30 lipca (czwartek): Rozczarowania w Povlji i trochę białego kamieniaJedziemy wzdłuż nabrzeża:
i parkujemy przed smutno wyglądającym i opuszczonym budynkiem. Smutny obrazek dopełniają nadgryzione przez szkodnika palmy
:
Kiepsko się zaczyna, a tak dobrze zapamiętałam Povlję z wizyty 5 lat temu:
post1649746.html#p1649746Nie zrażamy się jednak i wędrujemy do "centrum", w kierunku konoby, w której wtedy bardzo nam się podobało:
Zasiadamy w Jurovej Makinie i czekamy. Bardzo długo... Jedynej kelnerce wcale się nie śpieszy, choć zajęte są tylko trzy stoliki. Mija 15 minut, podczas których nikt się nami nie zainteresował
Takie podejście do klienta nie zasługuje na to, żebyśmy dali im zarobić.
Pierwsze rozczarowanie w Povlji (tego z palmami i budynkiem nie liczę
). Spróbujemy u konkurencji. Zajmujemy stolik na kamiennym pomoście konoby Kala. Z ładnym widokiem:
Lokal ma wysokie noty (średnia ocen 4,6) w GM. Kelnerka przychodzi szybko i jest sympatyczna, ale menu upaćkane jedzeniem
Wybaczymy im to
Zamawiamy palačinki z czekoladą i dwa piwa. Chcemy lane, ale nie ma
To już jest poważny minus, bo lubimy nalane z pianką, w kufelku
Trudno, niech będą w butelce. Sami sobie nalejemy
Kelnerka wraca po chwili i mówi, że piwo może nam przynieść, ale tylko ciepłe
Bo (uwaga
) Niemcy przy sąsiednim stoliku wypili cały zapas zimnego
Pierwszy raz słyszę takie tłumaczenie. Pani mówi, że mają za małą lodówkę. Szok za szokiem
Czar uroczej
wiochy, za jaką uważałam Povlję, pryska. Niby fajnie, że tak tu swojsko - małe lodówki i brudne menu
, ale ciepłe piwo, w taki upał jak dziś, to dla nas zbyt wiele
Szkoda. Na pewno Povlja jest klimatyczna, tylko jakoś fatalnie trafiliśmy... Może dlatego, że jesteśmy o dziwnej porze - koło 19:00, kiedy nie ma jeszcze pełnej obsady kelnerskiej, bo turyści przychodzą najwcześniej o 20:00. Być może później wypożyczają też dodatkową lodówkę od sąsiada
Podejrzewam, że na klimat Povlji mogą się składać zmagania rozgrywające się w tym miejscu:
Skrzętnie zanotowane na tablicy obok:
No cóż, głodni i spragnieni opuszczamy Povlję, która bardzo ładnie prezentuje się z drogi biegnącej ponad nią:
Zatrzymujemy się na chwilę w miejscowości Novo Selo, w której znajduje się dom i warsztat Franja Antonijevića - artysty rzeźbiącego w (rzecz jasna) białym kamieniu:
Między rzeźbami spacerują kaczki
:
Kaczka i Maździak z Plavcem
:
Kilka dzieł artysty "rozrzuconych" w okolicy jego domu:
Siadamy w Maździaku, dopijamy Janę, która ma dla nas inspirującą
złotą myśl na dziś -
porukę:
Dojadamy resztę prowiantu i ruszamy naszym Maździakiem-Rumakiem
:
w drogę ku zachodzącemu słońcu...