Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Agnieszko , gdy patrzyłem na zdjęcia "Waszego" ogrodu przypomniała mi się piosenka zespołu Daab, do której słowa napisał niedawno zmarły Piotrek "Struna" Strojnowski - "Ogrodu serce" Tak mi się skojarzyło
tony montana napisał(a):Ogródek klasa, sporo cienia, można na leżaczku się położyć
Szkoda tylko, że nie mieliśmy na to czasu
piotrf napisał(a):Agnieszko , gdy patrzyłem na zdjęcia "Waszego" ogrodu przypomniała mi się piosenka zespołu Daab, do której słowa napisał niedawno zmarły Piotrek "Struna" Strojnowski - "Ogrodu serce" Tak mi się skojarzyło
Bardzo lubię tę piosenkę
Tylko zamiast źródlanej wody mieliśmy sadzawkę pełną deszczówki
Ogarniamy się w apartmanie. Po podróży koniecznie musimy się wyprysznicować. Tutaj nie będziemy zalewać łazienki, bo mamy kabinę Szybkie pindrzonko i koło 17:00 ruszamy na podbój Zadaru
Mijamy piękny budynek byłego hotelu Maraska:
Obecnie jest niemal opuszczony, chociaż na jednym piętrze znajduje się apartament do wynajęcia.
Mieszkamy praktycznie naprzeciwko mariny. Na końcu tego falochronu:
czeka nas pierwsza dzisiejsza atrakcja
Tymczasem spacerujemy i podziwiamy jachty. Podoba mi się nazwa tej jednostki :
W komentarzach pod naszym apartmanem (na Airbnb) przeczytałam, że najszybszą drogą do centrum jest przepłynięcie właśnie z tego falochronu wprost na starówkę. Ktoś pisał o wodnej taksówce... Na hasło: taxi boat Paola zrobiła dziwną minę, ale pokazała nam dokładnie miejsce, w które powinniśmy się udać:
Już rozumiemy uśmieszek gospodyni Zobaczcie, kto po nas płynie :
Pan też jest uśmiechnięty od ucha do ucha
Wsiadamy tylko my. "Podróż" trwa jakieś dwie minuty , ale wprawia nas w jeszcze lepszy nastrój:
Bardzo romantycznie Prawie jak w weneckiej gondoli
Pytamy, do której pan będzie pływał. Mówi, że do północy, chyba że zacznie padać... Uprzedzając fakty - z tej niesamowitej przeprawy korzystamy właśnie po raz pierwszy i ostatni Pogoda w Zadarze będzie wyprawiać takie harce, że za każdym razem będziemy zmuszeni chodzić dookoła... mariny, czyli dreptać 15 minut dłużej.
W każdym razie, przy dobrej pogodzie, nasz apartman ma jeszcze jedną zaletę - rewelacyjne położenie i dodatkową atrakcję w pakiecie, która zowie się Zadarski barkajoli:
i kosztuje tylko 7 kun od osoby.
Pan barkajol (makaronizm; po włosku barcaiolo to wioślarz) bezpiecznie wysadza nas na brzegu i płynie po kolejną parę, którą już widać na falochronie:
Widać na nim łódkę pełną turystów. My mieliśmy szczęście płynąć sami
Zaczynamy zwiedzanie Najpierw musimy przejść pod takim wiaduktem:
W ten sposób trafiamy na Trg Tri Bunara:
czyli na Plac Trzech Studni. Najpierw myślałam, że to słynny Plac Pięciu Studni, tylko nie mogłam się doliczyć dwóch pozostałych Poza tym wydawał mi się zdecydowanie bardziej zaniedbany niż miejsce, które oglądałam na zdjęciach forumowiczów
Wybaczcie, jeśli będę pisać głupoty - kompletnie nie przygotowaliśmy się do zwiedzania Zadaru i dopiero teraz szukam informacji na temat zabytków
Są jednak plusy takiej sytuacji - jako totalne zadarskie żółtodzioby po prostu chłonęliśmy atmosferę miasta i szwendaliśmy się bez planu, pokazując sobie, od czasu do czasu, a to weneckiego lwa:
Innym razem - mały kościół z aniołkami:
Sprawdziłam To crkva Gospe od Zdravlja
Wchodzimy na wyślizganą uliczkę:
która, nie wiem, dlaczego, kojarzy mi się z Porečem
Tylko zdecydowanie mniej tu ludzi niż w istryjskim miasteczku. Na razie... Zaraz będzie zupełnie inaczej, bo zbliżamy się do najważniejszych zadarskich budowli.
Przed nami katedra św. Anastazji z przełomu XII i XIII wieku:
z pięknymi rozetami:
i dzwonnicą, na którą można wejść:
Od razu mówię, że nie byliśmy Szczerze, po prostu nam się nie chciało
Ta sama dzwonnica widziana od strony Forum:
gdzie sąsiaduje z wybudowanym w IX wieku (w stylu wczesnoromańskim) kościołem św. Donata:
W przypadku tej świątyni trochę żałuję, że nie weszliśmy do środka, bo to bardzo nietypowa budowla.
Naprzeciwko Donata mamy jeszcze kościół NMP:
A gdyby zabytków komuś było mało , pół placu wypełniona jest kamulcami, czyli pozostałościami rzymskich budowli:
W tym miejscu przepraszam miłośników starożytności... Wiem, że to jest baaardzo stare i powinno robić wrażenie, ale już tak mam, że nie lubię kamulców i chyba się to nie zmieni Może brakuje mi wyobraźni, nie wiem... W każdym razie parę kolumn nie jest w stanie mnie zachwycić, w przeciwieństwie do XIX-wiecznych zadarskich willi, które będziemy dzisiaj podziwiać. (Styl romański i gotycki też bardzo lubię i doceniam )
Zresztą panów na poniższym zdjęciu kamulce też nie wzruszają, bo potrafią się skupić na grze :
Opuszczamy (na razie) Forum i zmierzamy w stronę straganów:
które jednak nie są naszym celem (pamiątki kupiliśmy na Braču). Jest nim szalejący Jadran
Wiatr przywieje zaraz burzowe chmury, ale, póki co, spacerujemy, choć nie jest to łatwe :
Na starówce było spokojnie, a tutaj takie wariactwo...
Odważni zażywają kąpieli z widokiem na wyspę Ugljan:
Jednak zdecydowana większość ludzi siedzi na stopniach zasłuchana w dźwięki morskich organów:
Morske orgulje zaprojektował w 2004 roku chorwacki architekt Nikola Bašić.
Za Wikipedią : Kamienne schody podzielone są na 7 dziesięciometrowych sekcji, pod którymi wybudowano 35 polietylenowych rur o różnych długościach, średnicach i nachyleniach. Woda popycha powietrze, które nabiera prędkości i wytwarza dźwięk, a ten, dzięki otworom w kamieniu, wydobywa się na zewnątrz.
W maju 2006 roku dzieło Nikoli Bašića zostało nagrodzone Europejską Nagrodą Przestrzeni Publicznych.
Przy tak wietrznej pogodzie, jak dzisiaj, muzyka niesie się daleko
Obok Organów umieszczono instalację świetlną Pozdrav Suncu (Pozdrowienie Słońca) autorstwa tego samego Nikoli Bašića. Jest to 300 szklanych płyt układających się w okrąg o średnicy 22 metrów:
Obok Słońca znajdziemy też planety naszego Układu.
Panele fotowoltaiczne pod taflami szkła zbierają energię słoneczną w dzień, po to by w nocy rozświetlić całą instalację.
A teraz się przyznam, że nie przyszliśmy tu po zmroku I tego najbardziej żałuję Jak się to stało, że nie widzieliśmy Pozdrav Suncu w nocy Zaćmienie umysłu plus niespodzianki, które nas spotkały ostatniego wieczoru Napiszę o tym za kilka tygodni , jeśli będę opisywać nasze ostatnie wakacyjne dni w takim tempie, jak to teraz robię
W każdym razie wrócę do Zadaru, choćby po to, żeby zobaczyć podświetlone nocą Pozdrowienie Słońca
Po pierwsze i dobrze, że sobie jakiś kawałek Sunca zostawiłaś na zaś. Trzeba mieć powód do powrotu. Po drugie zaś to ja się nie dziwę, że Tobie się nie kamulce podobały ino torsy. Dobra kobieca krew. Ujął mnie ten samotny "gondolier"...
Jestem ogromnie zaskoczona. Tyle razy w Chorwacji byliście, a nie udało Wam się Zadaru odwiedzić.... My w tym roku 4 raz odwiedziliśmy miasto, chyba że 5, i znowu coś nowego w nim odkryłam.... Ale i tak moje serce z chorwackich miast zostaje w Sibeniku.
Aż musiałem sprawdzić na mapie długość Waszej przeprawy. Bliziutko (60m), a łódka w tamtym miejscu, to świetny pomysł. Bardzo miło powspominać Zadar, zwłaszcza bez tłumów i w tak romantycznym wydaniu
Abakus68 napisał(a):Po pierwsze i dobrze, że sobie jakiś kawałek Sunca zostawiłaś na zaś. Trzeba mieć powód do powrotu.
To prawda. Znajdę kilka powodów, żeby wrócić do Zadaru
Abakus68 napisał(a):Po drugie zaś to ja się nie dziwę, że Tobie się nie kamulce podobały ino torsy. Dobra kobieca krew.
Abakus68 napisał(a):Ujął mnie ten samotny "gondolier"...
Wyglądało, jakby lubił swoją pracę, która, trzeba przyznać, jest dość nudna... Być może przyjemność sprawiają mu uśmiechy na twarzach turystów i rozmowy z ludźmi z różnych krajów
piekara114 napisał(a):8O Jestem ogromnie zaskoczona. Tyle razy w Chorwacji byliście, a nie udało Wam się Zadaru odwiedzić.... My w tym roku 4 raz odwiedziliśmy miasto, chyba że 5, i znowu coś nowego w nim odkryłam.... Ale i tak moje serce z chorwackich miast zostaje w Sibeniku.
Wiesz, od wielu lat nie bywamy w Chorwacji na stałym lądzie. Z tego samego powodu aż do 2016 roku nie byliśmy w Trogirze. Musiał się trafić fishpicnic z Šolty, żebyśmy odwiedzili to miasto
Jeśli chodzi o Zadar, planowaliśmy tam dotrzeć z Dugiego Otoka , ale ostatecznie się nie wybraliśmy.
Jak kiedyś znowu trafi się dłuższa "majówka", może odwiedzimy chorwackie miasta na wybrzeżu, bo w sezonie raczej nie... Tłumy w Zadarze trochę nas denerwowały, chociaż na zdjęciach (na razie) ich nie widać.
Habanero napisał(a):Aż musiałem sprawdzić na mapie długość Waszej przeprawy. Bliziutko (60m), a łódka w tamtym miejscu, to świetny pomysł.
Pomysł genialny!
Habanero napisał(a):Bardzo miło powspominać Zadar, zwłaszcza bez tłumów i w tak romantycznym wydaniu
Tłumy, niestety, się pojawią. Chociaż obiektywnie patrząc, nie było w tym czasie bardzo wielu turystów, tylko my, po pobycie na Braču, trochę zdziczeliśmy
A romantycznie to dopiero będzie, jak zacznie padać deszcz
3 sierpnia (poniedziałek): Zadar - część druga: Zadar romantyczny
W tym odcinku będziemy się szwendać w mniej uczęszczanych miejscach, czyli tak, jak lubimy najbardziej
Na początek zachwycimy się piękną willą - siedzibą zadarskiej županiji (województwa):
a potem pójdziemy w ślad za kocim przewodnikiem:
Klejnocie, będziesz lśnił znowu bez końca:
Zapewne lokalni patrioci o Zadarze
Koty wiedzą, co dobre Nasz Koleżka prowadzi nas w uliczki, w których nie ma nikogo. Włoskie klimaty :
Nie wpuścili mnie do klasztoru św. Franciszka, ze względu na sukienkę na ramiączkach :
Parking między kamulcami :
Dochodzimy do Forum z drugiej strony:
Po drodze kusi nas szyld konoby Dalmacija:
Nazwa dobrze mi się kojarzy - ze świetną restauracją w Velej Luce na Korčuli, gdzie stołowaliśmy się kilkukrotnie, jedliśmy m.in. pyszne rybki i kalmary.
Menu wystawione na zewnątrz, więc możemy się zorientować, czy nie zbankrutujemy Przecież to końcówka wakacji, finanse się kurczą
Ryzykujemy Wita nas bardzo elegancki pan kelner i prosi o dezynfekcję, na szczęście zewnętrzną Rakija będzie później
Ogród restauracji mnie zachwyca, co widać po mojej minie :
Jest bardzo romantycznie :
Wybaczcie to nieostre zdjęcie:
Poza naszym zajęty tylko jeden stolik:
Później przyjdzie jeszcze chorwacka rodzinka.
Z głośników sączy się muzyka dalmatyńskiej klapy, a ja wpadam w nostalgiczny nastrój, z którego wyrywa mnie rybka:
Lubin smakuje wybornie Ktoś mógłby powiedzieć, że taka porcja to za mało na obiadokolację , ale nie lubimy się najadać , zwłaszcza podczas zwiedzania. Zresztą, można się "dopchać" chlebem
Pijemy lokalne piwo Zadarsko (kufel Ožujska jest dla zmyły ) Całkiem niezłe
Obsługa, jak już wspomniałam, bardzo miła. Na koniec dostajemy po kieliszku rakiji, która ostatecznie wygania resztki nostalgii
Wychodzimy bardzo zadowoleni Nawet kamulce zaczynają mi się podobać :
Co widać po fotografowanych obiektach :
Koncerty u Donata?:
Mogłoby być romantycznie... Niestety, za mało czasu na wszystko.
Muzeum Archeologiczne i kościół NMP:
Ludzi przybywa :
Ktoś macha z dzwonnicy katedry św. Anastazji:
Stałe miejsce tej pani:
Znowu uciekamy od tłumów w spokojniejsze zakątki:
Na zdjęciu powyżej - crkva sv. Krševana.
Brama morska - z jednej:
i z drugiej strony:
Wchodzimy w bardziej zaniedbane rejony miasta:
ale przez to bardziej romantyczne
Chociaż, muszę przyznać, że pozamykane budki na targowisku wyglądają smętnie:
To kocie rewiry. Spotkacie tu wielu małych Koleżków. Niektórzy z nich są zdziwieni :
inni wrogo nastawieni :
Ich obecność tłumaczy pobliska ribarnica.
No dobrze, trochę przygnębiający klimat W następnym odcinku wrócimy w ładniejsze zakątki
Ostatnio edytowano 12.12.2020 12:42 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
Fajne klimaty. Włoskie, konobowe, kocie. Laska prawie jak Xena - wojownicza księżniczka, ale jedno zdjęcie mnie rozwaliło... Donat na tle dziecka... Imponujące wrażenie wielkości i kruchości w jednym... Przyszłość i constans... Super
Uwielbiam takie błąkanie się - trochę bez celu - po uliczkach i zakamarkach zwiedzanych miast , chociaż można się niechcący zapędzić w różne miejsca. Będąc w lipcu w Zadarze natknęliśmy się na dość kontrowersyjny acz dyskretny napis na murze w jednym z mniej uczęszczanych zakątków, który w wolnym tłumaczeniu znaczył Tu sprzedaje się MDMA. Zrobił wrażenie na młodzieży z prowincji.
maslinka napisał(a):Ktoś macha z dzwonnicy katedry św. Anastazji:
To ja, wlazłam tam w tym roku pierwszy raz w życiu.
Muszę powiedzieć, że w lipcu w Zadarze jednak tłumy były - spotkaliśmy nawet paru znajomych z Polski. Właściwie słyszeliśmy głównie język polski na starówce...
Zadar ma swój urok. Ja pierwszy raz byłem tam w 2001 roku i jeszcze w wielu miejscach było widać ślady wojny, fasady niektórych budynków były zupełnie nieodrestaurowane, tak że człowiek nie wiedział, że mija właśnie jakąś zabytkowa willę... Po kilku latach wróciłem do Zadaru i było już zdecydowanie inaczej.
która, nie wiem, dlaczego, kojarzy mi się z Porečem
Poreč wydawał mi się najbardziej dalmatyński z miast na Istrii więc coś w tym jest Zadar to jedno z moich ulubionych chorwackich miast, ale chyba jest trochę niedoceniany
Piękny mieliście ogród botaniczny w miejscu zamieszkania