smoki3 napisał(a):maslinka napisał(a):smoki3 napisał(a):Fajne zdjęcia, co do dziwnych rzeźb ...... Ta jest dziwna tylko stoi w Warszawie.
Nie bardzo wiem, co to jest... Nie widać wyraźnie.
Stalowa płyta ze stalową konstrukcją, na niej przewieszony - oparty pień drzewa. Wszystko dodatkowo podświetlone pod odpowiednim dla autora kątem.
Hmmm... nie znam się na sztuce, zwłaszcza tej współczesnej
Habanero napisał(a):Początek wakacji z taką pogodą jest faktycznie irytujący.
Mieliśmy podobnie i pamiętam jaki byłem zły, gdy po pięknym poranku zaczęło się chmurzyć i deszcz wygnał nas z praktycznie pustej p. Pokonji Dol.
Jednak później, po tygodniu pełnej lampy, takie dni były przecudowne, idealne do zwiedzania i wszyscy chętnie jeździliśmy po wyspie.
Dokładnie tak. Szkoda, że trafiło na początek urlopu. Potem wiesz, jak było gorąco i z ulgą witałam każdą chmurkę
Habanero napisał(a):Bardzo podobają mi się Wasze wojaże po pochmurnym Braću, czuć ten klimat
Zobaczymy, czy uda się mi się odtworzyć tamten klimat w kolejnym odcinku
18 lipca (sobota): MilnaParkujemy na końcu (albo na początku
) nabrzeża w Milnej i idziemy na spacer. Przyda się kurtka, bo strasznie wieje i w każdej chwili może znowu zacząć padać:
Bałtycka pogoda
Kapelusza i okularów słonecznych nie zdejmuję, też będą potrzebne
Niestety, crveni surlaš tu był
:
Na forum jest wiele opinii, że Milna nie zachwyca. Może nie jest najpiękniejszą miejscowością na Braču, ale, moim zdaniem, może się podobać:
Wydaje mi się trochę romantyczna i zaniedbana jednocześnie. A przy tym autentyczna - jak prawdziwa dalmatyńska miejscowość rybacka.
Przed budynkiem szkoły stoi fontanna autorstwa Ivana Rendića - rzeźbiarza związanego z Wyspą, autora prezentowanej już w tej relacji rzeźby
Mądrość:
Jesteśmy w centrum Milnej trzeci raz w życiu
, ale jeszcze tej fontanny nie widzieliśmy. Całkiem ładna:
Przechodzimy między knajpkami:
Większość to kafiće, a nam zaczyna burczeć w brzuchach. Chyba pora poszukać jakiejś konoby.
Tonowe palmy
:
Im chyba też zaszkodził surlaš
To znaczy, że nie jest przywiązany do jednego gatunku palm.
W tym rejonie (naprzeciw mariny ACI) Milna wydaje mi się najbardziej zaniedbana:
Idziemy do wspomnianej mariny, bo znajduje się tu polecana na Google Maps konoba Navigare:
Chyba otwarta, ale zupełnie pusta
:
Jakoś dziwnie
Poza tym nie mają menu na zewnątrz (a przecież w Cro jest obowiązek jego prezentacji przed lokalem!), więc nie wiem, czy znalazłabym tu coś dla siebie
Milna z "lasem masztów":
i bez:
Crkva Gospe od Blagovijesti z XVIII wieku:
Fort rodziny Voselei–Cerinić:
(Cerinić... Skąd ja znam to nazwisko? No tak, pałac rodziny Cerinić w Škripie!
)
I pomnik dobroczyńczy Milnej - Ivana Bonačića Sargo:
Prawie potykamy się o potykacz
z wypisaną na nim bardzo atrakcyjną ceną čevabów:
Okazuje się, że w cenie są również dodatki - oprócz obowiązkowej cebuli i ajvaru podają ziemniaki z pieca i gorący chlebek. Wszystko pyszne
Piwo Pan też
:
Nawet pogoda się poprawia. Taki mamy widok ze stolika, siedzimy bezpośrednio przy morzu
:
Niestety, poprawa aury jest chwilowa. Po naszym obiedzie znowu nadciągają chmury:
i zaczyna coraz mocniej wiać:
A miałam jeszcze nadzieję na plażowanie... Trudno, będzie to jeden z dwóch dni podczas całych wakacji, kiedy nie będziemy się kąpać w Jadranie. (Drugi dopiero za ponad 2 tygodnie - przeprowadzka do Zadaru.)
Nie będzie kąpieli, więc postanawiamy zrealizować inny plan - zorientować się, jak dokładnie wygląda nieodległa uvala Osibova. Przed wyjazdem na wakacje mieliśmy pomysł, żeby zakotwiczyć w niej na kilka dni i spróbować życia w robinsonadzie. (Tak nam się ta zatoka jawiła.) W końcu musimy znaleźć noclegi na drugą część pobytu na Braču. (Jeszcze nie wiemy, że zostaniemy u Jelicy do końca.)
Niby wypływaliśmy kiedyś (5 lat temu) z Osibovej kajakiem, ale nie wiemy, jak wyglądają tam apartmany i najbliższe domom plaże.
Już parkując, widzimy, że nie będzie to robinsonada... Bardzo gęsta zabudowa, mnóstwo budynków, ale wygląda na to, że wszystkie kwatery zajęte - na balkonach suszą się ręczniki. Zresztą chyba nie chcielibyśmy tu mieszkać...
Może to również kwestia słabej pogody, ale na pewno tutejsze plaże nie zachwycają:
Liczyłam na coś w rodzaju gdinjskich uvali na Hvarze, a to zupełnie inna bajka. Z pewnością nie jest to odludne miejsce, a z drugiej strony - brakuje choćby jednej knajpki. Wiem, że to, co piszę, może się wydawać sprzeczne, ale w gdinjskich uvalach jednocześnie jest odludzie i są konoby
W każdym razie utwierdzamy się w przekonaniu, że to nie miejsce dla nas. Jednak wolimy więcej cywilizacji
Może warto było tu przyjechać, żeby dojść do takiego wniosku
Biegniemy do samochodu, bo znowu zaczyna padać
Tym razem leje tak, że wycieraczki nie nadążają:
Robi się też chłodno
:
Z braku lepszych pomysłów wracamy "do domu". Stałego lądu prawie nie widać
:
Na szczęście wkrótce przestaje padać i wychodzi słońce, a my pójdziemy na wieczorny spacer po Supetarze - w następnym odcinku