Bratwojciech napisał(a):Warunki wszędzie są cienkie i chyba polepszenia nie widać.
Od dzisiaj to i tak już nie ma znaczenia...
Bratwojciech napisał(a):Z racji bliskości topowych stacji w okolicy jeszcze na wieczornych jazdach nie uświadczyłem kolejki, czy tłoku na stoku. Można się wyszaleć przez te kilka godzin. Na plus przemawia też parking wyłożony kostką, więc nie trzeba naginać po błocie czy kamieniach jak w niektórych stacjach
My też długo nie staliśmy w kolejce na Skolnitach, a na Klepkach - wcale. Sądziłam jednak, że będzie mniej ludzi, ale już zadziałała przynęta w postaci ostatnich szusów (przynajmniej w tym roku), na którą i my daliśmy się złapać
Wczoraj się działo - zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorem. Niektóre wyciągi były czynne do 23:59 i chętnych nie brakowało.
Wracamy do Chorwacji
4 sierpnia (wtorek): Nin - część druga i wielka fala w ZadarzeDalej spacerujemy po Ninie i natykamy się na kolejne starożytne
kamulce. Tym razem są to pozostałości rzymskiego domu z II wieku:
Dalej jest cmentarz ze sporą liczbą "rezerwacji":
Wychodzimy na ścieżkę biegnącą dookoła murów:
Jest nieznośnie gorąco, a właściwie parno - jak przed burzą
Zaczynamy brać pod uwagę plażowanie na Ninskiej Lagunie:
Formalnie jest to chyba plaża Ždrijac. One są obok siebie i wyglądają bardzo podobnie, więc nie wiem, która jak się nazywa
W każdym razie - dobre miejsce dla dzieci. Jest tu bardzo płytko, można iść i iść, tak jak ten pan
:
Po drugiej stronie mamy Kraljičiną plažę:
To za nią jest camping Ninska Laguna, na którym byliśmy w 2007 roku.
Jednak rezygnujemy z kąpieli... Ostatnie spojrzenie na Velebit:
i powoli wracamy do samochodu:
Dolnym Mostem:
Reklama fishpickinicku z "gwarantowanymi delfinami":
Niby fajnie, chociaż zobaczenie tych wspaniałych stworzeń daje więcej satysfakcji, jeśli nie jest gwarantowane
Nam
dupiny zrobiły niespodziankę i było to świetne przeżycie
Wsiadamy do Maździaka, ale zanim wrócimy do Zadaru, zatrzymamy się w jeszcze jednym ciekawym miejscu. Chodzi o wzniesiony na małym wzgórzu, w miejscowości Prahulje, kościół św. Mikołaja z XII wieku:
Kościółek stoi przy drodze, miedzy Zadarem a Ninem. Świątynia ma nietypową formę – jest to wieża z blankami na planie koniczyny. W okresie wojen z Turkami budowla pełniła funkcje obronne.
Zgodnie z legendą, w Ninie koronowanych było siedmiu królów Chorwacji, którzy po koronacji przyjeżdżali właśnie tutaj, do kościoła św. Mikołaja, by ukazać się poddanym i wznieść swój miecz w kierunku czterech stron świata.
Idziemy przyjrzeć się kościołowi z bliska:
Po drodze spotykamy miłego stworka
:
Do wnętrza budowli oczywiście nie wejdziemy:
ale możemy podziwiać widoki - na Velebit:
i w stronę parkingu
:
Wychodzi słońce
:
i od razu świat wygląda piękniej. Crkva sv. Nikole też:
My się już napatrzyliśmy. Damy szansę innym. Do kościółka właśnie zmierza spora grupa turystów:
A my jedziemy "do domu". Szybki prysznic, wskakujemy w inne ciuchy i ruszamy na kolejny podbój Zadaru
, który jednak nieco się opóźni...
Oto, co zastaliśmy, po wyjściu z apartmana:
Jadran szaleje:
Morze jest zachłanne i zabiera kawałek ulicy:
Momentami wygląda to naprawdę niebezpiecznie:
I znowu musimy biec, bo nagle zaczyna lać
Na szczęście mamy blisko do domu. Przymusowo
spędzimy trochę więcej czasu na kwaterze, jakąś godzinę. Oprócz tego, że pada, bardzo mocno wieje. Widok z okna:
W chorwackiej telewizji chyba dowiedzieli się, że musieliśmy zmienić plany
- puścili reportaż o życiu podwodnym na Braču
No to oglądamy! Wciąga nas do tego stopnia, że kiedy przestaje padać, nie bardzo chce się nam wychodzić
Ale przecież nie spędzimy ostatniego wakacyjnego wieczoru w apartmanie
Idziemy! Decyzja była bardzo słuszna, a wieczór okaże się wyjątkowo miły i nieprzewidywalny