking mi wyszedł w tym roku
, ale jaki dziwny to był rok
O wrażeniach z Brača już pisałam, przy okazji przeprowadzki. Zadarem zachwyciłam się tak bardzo, że na pewno tam wrócę. Dla mnie jest niesamowicie romantyczny
Myślę, że nietypowa pogoda miała spory wpływ na odbiór tego miasta, ale przecież nasze wrażenia zawsze zależą od wielu czynników.
Zadar idealnie nadaje się do odkrywania "smaczków", nieoczywistych miejsc. Teraz już bym wiedziała, gdzie ich szukać
Ufff! (Napisałam po raz trzeci w tym odcinku. Wygląda na to, że męczę się z pisaniem zakończenia
) Udało mi się skończyć tę relację w "starym roku".
Dziękuję Wam pięknie za śledzenie i motywowanie komentarzami. Bez Was nie byłoby tej relacji
Pozdrav i do następnego, mam nadzieję, niezbyt odległego w czasie, wyjazdu
Szczęśliwego nowego roku dla Wszystkich Forumowiczów! Wierzę, że 2021 będzie wspaniały!