21 lipca (wtorek): O tym, jak nic nie wyszło z poszukiwań nowego apartmanaOpuszczamy Pučišćę inną drogą niż tu przyjechaliśmy. Zamiast jechać przez centrum, mniej więcej na tej wysokości:
odbijamy z nabrzeża w drogę pnącą się na wyższe
kondygnacje piętrowo "poukładanych" domów. A potem zatrzymujemy się w miejscu, z którego mamy widok na wejście do zatoki (Luka Pučišće):
Omišką Rivierę:
i okolice kamieniołomu, skąd dzisiaj ruszaliśmy na kajakową wycieczkę:
Z drugiej strony z kolei pięknie się prezentuje starówka Pučišći:
Dalsza droga też jest bardzo widokowa:
Nie wracamy jeszcze do Supetara (Supetra
), tylko jedziemy na wschodni kraniec wyspy - do Sumartina. Noclegi u Jelicy mamy zaklepane do soboty, więc trzeba by coś znaleźć na drugą część pobytu. Myśleliśmy, gdzie najchętniej byśmy zakotwiczyli i Sumartin był pierwszym wyborem, bo miło nam się kojarzy. (W 2015 roku spędziliśmy w tej miejscowości 5 dni i mieliśmy duży niedosyt.)
Biokovo zdaje się być tak blisko
Tutaj dobrze widać sv. Jurę:
Dzielni rowerzyści, szacun!:
Zatrzymujemy się na punkcie widokowym przed Selcą:
Pogled na Sumartin i na fishpiknikowy statek Makarski Jadran:
Dudniącą muzykę słychać nawet tutaj
Jeszcze trochę Biokova:
i dojeżdżamy do Sumartina:
Plaża miejska, z niejasnych przyczyn
zwana Baywatch (nie ma na niej ratowników
), jest dość zatłoczona:
Na pewno bardziej niż 5 lat temu. W Sumartinie na plaże chodzi się gdzie indziej
Jedziemy zaparkować właśnie w tamte rejony. Chcemy zacząć szukanie kwatery od tej samej ulicy, na której mieszkaliśmy w 2015 roku, bo to moim zdaniem najlepsza miejscówka - blisko uvali Sv. Rok i nieco na peryferiach. Widok na Biokovo:
hipnotyzuje, a cykady wrzeszczą jak opętane
Jak tylko wychodzimy z auta, czujemy niesamowity spokój emanujący z tego miejsca. Tutaj naprawdę można odpocząć! Nie żebyśmy nie odpoczywali w Supetarze
, ale tutaj w powietrzu unosi się słodki zapach lenistwa
Przechodzimy obok domu, w którym mieszkaliśmy 5 lat temu. Niestety, jedyny apartman w budynku jest zajęty, zresztą przez Polaków. Postanawiamy zapytać u sąsiadów. Nadarza się dobra okazja, bo właściciel właśnie wchodzi na posesję. Okazuje się, że w tym roku nikomu nie wynajmują. Spodziewali się bardzo słabego sezonu i przeznaczyli go na remont. Pan jest bardzo miły i mówi, żeby poczekać, bo jeden apartman jest już gotowy. Woła swoją matkę, ale gospodyni kiwa głową, że nie chcielibyśmy chyba kwatery bez ciepłej wody (nie zdążyli jeszcze zainstalować bojlerów). No nie chcielibyśmy
, podobnie jak hałasów z kończących się prac remontowych.
Wtedy mężczyzna mówi, że może nam opróżnić swoje mieszkanie, bo za kilka dni wyjeżdża
Grzecznie dziękujemy. Miłe, że się tak zaangażowali, ale poszukamy jednak gdzie indziej.
I w tym momencie Małż sprawdza pocztę w telefonie. Okazuje się, że Jelica wysłała mu maila, że goście z Macedonii odwołali przyjazd i możemy zostać jeszcze przynajmniej tydzień dłużej. Wahamy się tylko przez moment
Wiemy, że dobrze trafiliśmy z apartmanem w Supetarze, więc nie będziemy ryzykować i szukać czegoś innego. Poza tym odpada nam pakowanie i przeprowadzka, czyli strata pół dnia wakacji
Jak to dobrze, że Małża coś tknęło i sprawdził konto mailowe. Jelica ma też jego numer telefonu, ale częściej niż smsy pisze maile
Jesteśmy bardzo zadowoleni, że nie musimy szukać nowego lokum. Chociaż trochę mi szkoda, że nie zaznamy "leniwego" klimatu Sumartina... Przynajmniej dzisiaj pójdziemy na spacer. Skoro tu już przyjechaliśmy
Sprawdzamy, co się zmieniło przez ostatnie 5 lat. Napis fanów Hajduka - jak był, tak jest. Trochę tylko wyblakł od słońca
:
Zmiany jednak są, niektóre na gorsze. Paskudny surlaš był i tutaj
:
Ten biały dach to chyba też nowość
:
Kościół:
stopa św. Marcina:
i kolejna zniszczona palma
:
Nie mogę nie zrobić "tradycyjnej" fotki z lustrem czy raczej w lustrze
:
Tłumy na
Baywatch:
i nowy plac zabaw:
Nagle uświadamiamy sobie, że jesteśmy głodni. Do Pizzerii Dalmatino, na pomoście (na zdjęciu pod czerwono-zielonym daszkiem):
nie pójdziemy, bo pamiętamy, jak długo się tam czeka. Idziemy do konoby Top, ale tam albo zajęte stoliki, albo rezerwacje. Pozostaje nam tylko restauracja Bernardo, ale odstraszają nas muzyką - właśnie puszczają Zenka i jego szlagier o oczach
Takie rzeczy w małej dalmatyńskiej miejscowości
Jak jesteśmy tacy wybredni, to będziemy głodni
Trudno! Postanawiamy opuścić uroczy Sumartin:
w którym jest zdecydowanie zbyt mały wybór lokali gastronomicznych jak na liczbę turystów. Co dziwne, wydaje się, że ludzi jest tutaj dużo więcej niż 5 lat temu. W Supetarze mamy (przynajmniej na razie
) odwrotną sytuację.
Zatrzymamy się jeszcze w Selcy i tam spróbujemy coś zjeść, ale o tym w następnym odcinku