Abakus68 napisał(a):Widoki przednie... Postira mmm... Jej wieczorny klimat urzekł nas parę razy. W konobie Dvor nie zagościliśmy wybierając inne miejsce na wieczorne posiedzenia. A koty muszą mieć swoje tereny bo tego co ty spotykaliśmy tam razy kilka.
Nie smakowaliśmy klimatu Postiry zbyt długo, ale było sympatycznie.
A koty zawsze mają swoje rewiry
30 lipca (czwartek): Rejs z Povlji do Luki (uvali Luke)Dziś przed nami najdłuższy dojazd do miejsca, w którym zwodujemy kajak, bo do Povlji jest nawet dalej niż do Sumartinu.
Po drodze mijamy kamieniołom:
i przejeżdżamy przez Povlję:
Startujemy z plaży w okolicach latarni morskiej. Można tu bez problemu zaparkować nad samym brzegiem, więc znoszenie maneli nie stanowi problemu.
Krótka sesja zdjęciowa:
i wskakujemy do kajaka. Mijamy wspomnianą latarnię:
i plażę za nią:
Zaglądamy do uvali Bognja, w której plażowaliśmy 5 lat temu, ale taki kawałek wybrzeża nas nie powala:
Tym razem mamy większe wymagania
, więc płyniemy dalej:
Teraz jesteśmy już na nieznanych wodach
Ciekawi nas uvala Luka (zwana też Luke), ale to dość daleko, więc zanim tam dopłyniemy, chcemy najpierw poplażować gdzieś po drodze.
Idealna wydaje się uvala Točinjak. Te skałki wyglądają obiecująco, ale zbiera się przy nich trochę piany
, więc odpuszczamy:
Kawałek dalej trafiamy na wygodną półkę skalną:
z której mamy widok na przepływające fishpicnicki:
i wiele jachtów, mniej lub bardziej
wypasionych. Z tym jeszcze się dzisiaj "spotkamy"
:
Spędzamy trochę czasu w uvali Točinjak, podziwiając życie podwodne:
Czy to mała krewetka?:
Trochę przypominało to krewetkę, ale było maleńkie.
Jest bardzo gorąco, więc co chwilę zanurzamy się w Jadranie:
Małż też często wywraca Plavca do góry dnem, żeby go schłodzić:
Nawet Dzielny Flaming domaga się ochłody i dzielnie pływa (ale tylko przy brzegu
):
Zżera nas ciekawość, co jest dalej
, więc po jakimś czasie płyniemy w stronę Luki:
Po drodze mijamy plażę:
która z bliska okazuje się zaśmiecona
:
Rzut oka za siebie, czyli widok na Biokovo:
Wyprzedzają nas większe jednostki:
Panuje tu bardzo duży ruch; wszyscy płyną w jedynie słusznym kierunku, czyli w stronę uvali Luke.
Rozpoznajemy też jacht, który podziwialiśmy, plażując:
Panowie obok niego bawią się, unosząc się na czymś, czego do tej pory nie widzieliśmy
Zagadka rozwiąże się w następnym odcinku
Przed nami wielka, zagospodarowana i pełna jachtów uvala Luke:
Myślę, że bardziej pasuje tu liczba mnoga (czyli: Luke, a nie: Luka), bo zatoka rozgałęzia się, tworząc kilka mniejszych, co dobrze widać na mapie, na której zaznaczyłam dotychczasowe etapy naszej wycieczki:
Oczywiście nie przypłynęliśmy tu plażować (za dużo ludzi!), ale przede wszystkim zobaczyć, o co tyle hałasu
, czyli dlaczego tyle jachtów tu zmierza. I być może coś zjeść...
Po prawej mamy konobę o wdzięcznej nazwie Pipo ze sporą plażą:
na której jest nawet mały plac zabaw
:
Nas jednak bardziej interesuje konoba Rojen-Rade, która znajduje się po drugiej stronie jednej z odnóg zatoki:
Ma ona zdecydowanie wyższe oceny w GM. Ale o tym, jak nam się spodobało to miejsce i czy zostaliśmy tu dłużej, napiszę w następnym odcinku