Abakus68 napisał(a):Zajefajne miejsce. I rzeczywiście w punkt taki odcinek bo pogoda to jakaś schiza teraz.
Cieszę się, że Ci się podoba, bo jeszcze chwilę zostaniemy w tych rejonach
28 lipca (wtorek): Kajakowanie w okolicach Sumartina - część druga i kolejny supetarski wieczórKoło 17:00 zaczynamy się zbierać z plaży i wtedy słyszymy
TO. Okropny hałas dochodzący z daleka - muzykę "przekrzykującą" ryk silnika. Bez patrzenia
wiem, że to Makarski Jadran wraca na ląd. I rzeczywiście:
My też wracamy, w stronę uvali Sv. Rok, do której mamy całkiem niedaleko:
Cały czas jednak zaglądam przez ramię i podziwiam uvalę Puntica, w której przed chwilą plażowaliśmy:
i Makarską, razem ze św. Jurkiem
:
Mijamy mały statek wycieczkowy, taki z kajutami:
Po jakiejś pół godzinie wiosłowania jesteśmy znowu w zatoczce sv. Rok. Ludzi na plaży oczywiście zdecydowanie więcej niż rano:
Wyciągamy sprzęt (razem z Różowym Koleżką) na brzeg:
Między skałkami wypatruję kraba, tym razem dużego:
Czy on łypie na mnie okiem, czy to pęcherzyk powietrza
Ostatni widok na Makarską Rivierę, z dołu - z poziomu morza:
I jeszcze zdjęcia zrobione "lepszym aparatem"
, już przy aucie:
Ponownie Sv. Jure:
Uderza mnie intensywność zieleni
Tak było, zdjęcia nie są
podrasowane Trochę deszczu spadło w tym sezonie, więc to pewnie dlatego...
Zadziwia mnie też to, że ludzie lubią tłoczyć się w jednym miejscu, choć mają do dyspozycji tyle skałek wokół:
Ale ja dziwna jestem i inaczej rozumiem słowo: plaża
Ósma wycieczka kajakowa za nami!
Ruszamy w stronę Supetaru. Po drodze zatrzymujemy się przed konobą Hacienda, która jest usytuowana przy głównej drodze przelotowej przez wyspę (czyli nr 113), na odcinku Selca - Gornji Humac.
Małż chce przepłukać przednią szybę, którą brudzi woda kapiąca z kajaka. Niestety, częsty problem. Ja w tym czasie pstrykam fotki urokliwemu otoczeniu:
Jest tuż po 18:00, brama otwarta, może by tak... Nie, jesteśmy zdecydowanie
niewyjściowi, mokrzy i cali pokryci solą. Może innym razem? (Od razu powiem, że innego razu nie było...
)
Zjemy wieczorem w Supetarze, a właściwie w nocy, bo zanim się ogarniemy w apartmanie minie dłuższa chwila. Nadal jest tak gorąco, że nie bardzo chce nam się jeść, bardziej pić
Spacerujemy wąskimi uliczkami i zastanawiamy się, na co mamy ochotę:
Wybór pada na pizzerię Peperoncin, w której już byliśmy i podobało nam się. Najpierw trzeba ugasić pragnienie
:
Tym razem jemy pikantną pizzę Diavola (z chilli), więc
złoty napój przyda się do popijania
Pizza smakuje nam jeszcze bardziej niż za pierwszym razem
Tuż obok jest Pub Beer Garden, który już bardzo chwaliłam:
W "tytułowym" ogródku gęsto:
O tej porze (przed 22:00) trudno o wolne miejsce w tym lokalu, a już na pewno w ogródku. Trudno się dziwić - atmosfera jest fantastyczna!
My mamy jeszcze w planach tradycyjną
posiadówę na balkonie. Opuszczamy więc nocny Supetar:
i idziemy "do siebie"